Dla obu zawodników już był to największy mecz na mistrzostwach świata w ich karierach. Dotąd najlepszym osiągnięciem Niemca była druga runda na turnieju dwa lata temu. W tym roku sprawił ogromną niespodziankę w meczu trzeciej rundy, w którym pokonał mistrza świata Petera Wrighta 4:3.
Z kolei Krzysztof Ratajski przed rokiem doszedł do trzeciej rundy, a w tym już poprawił ten rezultat awansując do kolejnej fazy po pokonaniu Simona Whitlocka 4:0. Dodajmy, że Polak rozstawiony jest na turnieju w Londynie z numerem 15., zaś jego wtorkowy rywal - z 31.
Widać było od pierwszych rzutów, że obaj zawodnicy muszą zmagać się nie tylko z sobą, lotkami i tarczą, ale również z ogromnym ładunkiem emocjonalnym. Częste pomyłki na wartościach podwójnych były domeną zarówno Clemensa, jak i Ratajskiego. To w darcie wywołuje nerwowe końcówki pełne zwrotów akcji. I tak właśnie było w pierwszym secie, który trwał pięć legów. Szczęście uśmiechnęło się do Ratajskiego pod koniec, gdy rzucił dwa razy po 140 punktów w jednym podejściu i wygrał tę partię.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za zdjęcia! Żona Grzegorza Krychowiaka znów zachwyca
Cały czas jednak darter ze Skarżyska-Kamiennej borykał się z problemami na wartościach potrójnych. Miał wyższą średnią rzutów od przeciwnika, ale przyhamowywał w końcówkach. Drugą partię wygrał Clemens, który przełamał "Polskiego Orła" dwa razy. W kolejnym secie u Ratajskiego pojawiły się maksy (rzuty na 180 punktów). Niemiec zaś także nie kończył za piewszym razem swoich lotek na wygraną w legu. Dzięki temu Ratajski wygrał trzeciego seta 3:2.
Ale Gabriel Clemens znów doprowadził do remisu. Także popełniał sporo błędów, ale mniej niż Ratajski. Szczególnie w sytuacjach, gdy otwierała mu się druga szansa na skończenie legów. Po czterech setach rywalizacji, które trwały niemal godzinę, było więc 2:2.
Później obaj darterzy popisali się najwyższymi zejściami w meczu. Ratajski w secie piątym zaliczył finisz ze 127 punktów. Zaczął też trafiać coraz więcej maksów i wartości podwójnych. Polak mógł i powinien też wygrać seta szóstego, gdy zszedł na 72 punkty, ale uprzedził go Clemens i wygrał 3:2.
A ostatni, decydujący set to już była absolutna wojna nerwów. Trudno to opisać słowami, więc tylko napiszemy, że w legach było 2:2, a obaj zawodnicy zeszli do takich wartości, że musieli kończyć... D1, czyli najniższą możliwą wartość. Do tej pory nie jesteśmy w stanie zliczyć, ilu prób mieli obaj zawodnicy, by zakończyć ten mecz. Gdy Ratajski za pierwszym razem spudłował podwójną "jedynkę", odłożył już swoje lotki na stół, bo nie wierzył, że jeszcze podejdzie do tarczy.
Szczęscie się jednak do niego uśmiechnęło po raz kolejny. Krzysztof Ratajski trafił w upragnione pole i awansował do najlepszej ósemki turnieju. W ten sposób śrubuje najlepsze osiągnięcie w historii polskiego darta. Jego przeciwnikiem w ćwierćfinale zaplanowanym na piątek 1 stycznia będzie na pewno Anglik - albo Stephen Bunting, albo Ryan Searle. Mecz tych dwóch darterów odbędzie się jako drugi w sesji popołudniowej w środę, 30 grudnia.
Mistrzostwa Świata PDC - IV runda
Gabriel Clemens (31) - Krzysztof Ratajski (15) 3:4 (2-3, 3-1, 2-3, 3-2, 2-3, 3-2, 2-3)
Zobacz, jak Ratajski awansował do IV rundy MŚ ->
Wygrał mecz na MŚ i... zalał się łzami. "Moje życie było koszmarem"