Po okresie przerwy znów zaboksujesz w Polsce, z zawodnikiem dużo młodszym, głodnym sukcesu. Niemniej doświadczenie bez wątpienia czyni Cię pewnym siebie. Tutaj upatrujesz głównej szansy?
Tomasz Adamek: Zawsze wychodząc do ringu musisz być pewny. Jeśli nie czułbym przekonania w ogóle nie angażowałbym się. Mogłaby stać się krzywda. A mam dla kogo żyć, dla dwóch córek, żony… Jestem super przygotowany. Chcę wygrać, pokazać klasę i wrócić do domu, do USA.
[ad=rectangle]
Pojawia się sporo głosów mówiących o tym, że nie lubisz walczyć z leworęcznymi.
- Nie, jeżeli masz trenera z Ameryki, pojmiesz odpowiedni styl walki to owy czynnik nie gra żadnej roli. Ja zrozumiałem ten system, ostro pracowałem na obozie i problemu nie dostrzegam.
Czyli po zmianie sztabu szkoleniowego, pożegnaniu Andrzeja Gmitruka stałeś się lepszy?
- Gdybym był takim sztywnym pięściarzem jak kilka lat temu przypuszczalnie dziś już odstawiłbym rękawicę. Wielu ciosów uniknąłem m in. poprzez ruszanie głową, schodzenie do dołu, dlatego wciąż walczę.
Wielu ciosów uniknąłeś? Aż dziwnie słucha się te słowa.
- Bardzo wielu. Nawet dostając uderzenie obecnie często nie jest ono czyste. Procentowo większość mija cel. Od tego zależy żywotność między linami. Im ciężej przyjmujesz zwykle krócej boksujesz. Stąd w Europie trzydziestoparoletnie chłopaki odchodzą, a za Oceanem 45-latkowie chlubią się świetną dyspozycją.
Za ważny moment twojej kariery uchodzi pamiętne starcie z Witalijem Kliczko. Co zyskałeś dzięki niemu?
- Nie zyskałem. Otrzymałem lekcję, żeby przyjeżdżać 8-9 tygodni wcześniej. Spokojnie trenować, zaaklimatyzować się. Tak uczyniłem teraz i czuję się znakomicie.
Zdradzisz co planujesz w kontekście przyszłości?
- Póki co plan przedstawia się prosto - 8 listopada zwyciężyć. Potem pomyślę o dalszych występach.
Polsat Boxing Night stanowi zatem etap przejściowy?
Tak. Walka na powrót. Analizujemy różne warianty związane z kolejnymi miesiącami, ale zajmiemy się nimi później.
Wiek znajduje odzwierciedlenie w Twojej motoryce?
- Absolutnie nie. W ringu są ręce, które uderzają przeciwnika. Nie dysponując konkretnymi siłami nie trudziłbym się dalej tego rodzaju sportem.
Swego czasu przybrałeś kilogramy, by wypełnić limit wagowy, lecz twierdzisz, że zachowałeś dawną szybkość. W jaki sposób?
Sparując, walcząc, trenując. Bijąc, a następnie unikając kontry dowodzisz, iż jesteś zdrowy oraz szybki. O to chodzi w boksie. Za Oceanem mówią "speed is everything".