Maciej Miszkiń o Gołowkin - Alvarez. "Ta walka udowodni, kto jest macho"

Reuters / Na zdjęciu od lewej: Giennadij Gołowkin i Saul Alvarez
Reuters / Na zdjęciu od lewej: Giennadij Gołowkin i Saul Alvarez

- To może być najlepsza walka dekady w boksie. Sport na najwyższym poziomie zawsze się sprzeda - mówi o wielkiej walce Giennadija Gołowkina z Saulem Alvarezem pięściarski ekspert Maciej Miszkiń. Mistrzowska batalia w nocy z soboty na niedzielę.

Pojedynek wielkiego Giennadija Gołowkina (37-0, 33 KO) z Saulem Alvarezem (49-1-1, 34 KO) to murowany hit w zawodowym boksie. W stawce znajdują się aż cztery mistrzowskie pasy kategorii średniej - IBF, WBA, WBC i IBO, których posiadaczem jest kazachski bombardier. Zestawienie dwóch na wskroś ofensywnych zawodników na ringu w Las Vegas jest gwarancją ringowych grzmotów.

- Czekam na ten pojedynek! To może być najlepsza walka dekady w boksie. Starcie porównywalne do boju Marvina Haglera z Thomasem Hearnsem (najlepsza walka 1985 roku dop. red.) czy Felixa Trinidada z Fernando Vargasa (ringowa wojna z 2000 roku). Przede wszystkim w ringu spotka się dwóch pięściarzy, którzy biją bardzo mocno, są agresywni i do tej pory szli jak burza, będąc zdecydowanie silniejszymi od swoich rywali. Ta walka ma za zadanie udowodnić, kto tu jest macho - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Maciej Miszkiń, były pięściarz a obecnie ekspert telewizyjny i komentator.

Marketingową gwiazdą tego zestawienia jest z pewnością Meksykanin, który porywa za sobą miliony Latynosów, a jego popularność w Stanach Zjednoczonych też jest gigantyczna. I nie zmieniła tego punktowa porażka z Floydem Mayweatherem Juniorem  z 2013 roku.

- Z "Canelo" chciało walczyć wielu pięściarzy, bo on jest niedoceniany. Ma wielkie nazwisko i za sobą bardzo dużą publiczność, potężną grupę promocyjną i wsparcie telewizji HBO. Nawet po porażce z Floydem Mayweatherem nie został złamany jako pięściarz i przede wszystkim jako mężczyzna. Z Alvarezem chciało walczyć wielu pięściarzy, bo on jest niedoceniany. Nikt nie zwraca uwagi na to, że Alvarez poza umiejętnym różnicowaniem tempa w ataku i mocnym uderzeniem jest do tego znakomity w obronie. Dla Gołowkina ten występ jest wielką szansą - dodaje Miszkiń.

ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Zimnoch: Chcę, żebyśmy z Arturem Szpilką znów byli kolegami

W oczach bukmacherów faworytem jest Gołowkin, ale Miszkiń po cichu liczy na niespodziankę, zwłaszcza, jeśli w ringu dojdzie do bezpośredniej wymiany ciosów.

- Oczywiście Gołowkin góruje nad nim lewym prostym, pracą nóg i wydłużaniem dystansu. Z jego perspektywy, to będą klucze do zwycięstwa. Rozum podpowiada mi, że Gołowkin będzie lepszy, bo ma więcej argumentów. Grzegorz Proksa (przegrał z Gołowkinem w 2012 roku w 5. rundzie - dop. red.) mówił mi, że lewy prosty Kazacha jest u niego ciosem niemal nokautującym i po każdym takim uderzeniu gaśnie człowiekowi światło. W momencie, jeśli pójdzie na wymianę, to cichym faworytem staje się Alvarez. I tej wersji bym się trzymał. Stawiam na Meksykanina, ale jest to podparte wyłącznie przeczuciem - dodał.

W ostatnim czasie w boksie nad wartością sportową góruje show, czego żywym przykładem była kasowa potyczka Floyda Mayweathera Juniora z Conorem McGregorem. Z kolei Gołowkin - Alvarez to najwyższa jakość, która staje się gwarantem wspaniałego widowiska.

- Takie pojedynki zawsze się bronią. Mieliśmy starcie Anthony'ego Joshuy z Władimirem Kliczką, który sprzedał się znakomicie. Wcześniej mieliśmy walkę Mayweathera z Pacquiao i pobite wszelkie rekordy finansowe. A jeszcze wcześniej konfrontacje Mike'a Tysona z Evanderem Holyfieldem czy Oscara De La Hoi z Felixem Trinidadem. Sport na najwyższym poziomie, gdzie spotyka się dwóch pięściarzy w absolutnym szczycie formy potrafiących nokautować jednym ciosem, zawsze się sprzeda. Wartość sportowa kumuluje się z tą emocjonalną - zakończył Miszkiń.

Źródło artykułu: