Nie kończę rywali jednym ciosem - rozmowa z Konradem Dąbrowskim, bokserem

Konrad Dąbrowski to bez wątpienia jeden z najbardziej perspektywicznych pięściarzy, którzy wywodzą się z naszego kraju. Już niedługo będzie o nim głośno, bo konsekwentnie realizuje swoje plany.

W tym artykule dowiesz się o:

Arkadiusz Pawłowski: W jaki sposób rozpoczęła się twoja kariera bokserska?
Konrad Dąbrowski

: - Z boksem byłem związany od dziecka. Moja kariera bokserska rozpoczęła się gdy miałem 9 lat. Wówczas tata zaprowadził mnie na pierwszy trening do sekcji Gwardii Warszawa, gdzie kiedyś sam boksował amatorsko. Od tamtej pory nie ruszam się z sali, po roku treningów na Gwardii przeszedłem do Legii Warszawa z którą osiągnąłem największe sukcesy amatorskie.

Czy jest ktoś kogo uważasz za mentora, kogoś, kto umożliwił ci start w tym sporcie?

- Pewnie, od zawsze uważam mojego tatę za mentora. Mam takie dwa w jednym ponieważ jest moim ojcem, a zarazem trenerem. Ojciec pokierował mnie na drogę sportu, a ja wykorzystuję tę możliwość i wytrwale dążę do swojego celu. Nie ukrywam, że dziewczyna daje mi wiele siły i wspiera mnie, za co jej dziękuję.

W 2010 roku wygrałeś Puchar Polski juniorów. Co pomogło ci osiągnąć ten sukces i czy była to dla ciebie motywacja do osiągania kolejnych celów?

- Rok 2010 był przełomowym rokiem w mojej karierze amatorskiej, wówczas zdobyłem Mistrzostwo Polski, zostałem również wybrany najlepszym zawodnikiem tej imprezy, następnie przyszedł brąz na Mistrzostwach Europy i wreszcie Puchar Polski. Każda z tych imprez dała mi ogromne doświadczenie, a międzynarodowy turniej pozwolił mi przygotować się do Pucharu Polski, który później zdobyłem.

Większość twoich walk kończy się zwycięstwem na punkty. Czy to twój styl, powoli, ale skutecznie punktować rywali, czy też klasa przeciwników, którzy po prostu nie dają się znokautować?

- Kiedy przechodziłem na zawodowstwo nie chciałem aby moi pierwsi rywale przewracali się po jednym ciosie. Mój ostatni przeciwnik miał około 150 zawodowych występów, niewiele z nich wygrał, ale praktycznie nie przegrywał przed czasem. To był Anglik z dużym doświadczeniem, ciężki przeciwnik. Wychodząc do walki nie myślę, żeby skończyć rywala jednym ciosem, dążę do wygranej. Myślę, że z walki na walkę nabieram umiejętności i będzie tylko lepiej.

Jakie są twoje cele i marzenia zarówno jeśli chodzi o boks jak i życie prywatne?

- W boksie moim marzeniem, jak i pewnie większości zawodników, jest zdobycie Mistrzostwa Świata. Dążę do tego, żeby być coraz lepszym i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się to osiągnąc. A w życiu prywatnym marzę o tym, żeby było pod każdym względem idealnie, ale doskonale wiemy, że to niemożliwe.

Czy jest ktoś na kim się wzorujesz, czy też próbujesz stworzyć swój własny styl?

- Jest wielu znakomitych pięściarzy takich jak Mike Tyson, Floyd Mayweather, czy Witalij Kliczko. Śledzę ich walki i podpatruję poszczególne elementy, przez co tworzę i ulepszam swój własny styl.

Kto byłby twoim wymarzonym przeciwnikiem i dlaczego?

- Nie zastanawiam się nad wymarzonym rywalem. Walczę z kim mam walczyć. Każdego przeciwnika szanuję. Wymarzona byłaby oczywiście walka o Mistrzostwo Świata.