Po remisie 1:1 z Rosją reprezentacja Polski wciąż ma spore szanse na awans do ćwierćfinałów. Aby tak się stało, Polacy muszą pokonać Czechów w najbliższym spotkaniu. W meczu ze "Sborną" bohaterem naszej kadry został Jakub Błaszczykowski, który strzelił pięknego gola. - Ten mecz potwierdził to, że jesteśmy w stanie wygrać z Czechami. Drużyna widzi szansę awansu do ćwierćfinału i będzie starała się to wykorzystać - komentuje Franciszek Smuda.
W końcówce potyczki selekcjoner naszej kadry zdjął z boiska Ludovica Obraniaka. To zawodnikowi z ligi francuskiej bardzo się nie podobało. Czy teraz dostanie on od trenera kadry karę? - Zdjąłem Obraniaka, bo to była zmiana taktyczna. Proszę się jego zapytać, dlaczego był wściekły. "Ludo" chciał jeszcze wykonać rzut wolny. Ja myślałem coś innego. Rosja to nie są trampkarze, to naprawdę świetny zespół. Wystarczy jedna kontra, tak jak to było w Gdańsku z Niemcami i wynik robi się już inny. Nie chciałbym komentować jego zachowania - wyjaśnił selekcjoner biało-czerwonych.
We wtorek dach Stadionu Narodowego w Warszawie był otwarty. Sami piłkarze mówili, że lepiej im się grało. Mecz z Rosją był jednak bardzo ciężki i niektórzy zawodnicy narzekają na lekkie urazy. - Na pewno było więcej tlenu i lepiej się biegało. Jeżeli chodzi o mecz z Czechami, to muszę poczekać, sprawdzić jakie kontuzje są, czy tylko lekkie obrażenia. W środę wieczorem będziemy się zastanawiali, jak to będzie dalej - zaznaczył "Franz".
Smuda odniósł się także do zachowania polskich kibiców, a także do wzrostu formy swoich piłkarzy. - Muszę powiedzieć, że kibice dopingują nas wyśmienicie. Z Grecją ten doping też był dobry. Do kibiców nie można mieć pretensji. Je można mieć do nas za drugą połowę w meczu z Grecją. Uważam, że jednak wiele dobrych spotkań rozegraliśmy. Przy budowie zespołu nie zawsze gra się wyśmienicie. Było widać, że ta drużyna prezentuje się coraz lepiej - podkreślił Smuda.
Teraz przed Polakami najważniejszy mecz w ostatnich latach. Zwycięstwo z Czechami da nam awans do ćwierćfinału wielkiej imprezy. Polakom towarzyszyć będzie spora presja. - Uważam, że presja jest zawsze. Była ona największa przed inauguracją Euro 2012. W tej chwilki turniej się rozpoczął i po pierwszy meczu dużo niej opadło. Mamy cztery dni do przygotowania na Czechy. Piłkarze muszą odpocząć, aby złapać świeżość. Z Czechami będziemy walczyć do końca - zaznaczył selekcjoner.
Na razie nie wiadomo, kto zagra w bramce polskiej kadry w meczu przeciwko Czechom. Wojciech Szczęsny odcierpiał już bowiem swoją karę za czerwoną kartkę i może zająć miejsce bardzo dobrze spisującego się Przemysława Tytonia. - Przede wszystkim rozmawialiśmy od początku, że numerem jeden jest Wojciech Szczęsny. Nie ma dyskusji na ten temat. Jest szansa, że Szczęsny wróci do bramki - podsumował Smuda.
Z Warszawy dla portalu SportoweFakty.pl,
Artur Długosz.