LEC: G2 rozbiło Origen i pewnie zameldowało się w finale

Materiały prasowe / LoL Esports Photos/Riot Games / Na zdjęciu: Marcin Jankowski
Materiały prasowe / LoL Esports Photos/Riot Games / Na zdjęciu: Marcin Jankowski

Jeżeli ktokolwiek miał zatrzymać G2 na drodze do finału LEC, to Origen wydawało się idealnym do tego kandydatem. Niestety, "Nukeduck" i spółka tezę tę potwierdziło jedynie w pierwszej grze.

Cóż to była za gra. Otwarcie meczu półfinałowego pomiędzy G2 oraz Origen mogło przebić oczekiwania najbardziej wymagających fanów. Od samego początku obie strony nie bały się podejmować walki. Pierwsza krew została przelana co prawda przez G2 Esports , po tym jak "Caps" zszedł pomóc dolnej alei, jednakże dosłownie kilkadziesiąt sekund później ten sam manewr, wzmocniony jeszcze obecnością junglera wykonali gracze Origen . "Kold", "Patrik", "Nukeduck" oraz "Mithy" dosłownie wysadzili w powietrze botlane Samurajów, po chwili jeszcze dokładając do tego zabójstwo zdobyte na "Capsie".

Czytaj także: Barcelona rozszerza sekcję esportową

Po tak eksplozywnym początku byliśmy jednak świadkami stonowania nastrojów. Do 32 minuty oglądaliśmy tylko 2 kolejne zabójstwa. Wtedy też obie drużyny zmierzyły się w walce w leżu Barona, z której zwycięsko wyszli gracze G2, zgarniając przy okazji Nashora. Wydawało się, że triumfatorzy fazy zasadniczej mają wszystko, aby pewnie doprowadzić tę grę do końca. Origen jednak w świetny sposób zainicjowało walkę na środkowej alei. Świetnym ulti popisał się "Kold", który swoim Jarvanem IV zdołał wyłapać "Capsa". Dzięki temu jego koledzy sukcesywnie mogli eliminować kolejne cele, z całej walki wychodząc z 4 zabójstwami, tracąc tylko swojego ADC. OG było na fali, dodatkowo zdobyło również barona. W tym momencie to oni wydawali się bliżsi triumfu.

Nie ma jednak sytuacji, w której można skreślić G2. W momencie, gdy Origen zamierzało wziąć wzmocnienie z Elder Drake'a, geniuszem wykazał się nasz polski leśnik, który zdołał ukraść wspomnianego smoka!

W tym samym momencie "Wudner", "Perkz" oraz "Caps" zdecydowanie natarli na bazę rywali. Zdezorientowane Origen nie zdążyło powstrzymać tej szarży, przegrywając pierwszą mapę.

Czytaj także: Prezydent powołał reprezentację narodową FIFA

Druga gra w teorii długo była wyrównana. Drużyny wymieniały się zabójstwami, jednak żadna nie potrafiła wypracować zdecydowanej przewagi. Wszystko zmieniło się w 27 minucie kiedy to Origen zaryzykowało próbę zabicia barona, pomimo tego, że wszyscy gracze rywali byli przy życiu. G2 pokazało, że nie należy tak ich lekceważyć. "Jankos" wraz z kolegami pewnie wyłapali rywali zabijając czterech z nich, nie tracąc przy tym nikogo. Niecałe pięć minut później było po grze.

Trzecia gra pokazała, że na zawodnikach Origen mocno odbiły się wcześniejsze niepowodzenia. "Nukeduck" i spółka zostali całkowicie zdominowani przez rywali, niemal od samego początku. Jeszcze przed pierwszą falą minionów zabity został "Alphari". Kolejne minuty były tylko coraz mocniejszym potwierdzaniem swojej wyższości. G2 skończyło grę już po 25 minutach, prowadząc 18:6 i tracąc przez ten czas tylko jedną wieżę.

Tym samym Marcin "Jankos" Jankowski  wraz z kolegami zameldował się w wielkim finale League of Legends  European Championship. Ich rywalami będzie zwycięzca meczu pomiędzy Fnatic a Origen.

ZOBACZ WIDEO: Esport bije rekordy popularności. "Kiedy zobaczyliśmy te liczby, to nas zatkało"

Źródło artykułu: