13 czerwca 1956 roku. Tysiące kibiców przybyło do Paryża, by na żywo być świadkami pierwszego finału Pucharu Europy. Ówczesna pojemność Parc des Princes to zaledwie 38 tysięcy miejsc. Chętnych było jednak znacznie więcej. Tysiące fanów zostaje pod stadionem, aby wspólnie z okrzykami trybun przeżywać mecz.
Euforia wybucha po raz pierwszy już po upływie zaledwie sześciu minut. Wówczas Michel Leblond otwiera wynik spotkania. Zaledwie cztery minuty później, gdy Jean Templin podwyższa wynik, trybuny świętują po raz drugi. Real Madryt jednak ani myśli się poddawać. Jeszcze przed przerwą po bramkach legendarnego Alfredo Di Stefano oraz Hectora Riala wyrównuje stan gry.
Druga część spotkania ponownie zaczyna się lepiej dla Francuzów. W 62. minucie strzałem głową Alonso pokonuje Michel Hidalgo. Radość trybun jest jednak chwilowa. Kilka minut później wyrównuje Marquitos, którego strzał odbija się jeszcze od nóg jednego z obrońców. Wynik w 79. minucie ustala natomiast Rial. Reims jednak do ostatnich chwil stara się odwrócić losy meczu. Przez stadion przechodzi ostatni ryk zawodu, gdy w 88. minucie Jean Tremplin trafia w poprzeczkę. Chwilę później staje się jasnym. Real Madryt wzniesie pierwszy w historii Puchar Europy.
Za przykładem Ameryki Południowej
Sezon 1955/1956 był przełomowy dla europejskiej piłki klubowej. To właśnie wówczas kładziono podwaliny pod najbardziej dziś elitarne rozgrywki świata - Ligę Mistrzów. Dotychczas bowiem największą renomą cieszył się Puchar Łaciński, w którym co roku udział brały cztery drużyny - po jednej z Portugalii, Hiszpanii, Francji oraz Włoch.
ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Czy kibice powinni wrócić na stadiony? Profesor Simon stawia warunki, przy których to bezpieczne
Podczas jednak gdy Europejczycy fascynowali się tak ubogą namiastką rozgrywek pucharowych, w Ameryce Południowej w najlepsze trwał turniej Campeonato Sudamericano de Campeones, czyli Mistrzostwa Mistrzów Ameryki Południowej.
Turniej dla francuskich kibiców relacjonował przebywający na miejscu, w Chile, dziennikarz "L'Equipe" - Jacques Ferran. Po powrocie do Europy, zafascynowany tym co zobaczył, zapragnął przenieść to na ojczysty kontynent. Jego pomysł bardzo szybko podłapał kolega z redakcji - Gabriel Hanot. Ten drugi sprawnie zaczął tworzyć projekt, który zamierzał przedstawić UEFA.
Sam Ferran po latach przyznawał w rozmowie z brazylijskim "Globo Esporte", że były to niezbędne kroki dla rozwoju europejskiej piłki. - W jaki sposób Europa, która chciała być przed całą resztą świata, nie była w stanie stworzyć takich rozgrywek, jakie miały miejsce w Ameryce Południowej? Musieliśmy pójść za tym przykładem - komentował.
Ostatecznie w kwietniu 1955 roku kongres UEFA przyjął pomysł nowych rozgrywek, które wystartowały już kilka miesięcy później. Do dziś to właśnie Jacques Ferran oraz Gabriel Hanot uznawani są za ojców założycieli Pucharu Europy.
Co ciekawe, początkowe edycje nie były obiektem pożądania wszystkich piłkarskich tuzów na świecie. Uczestników pierwszego turnieju na podstawie prestiżu i renomy danych zespołów wybierało właśnie "L'Equipe". Zaproszenie odrzuciła m.in. Chelsea oraz szkockie Aberdeen. Na Wyspach uważano bowiem, że dodatkowy turniej za bardzo odciągnie uwagę od krajowych rozgrywek. Londyńczyków zastąpiła Gwardia Warszawa, która jednak nie będzie wspominać najlepiej tamtych rozgrywek. Polacy polegli już w pierwszej rundzie, przegrywając w dwumeczu 1:4 ze szwedzkim Djurgardens IF.
Inne teksty z serii #DzialoSieWSporcie.
Sprawdź też nasze cykle Sportowe rewolucje i Pamiętne mecze.