Zablokują drogę do F1 nowym zespołom? Astronomiczna kwota na wejściu

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: start do wyścigu F1
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: start do wyścigu F1

200 mln dolarów - tyle wynosi wpisowe dla nowych zespołów F1. Szefowie obecnych ekip uważają, że jest ono zbyt niskie. Wkrótce ruszyć mają rozmowy ws. jego podwyższenia, a w padoku padają astronomiczne sumy.

W tym artykule dowiesz się o:

Michael Andretti od wielu miesięcy czyni starania, aby jego zespół dostał zgodę na starty w Formule 1. Rozszerzenie stawki jest jednak blokowane przez obecnie funkcjonujące ekipy F1. Amerykanin zebrał nawet wymagane 200 mln dolarów wpisowego, a mimo to jego kandydatura została zignorowana. Dlatego w jednym z wywiadów były kierowca określił zespoły mianem "zbyt chciwych".

Sprzeciw wobec nowych ekip wynika z faktu, że tort finansowy Formuły 1 byłby dzielony na większą liczbę graczy, co z kolei oznaczałoby mniejsze przychody. Wpisowe ma stanowić rekompensatę za utracone wpływy, ale jego wysokość ustalono kilka lat temu. Szefowie zespołów F1 uważają, że należy je znacząco podwyższyć.

W padoku F1 padają astronomiczne kwoty. Od 500 mln dolarów do nawet 1 mld dolarów - taką wysokość wpisowego kilkanaście miesięcy temu proponował Toto Wolff. - Nie rozmawiałem o tym jeszcze z innymi zespołami, ale wiem, że temat wysokości wpisowego jest w porządku obrad podczas nadchodzącego posiedzenia Komisji FIA - ujawnił Zak Brown, szef McLarena, którego cytuje agencja GMM.

ZOBACZ WIDEO: Wyjątkowy gest. Pojawiły się łzy wzruszenia

- Ostatecznie to F1 i FIA zdecydują, jaka kwota jest odpowiednia. Gdy prawie pięć lat temu wymyśliliśmy opłatę za dołączenie do stawki, Formuła 1 była w innym miejscu. Myślę, że teraz powinniśmy to przedyskutować i zobaczyć, co się wydarzy - dodał Brown.

Amerykanin nie zgodził się z sugestiami, że wyższa opłata startowa jest próbą zablokowania rozszerzenia F1 o nowe zespoły. - Chodzi o to, że tego typu franczyza warta jest mnóstwo pieniędzy. To bardziej inwestycja niż opłata. Nawet jeśli nie teraz, to w niedalekiej przyszłości posiadanie zespołu F1 warte będzie miliardy dolarów - ocenił Brown.

- Zawsze koncentrowałem się na tym, jak sprawić, by tort był większy. Mniej myślałem nad tym, jak uzyskać dla siebie większy kawałek ciasta, które nie rośnie. Tak długo, jak nowe ekipy będą nam pomagać w uzyskaniu lepszych ofert telewizyjnych, pozwolą docierać do nowych sponsorów i wpłacać będą odpowiednio wysokie wpisowe, tak długo jestem za posiadaniem nawet 12 ekip w stawce - podsumował szef McLarena.

Co ciekawe, w ostatnich dniach FIA oficjalnie rozpoczęła proces mający na celu doprowadzić do wyłonienia nawet dwóch zespołów, które mogłyby dołączyć do F1 w roku 2025 albo 2026. Światowa federacja podkreśliła jednak, że nawet spełnienie formalnych warunków nie jest równoznaczne z przyjęciem do mistrzostw. FIA jest bowiem świadoma oporu ze strony obecnych graczy F1.

Czytaj także:
- Syn miliardera mistrzem F1? Fernando Alonso tego nie wyklucza
- Prezentacja bolidu i od razu wyjazd na tor. Ferrari zorganizowało wielkie show

Komentarze (0)