W tym tygodniu TSUE po raz drugi w ostatnich miesiącach zawiesił w mocy sankcje gospodarcze, jakie Komisja Europejska nałożyła na Nikitę Mazepina w związku z agresją Rosji na Ukrainę. 24-latek znalazł się na liście podmiotów objętych represjami, gdyż jego ojciec Dmitrij od lat współpracuje z Kremlem i bogaci się za zgodą Władimira Putina.
Gdyby nie Dmitrij Mazepin i jego fortuna, to młody kierowca z Moskwy nie zrobiłby kariery na wysokim poziomie w motorsporcie. Rosyjski oligarcha z myślą o synu zakupił zespół HiTech, w którym ten mógł podnosić swoje umiejętności, a przed sezonem 2021 wyłożył ok. 25-30 mln dolarów, aby Haas zakontraktował Nikitę w Formule 1.
"Gdyby nie doszło do interwencji sądu, mogłoby dojść do poważnej i nieodwracalnej szkody dla sportowca" - tak swoją decyzję o czasowym zawieszeniu sankcji wytłumaczył prezes TSUE. Jego ruch nie wywołał jednak ekscytacji w unijnych instytucjach, które od miesięcy poprzez sankcje starają się walczyć z rosyjskim agresorem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Dzieci Kardashian oszalały. Gwiazdor spełnił ich marzenie
Rosyjskie media odnotowały treść werdyktu TSUE, w którym czytamy, że Nikita Mazepin to "młody sportowiec, który w żaden sposób nie brał udziału w wydarzeniach w Ukrainie i nie prowadzi żadnej działalności w sektorach gospodarki, które przynosiłyby znaczne dochody rosyjskiemu rządowi".
Prawnicy Mazepina po raz kolejny podnosili argument, że sankcje uniemożliwiają mu podróżowanie na zachód Europy i blokują możliwość prowadzenia rozmów z ekipami F1. Stwierdzili nawet, że Rosjanin straci superlicencję na starty w królowej motorsportu w związku z brakiem aktywności w zawodach na międzynarodowym poziomie. Nie jest to jednak prawdą.
Dziennikarze w Rosji zastanawiają się, czy Mazepin może wrócić do F1 w roku 2024, skoro tak zaciekle walczy o swoje prawa w TSUE. Tamtejsi eksperci głęboko wierzą, że tak. Jeśli jednak spojrzymy na wolne miejsca w zespołach, to zatrudnienie Rosjanina w roli etatowego kierowcy graniczy z cudem. Na tę chwilę wolne miejsca mogą pojawić się tylko w Williamsie i Haasie.
Los chce, że Williams i Haas mają amerykańskich właścicieli, a administracja Joe Bidena wprowadziła przepisy, które blokują firmom możliwość zawierania kontraktów z rosyjskimi firmami. Dlatego też Mazepin senior nie mógłby sfinansować synowi ponownych startów w F1.
Najprawdopodobniej rację mają ci, którzy twierdzą, iż Dmitrij Mazepin stoi za aplikacją HiTech do Formuły 1 w roku 2026. Formalnie niedawno brytyjską ekipę zaczął wspierać kazachski biznesmen Władimir Kim, ale w padoku F1 nie brakuje opinii, że jest on jedynie "słupem" podstawionym przez rosyjskiego oligarchę. Z tego też powodu brytyjski zespół może nie otrzymać zaproszenia do rywalizacji w królowej motorsportu.
Czytaj także:
- Orlen przed olbrzymią szansą. Wspominają o tym nawet Niemcy
- BMW nie dla Roberta Kubicy? Pojawia się jeden problem