Jeszcze do niedawna Julius Indongo (21-0) był w świecie zawodowego boksu postacią anonimową. Do grudnia 2016 roku boksował wyłącznie na terenie Namibii z rywalami w dużej mierze anonimowymi. Potem otrzymał ofertę mistrzowskiej batalii z Eduardem Trojanowskim w Rosji. Wybrał się do Moskwy w roli człowieka skazywanego na pożarcie, a wrócił w glorii chwały i spektakularnego zwycięstwa. Do ciężkiego i niezwykle efektownego znokautowania czempiona potrzebował bowiem zaledwie... 40 sekund.
W sobotę w Glasgow przystąpi do unifikacji tytułów mistrza świata IBF, WBA i IBO w dywizji super lekkiej. Po raz kolejny jedzie na teren wroga, gdzie spotka się z cenionym Rickym Burnsem (41-5-1). Pewność siebie Indongo eksplodowała, czego wyraz dał podczas oficjalnej ceremonii ważenia. Stojąc oko w oko z Burnsem wykonał lewą ręką gest ścięcia głowy rywala, co natychmiast zostało skwitowane gwizdami i bluźnierstwami kibiców "Rickstera".
Wcześniej sensacyjny Nambijczyk podkreślał w mediach, że uśpi kolejnego rywala i drugi raz z rzędu zaszokuje świat. Podczas ważenia był remis, obaj zanotowali 63.2 kg.
Co ciekawe, na gali w hali SSE Hydro w Glasgow kibicom zaprezentuje się także Łukasz Rusiewicz (22-29). Doświadczony Polak spotka się z kreowanym na przyszłą gwiazdę brytyjskiego boksu Lawrencem Okolie (1-0), który podczas ubiegłorocznych igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro pokonał Igora Jakubowskiego.
ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek wyzywa Zbigniewa Bońka na boiskowy pojedynek. "To bardzo ważny zakład!"