Kobieta, taniec, śpiew i kokaina. Tyson Fury zaszokował świat i przerwał hegemonię Władimira Kliczki

 / Fot. PAP/EPA/Rolf Vennenbernd
/ Fot. PAP/EPA/Rolf Vennenbernd

28 listopada 2015 roku Tyson Fury w niepowtarzalny sposób wypunktował Władimira Kliczkę i sięgnął po miano mistrza wagi ciężkiej. Gdy wydawało się, że wielka kariera eksplodowała, osobiste problemy "Króla Cyganów" powstrzymały jego marsz.

W tym artykule dowiesz się o:

Wielkie show rozpoczęło się na długo przed pierwszym gongiem w Dusseldorfie. Nieokrzesany Tyson Fury nieustannie prowokował swojego znienawidzonego rywala. Podczas konferencji prasowej mówił do Ukraińca. - Wyglądasz na przestraszonego, ale mimo to jesteś ładny i seksowny. Masz fajną czuprynę, przyjemnie pachniesz. Powodzenia, życzę ci spektakularnego sukcesu - mówił niepokonany pretendent.

Brytyjczyk okazywał także talenty dalekie od sportowych. Po treningu medialnym wziął w swoje ręce mikrofon i zaśpiewał hegemonowi królewskiej dywizji swoją wersję pieśni pogrzebowej.

- Piękna twarz, bez uśmiechu od tak dawna. Piękna twarz ból skrywająca. Jestem tym, który w sobie ma tę całą siłę. Wprowadzę więcej blasku i zabiorę wszystkie pasy.

28 listopada po godzinie 23 rozpoczęła się wreszcie długo wyczekiwana konfrontacja. Co ciekawe, niewiele brakowało, a na kilka godzin przed rozpoczęciem imprezy Fury wycofałby się z niej. Miał zastrzeżenia co do maty ringu. - Albo usuniecie nadmiar gąbki pod nawierzchnią ringu albo walki nie będzie - mówił. Zdezorientowani organizatorzy zgodzili się na jego żądania.

Zdecydowana większość obserwatorów nie dawała Fury'emu żadnych szans w starciu z czempionem niepokonanym od ponad dekady, który dążył do pobicia rekordu genialnego Joe Louisa - Amerykanin miał na koncie 25. skutecznych obron trofeum wszechwag, Władimir Kliczko 23.

Starcie w Dusseldrofie wprawiło w osłupienie wszystkich. "Olbrzym z Wilmslow" był w ringu nieuchwytny, tańczył lekko na nogach pomimo swoich gabarytów - 206 cm wzrostu i 112 kilogramów wagi. Kilkukrotnie wstrząsnął weteranem z Kijowa, sam właściwie nie inkasował mocnych ciosów, a momentami po prostu się wygłupiał, chowając na przykład ręce za plecami.

- Tyson Fury sprawił jedną z największych sensacji w historii zawodowego boksu. Kliczko nie miał zupełnie pomysłu w ataku, nie wiedział jak dobrać się do skóry oponenta i z każdą kolejną minutą był coraz bardziej zirytowany - relacjonowaliśmy na łamach WP SportoweFakty.

Po dwunastu rundach sędziowie jednogłośnie opowiedzieli się za challengerem, punktując 115-112, 115-112 i 116-111 na jego korzyść. Po ostatnim gongu w obozie Fury'ego rozgorzała prawdziwa amba, szaleństwo nie do podrobienia. Nowokoronowany mistrz postanowił uczcić największy sukces w życiu w swoim stylu - stanął na środku niemieckiego ringu i zaśpiewał "I don't Want to Miss a Thing" z dedykacją dla swojej małżonki, Paris. Obok stał wstrząśnięty Władimir, jego brat Witalij i cała świta Ukraińca. Tak została zwieńczona jedna z największych niespodzianek najcięższej dywizji wagowej.

Co się dzieje rok po tym wydarzeniu u obu bohaterów wspomnianej batalii? Fury sukcesywnie pozbawiany był pasów mistrzowskich, miał stoczyć rewanż z Kliczką, ale dwukrotnie przekładał starcie, aż w końcu wpadł na zażywaniu kokainy i jest daleko od powrotu na szczyt. A "Doktor Stalowy Młot" próbuje odzyskać pasy i szykuje się na przyszłoroczną potyczkę z posiadaczem trofeum IBF, Anthonym Joshuą. Przegrany jest w ciągłym treningu, prezentuje świetną formę, a triumfator? Po wpadce narkotykowej i zawieszeniu miał myśli samobójcze, nie mógł pogodzić się ze swoim losem i walczy ze swoimi największymi demonami. Obecnie przebywa na wakacjach, a jego sylwetka zupełnie nie przypomina zawodowego sportowca.

Komentarze (0)