Dokładnie za tydzień reprezentacja Polski rozegra pierwszy mecz na Euro 2020. Turniej rozpoczniemy od pojedynku ze Słowacją. Nasi piłkarze wcześniej zmierzą się towarzysko z Islandią.
Paulo Sousa ma zatem ostatnie dni, aby przygotować zespół do turnieju. Z pewnością efekty jego pracy będzie uważnie oglądać... Jerzy Brzęczek. Mateusz Borek w "Przeglądzie Sportowym" pisze, że poprzednik Portugalczyka będzie czuć niedosyt.
"Jerzy Brzęczek niezależnie od tego, co osiągnie ta drużyna, na pewno będzie nosił w sobie zadrę przez lata. Jeśli ta kadra odniesie sukces, będzie miał przekonanie, że z nim też by tak było. Jeśli niczego nie wygra, będzie miał poczucie, że ktoś zabrał mu zabawki w połowie misji" - pisze komentator TVP w swoim felietonie.
ZOBACZ WIDEO: Wielkie słowa Marcelo Bielsy o Mateuszu Klichu. "Prawi mi nie tylko komplementy"
Zbigniew Boniek zwolnił Brzęczka na początku tego roku. Biało-Czerwoni grali przeciętnie, a selekcjoner był regularnie krytykowany. Zmiana trenera miała sprawić, że nasza kadra powalczy o sukces na Euro 2020.
Sousa jest w trudnym położeniu, bo musi wyjść z grupy, aby udowodnić, że zmiana selekcjonera miała sens. W grupie E zagramy ze Słowacją (14.06), Hiszpanią (19.06) oraz Szwecją (23.06).
Komplikuje się sytuacja Arkadiusza Milika. W poniedziałek test >>
Tomasz Hajto skrytykował wyjazd Piotra Zielińskiego. "Dla mnie to jest coś niezrozumiałego" >>