Eugen Polanski mecz z Rosją może zaliczyć do udanych. Piłkarza z niemieckiej Bundesligi za grę i walkę w spotkaniu ze "Sborną" można było chwalić. - Czy aż tak dobrze zagrałem? Fajnie, jak tak wyglądało, ale szczerze mówiąc, nie wiem. Chciałem pomóc drużynie i dobrze się czułem - skomentował Polanski.
To wszystko jednak do czasu, bowiem boisko defensywny pomocnik upuszczał z grymasem bólu na twarzy. Miał on problemy z obolałym kolanem. - Trochę mnie boli, ale chyba nie będzie problemu w sobotę - wyjaśnił. Wtedy bowiem Polacy we Wrocławiu zmierzą się z Czechami.
Mecz z Rosją był trudny i widać, że piłkarze reprezentacji Polski włożyli w niego wiele sił, aby dotrwać do końca z korzystnym wynikiem. - Rosjanie nie stworzyli chyba żadnej dobrej okazji, by strzelić bramkę. Teraz nie ma jednak znaczenia, w jakiej taktyce zagraliśmy. Ważne, że wyszło to dobrze. My zagraliśmy lepiej i dlatego Rosjanie nie wyglądali zbyt dobrze - zaznaczył Polanski.
On sam też mógł zostać bohaterem, bowiem strzelił bramkę. Sędzia jednak gola nie uznał, bowiem Polanski był na spalonym. - Na początku cieszyłem się, że zdobyłem gola. Potem jednak spojrzałem na sędziego i nie wiedziałem do końca, co on pokazuje. W końcu jednak dotarło do mnie, że byłem na spalonym - wyjaśnił zawodnik.
Już w sobotę w meczu o być albo nie być w mistrzostwach Europy Polacy zmierzą się z Czechami. - Bez względu, jaką taktykę obierzemy na Czechów, jestem pozytywnie nastawiony przed spotkaniem we Wrocławiu. Myślę, że jak tak zagramy, jak przeciwko Rosji, każdy poprawnie wykona swoje zadania, to wygramy - podsumował Polański. - Będę się cieszył z obu remisów, jeśli wygramy z Czechami - dodał na koniec.
Z Warszawy dla portalu SportoweFakty.pl,
Artur Długosz.