Ewentualna porażka w Sewilli przekreśliłaby szanse reprezentacji Polski na wyjście z grupy podczas Euro 2020. Biało-czerwoni sprawili jednak niespodziankę, remisując z drużyną prowadzoną przez Luisa Enrique.
- Jestem pozytywnie zaskoczony. Ostrzyliśmy sobie zęby na spotkanie ze Słowacją, które miało być dla nas decydujące o przebiegu turnieju, a okazało się rozczarowaniem. W związku z tym nie miałem dużych oczekiwań przed potyczką z Hiszpanią: bardzo silnym zespołem, w dodatku na jego terenie. Wolałem się mile zaskoczyć i to nastąpiło – mówi Tomasz Frankowski. - Przede wszystkim graliśmy w piłkę. Potrafiliśmy podnieść rękawicę. Byliśmy przy tym konsekwentni w defensywie: co prawda kilka razy zakotłowało się pod bramką Wojciecha Szczęsnego, ale bez negatywnego dla nas efektu – dodaje.
W sobotni wieczór na Estadio de La Cartuja zobaczyliśmy zupełnie inny zespół niż pięć dni wcześniej w Sankt Petersburgu. Reprezentacja Polski poprawiła się właściwie w każdym aspekcie.
ZOBACZ WIDEO: Ekspert wskazał kluczowego piłkarza meczu Hiszpania - Polska. "Bardzo mi zaimponował"
- Największą różnicę dostrzegłem w ofiarności całej drużyny. Głównie tego zabrakło w pierwszym starciu. W oczach Kamila Glika, walczącego z Alvaro Moratą czy Gerardem Moreno, widziałem złość, skupienie i koncentrację. Zresztą wszyscy piłkarze zagrali z wielkim poświęceniem. Liderzy, do których po spotkaniu ze Słowacją było najwięcej pretensji, teraz mogą chodzić z podniesioną głową. Robert Lewandowski przy golu pokazał, dlaczego jest uznawany za najlepszą dziewiątkę świata. Nie tylko świetnie uderzył piłkę, ale też bardzo umiejętnie przestawił pilnującego go obrońcę – zauważa czterokrotny król strzelców Ekstraklasy.
Polska kadra wykreowała sobie kilka dogodnych sytuacji podbramkowych. W 35. minucie gry, przy stanie 1:0 dla gospodarzy, bardzo dobrą okazję zmarnował Karol Świderski.
- Lepszym rozwiązaniem tej akcji byłoby uderzenie głową. Taki strzał mógłby zakończyć się golem, a przynajmniej byłby celny. Mniemam, że Karol nabiegając, stracił tzw. kroki. Z tego powodu postanowił dołożyć nogę w wyskoku, chyba na tym koncentrował się od początku. Wrzutka Lewandowskiego zaskoczyła całą defensywę hiszpańską, a być może również Świderskiego. Generalnie jednak zaliczył bardzo udany występ. Był uważny, pracował w defensywie, ale też starał się wspierać Roberta. Akcja, po której trafił w słupek, była znakomita – ocenia były reprezentacyjny napastnik.
Linia pomocy spisała się dobrze bez Grzegorza Krychowiaka. 31-latek, przeciwko Hiszpanii pauzujący za czerwoną kartkę, w następnym meczu będzie już do dyspozycji selekcjonera.
- To dla Paulo Sousy duża zagwozdka. Zostawić skład, który wywalczył "zwycięski remis", czy zagrać z Krychowiakiem, który od lat jest filarem naszej drugiej linii. Selekcjoner lubi zaskakiwać wyborami personalnymi, nie wiemy, czego się spodziewać. Najistotniejsze, żeby w drużynie pozostał ten gen walki i ofiarności, bo w starciu z twardo grającymi Szwedami będzie to niezbędne - twierdzi Frankowski.
Środowe spotkanie przeciwko Szwecji będzie dla reprezentacji Polski jak przedwczesna faza pucharowa. Aby pozostać w turnieju, zespół Sousy musi zwyciężyć.
- Na taką formę drużyny narodowej czekaliśmy jeszcze za kadencji trenera Jerzego Brzęczka. Byłoby dobrze nieść się na tej fali jak najdłużej – podkreśla 22-krotny reprezentant Polski. - Ze Szwecją zapewne będziemy dłużej przy piłce i częściej na połowie rywali. Będziemy musieli grać atakiem pozycyjnym, próbować skrzydłami rozmontować defensywę rywali. Z Hiszpanami były takie momenty, pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie to realizować. Na razie dość bezzębny turniej rozgrywa Piotr Zieliński. Mam nadzieję, że to się zmieni, ponieważ jego jakość będzie nam bardzo potrzebna w najbliższym meczu.
Czytaj również:
Remis z Hiszpanią nie przekonał kibiców
Niepokojące informacje z kadry. Chodzi o podstawowego piłkarza