Do tragicznego w skutkach wypadku Dilano van't Hoffa doszło na prostej Kemmel podczas wyścigu regionalnej serii wyścigowej FRECA, w której kierowcy korzystają z bolidów Formuły 3. Zawody rozgrywano w deszczowych warunkach, za samochodami unosiły się pióropusze wody. W pewnym momencie młody Holender wykręcił "bączka", po czym z pełną prędkością wjechał w niego jeden z rywali.
Bardzo podobnie wyglądał inny śmiertelny wypadek na torze Spa-Francorchamps. Miał on miejsce w roku 2019 podczas Formuły 2. Wtedy śmierć na miejscu poniósł Anthoine Hubert, w którego pojazd trafił m.in. Juan Manuel Correa.
Kierowcy F1 domagają się zmian
Tragedia Huberta doprowadziła do zmian na kultowym torze. Powiększono m.in. pobocza w najbardziej newralgicznych miejscach. Zdaniem kierowców Formuły 1, to ciągle za mało, bo Spa-Francorchamps należy do najniebezpieczniejszych torów w kalendarzu. Chociażby ze względu na ślepe zakręty.
- To tragiczny dzień dla motorsportu. Straciliśmy kierowcę, więc chcę, aby wszyscy o nim pomyśleli i się nad tym zastanowili. Moje myśli są z nim. To, co się stało, złamało mi serce. Myślę, że musimy poświęcić nieco uwagi zakrętowi Eau Rouge na Spa, bo straciliśmy tam dwóch kierowców w ciągu czterech lat. To naprawdę niebezpieczny zakręt i mówimy o tym co roku - powiedział Lance Stroll przed kamerami Sky Sports.
- Ten zakręt musi się zmienić, bo jest zbyt niebezpieczny. Myślę, że za każdym razem, gdy tamtędy przejeżdżamy, czai się na nas wypadek. Tym razem to się powtórzyło i straciliśmy małe dziecko. To nie jest sprawiedliwe - dodał kierowca Aston Martina.
Sekwencja Eau Rouge-Raidillon to najbardziej znany odcinek toru Spa-Francorchamps. Słynie z ogromnych prędkości, ale też jazdy pod górkę, dlatego też kierowcy nie widzą, co dzieje się w dalszej części obiektu. - Nie żyje dwóch kierowców w ciągu dwóch lat i musimy zmienić ten zakręt. Chciałem to powiedzieć na głos, zanim przystąpię do wyścigu, bo zostało mi to z tyłu głowy - podkreślił Stroll.
Holandia pogrążona w żałobie
Dilano van't Hoff miał 18 lat i pochodził z Holandii. W roku 2021 wygrał rywalizację w mocno obsadzonej hiszpańskiej Formule 4, co potwierdza skalę jego talentu. Marzył, by pewnego dnia osiągać sukcesy na miarę Maxa Verstappena. - Nie znałem go osobiście - powiedział aktualny mistrz świata F1, za sprawą którego popularność motorsportu w Niderlandach jest na niespotykanym wcześniej poziomie.
- Miał te same marzenia, co my, gdy byliśmy w tym wieku. Chciał dostać się do F1. To niewiarygodnie smutne dla całej rodziny i wszystkich osób zaangażowanych w jego karierę, w tym dla zespołu MP Motorsport, w którym znam wiele postaci - dodał Verstappen.
Zdaniem Holendra, świat wyścigów musi wyciągnąć wnioski z tragicznej śmierci van't Hoffa, ale równocześnie nie można wyłącznie obwiniać belgijskiego toru. - Musimy się przyjrzeć tego typu sytuacjom. Łatwo obwiniać tor, ale musimy mieć na względzie, że ścigano się w deszczu. Są kwestie, które trzeba poruszyć i zastanowić się, co można robić lepiej, aby chronić kierowców. To było niepotrzebne - stwierdził Verstappen, sugerując, że wyścig FRECA nie powinien był się odbywać w takich warunkach.
Czas usunąć Spa-Francorchamps z F1?
- Nie chcielibyśmy słyszeć tego typu informacji. Wszystkie moje myśli są z rodziną Dilano. Sam byłem w takiej sytuacji w Formule Renault i muszę powiedzieć, że takie incydenty nie powinny mieć miejsca. Mamy spore pole do poprawy - powiedział Esteban Ocon z Alpine.
- Często takie wypadki wynikają z kiepskiej pogody, złej widoczności. Byłem sam w dokładnie takiej samej sytuacji. Patrzyłem, dokąd jadę, ale kompletnie nic nie widziałem. Okazało się wtedy, że po lewej stronie też był jakiś bolid Formuły Renault - dodał francuski kierowca.
Dyskusja na temat Spa-Francorchamps pojawia się na kilka tygodni przed wyścigiem F1 w tym miejscu. GP Belgii ma zostać rozegrane pod koniec lipca. Kontrakt na organizację tego wyścigu wygasa po sezonie i niewykluczone, że kultowy obiekt wypadnie z kalendarza. Jest to jednak spowodowane finansami, a nie bezpieczeństwem.
- Nie wiem, czy to problem z torem, czy chodzi o prędkość i widoczność. Nie chodzi o to, że nie możemy się ścigać w deszczu, ale gdy pojawiają się czerwone flagi, inne zdarzenia... Bolidy zachowują się w określony sposób, a gdy widoczność jest tak zła, to nie możemy się ścigać z określoną prędkością na danych torach - powiedział Fernando Alonso, cytowany przez motorsport.com.
- Nie wiem, czy to problem Spa. Na Monzy też możesz nie zobaczyć bolidu stojącego na środku toru. Czy jestem w stanie zrezygnować z Eau Rouge i Radillon? Oczywiście. Nikt nie chce oglądać niebezpiecznych wypadków. Są też tory uliczne i chociażby, jeśli rozbijesz się w Baku, to zawsze pozostaniesz na torze - podsumował Alonso.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Groźny incydent w alei serwisowej. Kolejna kara w F1
- Bob Fernley nie żyje. Padok F1 w żałobie