Przed trzema laty, na igrzyskach olimpijskich w Tokio, Dawid Tomala sprawił olbrzymią sensację, zostając złotym medalistą. W Paryżu nie ma ani Tomali, ani też chodu na 50 km jak trzy lata temu. W czwartkowy poranek rozpoczęła się część lekkoatletyczna na igrzyskach. Na początku byliśmy świadkami rywalizacji chodziarzy na 20 km.
Panowie pierwotnie mieli ruszyć na trasę o godzinie 7:30, ale deszcz i ulewa sprawiły, że start opóźniony został o pół godziny. W stawce mieliśmy dwóch reprezentantów Polski - Mahera Ben Hlimę oraz Artura Brzozowskiego. Obaj - podobnie jak Tomala trzy lata temu - nie byli wymieniani wśród kandydatów do sukcesu.
Tym razem żadnemu z Biało-Czerwonych nie udało się sprawić niespodzianki. O ile jeszcze Hlima i Brzozowski na pierwszych kilometrach trzymali się w dużej grupie na czele, w okolicach połowy dystansu zaczęli słabnąć i znajdowali się w czwartej dziesiątce. Brzozowski musiał ponadto uważać, bo pojawiło się pierwsze ostrzeżenie na jego koncie.
W walce o złoto najlepszy okazał się Brian Daniel Pintado, który przeszedł 20 km w czasie 1:18:55. To pierwszy sukces Ekwadoru na tych igrzyskach olimpijskich. Srebro wywalczył Caio Bonfim z Brazylii, a brąz Alvaro Martín z Hiszpanii.
Żadnemu z Polaków nie udało się ukończyć zmagań w TOP 20. Brzozowski dobiegł do mety jako 27. (czas 1:22:11), a Maher Ben Hlima jako 29. (czas 1:22:34).
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Szalony mecz Polek z Chinkami. "Ta hala eksplodowała kilka razy"