W ostatnich dniach środowisko bokserskie było przejęte historią Wadima Konszewicza. 19-latek opuścił zgrupowanie reprezentacji w Zakopanem i wyruszył w drogę do domu, ale do niego nie dotarł. Pięściarz ostatni raz był widziany w niedzielę ok. godz. 16.00 w Lęborku w drodze na dworzec PKP. Stamtąd miał udać się w dalszą drogę pociągiem - w kierunku Szczecina albo Gdyni.
Wadim Konszewicz nie uczestniczył w walkach
Rodzina czterokrotnego mistrza Polski juniorów podkreślała, że Konszewicz miał uskarżać się na ból głowy i może mieć problemy z pamięcią. Na szczęście w czwartek bokser został odnaleziony, ale wśród kibiców zaczęły się pojawiać opinie, że nierozważnie w całej sytuacji zachował się sztab reprezentacji, który wypuścił kontuzjowanego zawodnika ze zgrupowania.
- To są bzdury. Kibice niech się zajmą jakimiś pożytecznymi sprawami - mówi nam Grzegorz Nowaczek, prezes Polskiego Związku Bokserskiego, gdy przytaczamy mu opinie, że Wadim Konszewicz mógł opuścić obóz z kontuzją głowy po walce bokserskiej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To był spektakularny powrót gwiazdy
- Na obozie praktycznie nie było żadnych sparingów, proszę zresztą zapytać trenera Proksę. To był obóz przygotowawczy. Skupiono się na szlifowaniu kondycji zawodników. Nas przede wszystkim cieszy, że Wadim się znalazł. Rodzina powinna zabrać go do lekarza, aby wszystko wyjaśnić i ustalić, skąd te zaniki pamięci - dodaje Nowaczek.
Tę wersję potwierdza nam Grzegorz Proksa, opiekun reprezentacji Polski. - W ostatnim tygodniu Wadim nie miał żadnego sparingu. Pracowaliśmy nad techniką. Dobrze się czuł na zgrupowaniu. Każdy z chłopaków może zresztą potwierdzić, jak wyglądał obóz - komentuje były pięściarz, a obecnie trener kadry.
- Gdy widziałem w internecie te informacje o urazie głowy, to od razu sobie pomyślałem, że to bzdury. Może bliscy spanikowali ze strachu. Jestem mocno zdziwiony całą sytuacją, ale też pewnie sam zachowałbym się podobnie i poruszył niebo i ziemię, gdyby to moje dziecko zaginęło - dodaje Proksa.
Nie odpisał na SMS-a
Grzegorz Proksa powiedział nam, że na obozie w Zakopanem wziął Wadima Konszewicza pod szczególną opiekę. Poświęcał mu sporo czasu i wspólnie pracowali nad kwestiami technicznymi. - Na pewno te dwa tygodnie zgrupowania odbiły się na każdym, bo to jednak była ciężka harówka, budowanie kondycji na cały sezon - podkreśla.
- Ostatniego dnia Wadim nawet nie uczestniczył w treningach, bo wiedziałem, że ma długą podróż przed sobą i zwolniłem go z zajęć. Dzwoniłem do niego, jak jeszcze był na dworcu w Krakowie. Póżniej wysłałem jeszcze SMS-a, ale zobaczyłem, że wiadomość jest niedostarczona. Pomyślałem sobie, że śpi po podróży, a tu dowiaduję się później, że jest poszukiwany. Szok - dodaje trener Proksa.
Opiekun reprezentacji podkreśla, że "wraz ze sztabem odetchnął z ulgą", że 19-latek został odnaleziony cały i zdrowy. Nie ma też mowy o żadnym drugim dnie w całej sytuacji. Konszewicz nadal będzie brany pod uwagę przy ustalaniu kadry, bo na obozie nie doszło do żadnych ekscesów z jego udziałem.
- Rodzina Wadima na pewno przeżyła stres, ale oby o tym jak najszybciej zapomnieli. Czekamy ewentualnie na jakieś wieści ze szpitala - kończy Proksa.
Zaniki pamięci u Konszewicza
Wadim Konszewicz został odnaleziony w czwartek, co potwierdził nam jego brat - Błażej. Młody pięściarz trafił do szpitala, gdzie miał zostać poddany badaniom. - Nie wiemy, skąd te problemy u niego. Jest pod opieką lekarzy, którym w pełni ufamy. Jest osłabiony, ma zaniki pamięci, stąd nie wiadomo, co się dokładnie wydarzyło - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Julia Konszewicz.
Równocześnie siostra zawodnika podkreśla, że rodzina nie chciała wywoływać żadnej afery. - W ogóle nam o to nie chodziło. Nie chcieliśmy żadnych oskarżeń pod adresem kadry. Po prostu się uskarżał na ból głowy, więc taka wzmianka pojawiła się w informacjach o poszukiwaniach, bo byliśmy przejęci tym, że mogło mu się coś stać. Założyliśmy, że może mieć na przykład wstrząśnienie mózgu - wyjaśnia krewna czterokrotnego mistrza Polski.
Z naszych informacji wynika, że lekarze określają stan Wadima Konszewicza jako "stabilny" i "komunikatywny". Przed 19-latkiem seria badań, która pozwoli ustalić, skąd wzięły się jego ostatnie problemy.
- Nie chcemy mieć do nikogo pretensji. Chodziło nam tylko o to, by Wadim się odnalazł. Teraz chcemy ustalić, skąd ten ból głowy i kłopoty z pamięcią. Nie chcemy żadnej afery - kończy w rozmowie z nami siostra pięściarza, tym samym odsuwając na bok wszelkie oskarżenia, jakie pod adresem Polskiego Związku Bokserskiego artykułowali kibice.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty