Andrzej Wasilewski: Włodarczyk zrobił najwięcej dla naszego boksu zawodowego. Jest polską legendą

PAP / Andrzej Wasilewski [L] i Krzysztof Włodarczyk [P]
PAP / Andrzej Wasilewski [L] i Krzysztof Włodarczyk [P]

- "Diablo" jest zawodnikiem, który zrobił najwięcej dla polskiego boksu zawodowego - mówi promotor Andrzej Wasilewski przed walką z Muratem Gassijewem. Polak stanie przed szansą pobicia kolejnego Rosjanina. Raz zrobił to fenomenalnie.

W sobotnią noc w hali Prudential Center na przedmieściach New Jersey Krzysztof Włodarczyk stanie przed trzecią szansą zdobycia tytułu mistrza świata. "Diablo" zmierzy się z rosyjskim królem nokautu, Muratem Gassijewem. W dodatku zwycięzca awansuje do półfinału prestiżowego turnieju World Boxing Super Series w dywizji junior ciężkiej. 
Piotr Jagiełło, WP SportoweFakty: Widział pan notowania bukmacherów przed walką Krzysztofa Włodarczyka z Muratem Gassijewem (kliknij i sprawdź)?

Andrzej Wasilewski, promotor m.in. Włodarczyka i Szpilki: Nie. Przyznam szczerze, że nigdy na to nie patrzę i nawet nie bardzo potrafię czytać notowania bukmacherów.

Kursy wskazują na to, że murowanym faworytem jest panujący mistrz świata, Murat Gassijew. Nie przypominam sobie wcześniej walki, w której Włodarczyk byłby w taki sposób skazywany na pożarcie. Rosjanin faktycznie na papierze zasługuje na takie miano?

ZOBACZ WIDEO Trio Sulęckich przebije braci Kliczków? "To byłby rekord!"

Boks zawsze uczy pokory. Wielokrotnie w tym sporcie zdarzało się, że absolutnie murowani faworyci przegrywali. I to jest jedna z tych cech, którą w boksie kochamy, bo to sport nieprzewidywalny. Natomiast rozumiem to, że w ostatnich walkach Gassijew prezentuje się jako młody i bardzo groźny pięściarz. Jest na fali wznoszącej, a "Diabełek"... Cóż na zawodowych ringach jest od prawie dwudziestu lat, wiemy, że stoczył wiele ringowych wojen, miał lepsze i gorsze okresy. Zawsze największym wrogiem "Diablo" był sam "Diablo". W związku z tym rozumiem argumenty tych, którzy w Gassijewie widzą faworyta.

W takim razie, jak Włodarczyk w strefie mentalnej nastawiony jest na ten pojedynek? Zauważyłem, że zrzuca z siebie presję, mówiąc: "On musi, a ja mogę". Wygląda na to, że próbuje osiągnąć spokój wewnętrzny.

Włodarczyk jest już na tyle doświadczonym pięściarzem, że chyba tego rodzaju presji nie przeżywa. Był w wielu stresujących sytuacjach, jeździł po świecie i z tym problemu specjalnego nie ma. Pytanie jest, na ile jego psychika jest w stanie wytrzymać samą walkę i przeciwnika w ringu. Tego nie wie nikt, nawet sam "Diablo". To jest ta mała rzecz, której mi brakowało, by stał się legendą w boksie zawodowym. Jest polską legendą, a niewiele brakowało, by był światową legendą. Zabrakło tego w jego karierze, by walka po walce wypadał super, a nie co drugi-trzeci raz.

A jak wygląda podsumowanie tej ponad 17-letniej kariery z pana perspektywy. Więcej było pozytywów czy rozczarowań, pięknych emocji czy irytacji?

Jedną rzecz musimy powiedzieć jasno. "Diablo" jest zawodnikiem, który zrobił najwięcej dla polskiego boksu zawodowego. Dlaczego? W przeciwieństwie do większości pozostałych znaczących polskich pięściarzy całą swoją karierę mieszkał, żył i prowadził w Polsce. Oczywiście, zdarzyły mu się walki wyjazdowe, ale to były tylko starty. Krótko mówiąc, wokół Krzysia działo się bardzo dużo. I dobrych i złych rzeczy, kontrowersyjnych w życiu prywatnym. Nigdy nie zhańbił się dopingiem, czynem przestępczym, nigdy nie był pomawiany. Jego kariera, poza kilkoma walkami, w których postawa w ringu rozczarowała i zostawała niedosyt, była absolutnie rzeczą pozytywną. Dlatego jest cały czas regularnie zapraszany przez ludzi ze środowiska, do szkół, do domów dziecka, bo jego postawa sportowa zawsze była pozytywna. Aczkolwiek te walki nie zawsze były zadowalające. Kilka pojedynków było za to wspaniałych i o tym nie powinniśmy zapominać.

Chociażby 2013 rok i wspaniały nokaut na mistrzu olimpijskim Rachimie Czakijewie w Moskwie.

Tak. Zwycięstwo nad Dannym Greenem w Australii też nie było gorsze. To są wielkie pojedynki. Ktoś powie, że po Włodarczyku Czakijew wszystkie ważne walki przegrywał. Tak, ale wcześniej wszystkie wygrywał. "Diablo" złamał mu karierę, jak zresztą podobnie czynił w kilku innych przypadkach.

Zresztą pojawiają się takie opinie, że pojedynek z Gassijewem może przypominać taką totalną wojnę w ringu jak cztery lata temu z Czakijewem. To faktycznie może być obustronna wymiana ciężkiej artylerii?

Bardzo ciężko odpowiedzieć. Jedna rzecz, która mnie niepokoi, to fakt, że Krzysiek dawno nie boksował z pięściarzem o takich gabarytach, potrafiącym bić bardzo mocne ciosy na dół. Bardzo żałuję, że do tej walki nie doszło pięć lat temu, to znaczy pięć lat w karierze Krzyśka. Wtedy był w szczycie formy i swoich możliwości. Niestety, w momencie, gdy Włodarczyk był posiadaczem tytułu WBC, to w kategorii cruiser niewiele się działo.

"Diablo" debiutował w 2000 roku. Wtedy Gassijew miał niespełna… siedem lat. Przewaga doświadczenia będzie gigantyczna, zwłaszcza, że Rosjanin ma tylko jedną wielką walkę na swoim koncie i ubiegłoroczne zwycięstwo nad Denisem Lebiediewem. Wcześniej nie miał wyjątkowych rywali. Handicapu powinniśmy szukać w zdecydowanie większym obyciu Polaka?

Tak, z tymże należy wiedzieć, że Gassijew przy tak doskonałym finansowaniu swojej kariery miał m.in. znakomite sesje sparingowe, choć oczywiście trening to nie jest walka. Dzięki temu w jakiś sposób nadrabiał te braki. Na dzisiaj sportowy dorobek Włodarczyka jest o wiele większy.

Dziennikarz rosyjskiego portalu SportBox.Ru, Aleksander Pawłow, wskazywał uwagę, na braki w defensywie Gassijewa. Analizując kilka razy walkę z Lebiediewem, widział tam spore luki. "Diablo" wraz z całym sztabem szkoleniowym nastawiają się na to, że obrona nie jest perłą w koronie "Irona"?

Wiemy doskonale, jakie są ogromne atuty Gassijewa, ale wiemy również, że nie jest pięściarzem kompletnym. On z walki na walkę się rozwija. Abstrahując od tego, czy na pewno ma 23 lata, bo pojawiają się też różne plotki, że może mieć trochę więcej lat, to na pewno jest pięściarzem na fali wznoszącej.

Źródło artykułu: