Kamil Jóźwiak odnajduje się w kadrze prowadzonej przez Paulo Sousę. Za każdy występ pod jego wodzą zbierał bardzo pozytywne recenzje. Co prawda wchodził dotychczas głównie z ławki, przez co przypisuje się mu w mediach rolę jokera. Skrzydłowy Derby County chce jednak walczyć o pierwszy skład.
- Myślę, że nie ma takiego planu na mnie, przynajmniej ja o nim nie wiem. Jestem zawodnikiem, który chce grać w pierwszej jedenastce. Nie wiemy jeszcze, jak będzie wyglądał nasz skład na mecz ze Słowacją, ale ja siebie nie mam za jokera - mówił Kamil Jóźwiak na konferencji prasowej.
- Na pewno chciałbym być motorem napędowym. Choć jeszcze nie jestem doświadczonym zawodnikiem w tej reprezentacji, to wiem, że mogę dać jej bardzo dużo, napędzać akcje, wygrywać pojedynki. Każdy ma swoją rolę w zespole i myślę, że rolę tego motoru mogę pełnić. Jeśli taka szansa będzie mi dana, będę chciał ją wykorzystać - dodał.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z mistrzostw". Jak daleko zajdą Polacy na Euro 2020? "To jest naszym obowiązkiem"
Dla Jóźwiaka nie ma też znaczenia, na jakiej pozycji zagra. Nominalnie jest skrzydłowym, ale w Derby i Lechu Poznań był ustawiany po obu stronach boiska. Odnajduje się też jako wahadłowy. - Jestem i zawsze byłem skrzydłowym, ale w formacji w kadrze gra na pozycji wahadłowego jest dla mnie dobrym rozwiązaniem. Wchodziłem też jako zawodnik podwieszony pod napastnika. Mogę zagrać na skrzydle, na wahadle i nie będzie to miało dla mnie żadnego znaczenia.
Pomocnik reprezentacji Polski zapewnia, że mimo trudnego sezonu czuje się w dobrej formie fizycznej. - Na pewno dla nas to był ciężki sezon. Mam wiele spotkań w nogach, ale byłem na to przygotowany. W poprzednim sezonie też rozegrałem wiele meczów w Lechu Poznań. Przygotowania do turnieju były mocne, ale myślę, że będziemy optymalnie przygotowani do pierwszego spotkania. Schodzimy z obciążeń - zdradził.
Niestety, reprezentacja Polski nie będzie mogła przeprowadzić oficjalnego treningu na stadionie w St. Petersburgu. Jóźwiak tego żałuje, bo wolałby zapoznać się wcześniej z obiektem. - Rozmawialiśmy między sobą i wolelibyśmy trenować na stadionie w Petersburgu, ale jeśli nie ma takiej możliwości, to nie jest to jakiś wielki problem. Wolałbym zapoznać się ze stadionem dzień wcześniej, zobaczyć, jak wygląda boisko - powiedział.
Okazuje się, że UEFA zrobiła wyjątek dla Petersburga. Obiekt w Rosji dostał więcej meczów grupowych, dlatego też federacja chce oszczędzić murawę na spotkania.
- UEFA zaproponowała boisko alternatywne na trening, ale uznaliśmy, że to nie ma żadnego sensu jechać wcześniej i trenować na jakimś boisku, na którym raz w życiu się pojawimy. Woleliśmy zostać w Gdańsku i trenować tutaj - wyjaśnił rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski.
Reprezentacja Polski poleci do St. Petersburga w niedzielę. Mecz ze Słowacją w poniedziałek o godz. 18:00.
Przypomnijmy, że Euro zostało przełożone na 2021 rok z powodu pandemii koronawirusa. Sytuacja zmusiła też do zmiany miejsca organizacji spotkania ze Słowakami. Pierwotnie mecz miał odbyć się w Dublinie, ale stolica Irlandii musiała zrezygnować.
Czytaj też:
Wielka zmiana u Sousy
Gospodarz Euro budzi kontrowersje