Pierwotnie pojedynek dwóch mistrzów olimpijskich miał odbyć się 10 grudnia w Wielkiej Brytanii, ale Władimir Kliczko zgłosił niedyspozycję. Zdaniem części dziennikarzy, kontuzja była tylko wymówką, bowiem obóz Ukraińca potrzebował więcej czasu, by odpowiednio wypromować wydarzenie, które może zapewnić obu zawodnikom wagi ciężkiej rekordowe wpływy.
"Doktor" nalegał również na to, by w stawce walki znalazł się nie tylko należący do Brytyjczyka pas IBF, ale również trofeum WBA. Ten wymóg został już spełniony, o czym informował prezydent federacji World Boxing Association, Gilberto Mendoza.
Pozostał już tylko jeden warunek. Joshua musi 10 grudnia uporać się z pogromcą Tomasza Adamka, Erickiem Moliną. Czempion będzie oczywiście zdecydowanym faworytem i każdy inny rezultat niż jego szybkie zwycięstwo byłby sensacją. O szczegółach mówił menadżer Kliczki, Bernd Boente.
- Nasz obóz jest bardzo zadowolony z decyzji WBA. Władimir zawsze był dumnym i oddanym mistrzem i teraz chce odzyskać tytuł. Mamy nadzieję, że Joshua pokona Molinę, a następnie zorganizujemy mega pojedynek, spełnienie marzeń każdego promotora. To nastąpi w marcu lub kwietniu. Tę batalię będzie chciał obejrzeć każdy fan boksu na całym świecie - skomentował.
ZOBACZ WIDEO FEN 14: Hadaś potwiedził klasę i czeka na walkę o pas
Eddie Hearn, promotor Joshuy, przyznaje, że detale związane z potyczką gwiazd wagi ciężkiej są ustalone.
- Zwycięstwo nad Moliną jest teraz ważniejsze niż kiedykolwiek. Zabieramy się z Berndem Boente do ustalania szczegółów starcia z Kliczką. Umowa między nami jest już dogadana - dodał.