W sierpniu obaj zmierzyli się po raz pierwszy. Faworyzowany Dillian Whyte został znokautowany w piątej rundzie. Dwa tygodnie po gali w Brentwood potwierdzono datę rewanżu - 21 listopada.
Do walki jednak nie doszło. Na początku listopada u Aleksandra Powietkina potwierdzono koronawirusa. Trafił nawet do szpitala. Promotor Eddie Hearn miał nadzieję, że pięściarze skrzyżują rękawice w styczniu.
Whyte i Powietkin ostatecznie zmierzą się ze sobą już w tę sobotę (27 marca). Anglik w mocny sposób wypowiedział się na temat swojego rywala. Według niego, Rosjanin dostał wystarczająco dużo czasu na przygotowanie się i nie powinien zasłaniać się koronawirusem.
ZOBACZ WIDEO: KSW 59. Janikowski zadowolony po walce. "Robiłem to co Błachowicz w swoich walkach"
- Jest profesjonalistą, jest mistrzem świata, złotym medalistą olimpijskim i ma pieniądze. Nie musi walczyć. Jeśli nie jest w formie i nie czuje się dobrze, nie podjąłby walki - stwierdził Whyte.
- Ale to dobra wymówka, aby powiedzieć, że miał koronawirusa. Dałem mu wystarczająco dużo czasu na wyzdrowienie. Chcę walczyć najlepiej jak potrafię z Powietkinem, więc dałem mu czas na regenerację - dodał.
Aleksander Powietkin odpowiedział na zaczepki Dilliana Whyte'a. Rosjanin stwierdził, że nie zwraca uwagi na to co mówi jego rywal. Dodał też, że nie odczuwa już żadnych powikłań po przebytym koronawirusie.
- Jeśli chodzi o Dilliana Whyte'a, to on może myśleć i mówić, co tylko zechce. (...) Nie odczuwam teraz żadnych skutków po przebytym koronawirusie. Trenowałem dobrze - mówił.
Zobacz też:
Mike Tyson odrzucił bajeczną ofertę. Walka z legendą raczej nierealna
Krzysztof Głowacki odpowiedział trenerowi. Wskazał możliwą przyczynę porażki