Adamek zaczął krzyczeć w lokalu wyborczym. Żona musiała go odciągnąć

Twitter / Tomasz Adamek wpiera Andrzeja Dudę w wyborach prezydenckich
Twitter / Tomasz Adamek wpiera Andrzeja Dudę w wyborach prezydenckich

- Wstałem już o 5 rano. Dziękowałem Bogu - Tomasz Adamek opowiada nam o swoich emocjach po wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.

W tym artykule dowiesz się o:

Według nieoficjalnych jeszcze wyników Donald Trump zdobył ponad 270 głosów elektorskich, niezbędnych do zapewnienia sobie prezydentury. Kamala Harris zgromadziła 224 głosy. Kandydata republikanów popierał Tomasz Adamek, były mistrz świata w boksie w federacjach IBF, IBO oraz WBC.

- Poszliśmy na wybory całą rodziną. Szwagier, szwagierka, córki. Ja z żoną Dorotką pojechaliśmy najpierw do kościoła. Modliłem się o lepsze czasy. Zrobiłem znak krzyża i ruszyliśmy na głosowanie. Chwała Bogu, że wygrał dobry człowiek, że ludzie poszli po rozum do głowy - cieszy się sportowiec.

Krzyczał tak, jak obiecał

Adamek był w emocjach od wczesnych godzin porannych w środę. - Żona szła na zmianę do pracy i obudziłem się już o 5 rano. Od razu włączyłem telewizor. I krzyknąłem: "Trump!". Dobrze się stało. Inaczej skończyłaby się prawdziwa Ameryka. Harris chciała otworzyć granice, ludzie bali się najazdu imigrantów z południa, gangów z Wenezueli. Źle by się działo - opowiada.

Pięściarz mówi też, jak wyglądał dzień wyborów w Stanach. - Zapytałem pań w komisji wyborczej: Who's gonna win? (Kto wygra - red.). Panie lekko się zdziwiły. - We don't know (nie wiemy - red.) - odparły. A ja wtedy zacząłem krzyczeć: "Donald Trump, Donald Trump!". Wszyscy zaczęli się na mnie patrzeć, te kobiety mocno się zdziwiły. Żadna nie zareagowała. Ja mówię tylko prawdę, bo prawda cię wyzwoli - komentuje.

I mówi, co było dalej. - Dorotka złapała mnie szybko za rękę i zaczęła ciągnąć. Przez zęby wycedziła: "Co ty wyprawiasz, uspokój się, chcesz zapłacić karę za złamanie ciszy wyborczej?!". Ale mnie to nie interesowało. "The best president!" - dalej krzyczałem - relacjonuje Adamek.

- Tak jak przed laty, znowu z dumą oddałem swój głos na Trumpa - dodaje.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Sabalenka wyprzedziła Świątek. Otrzymała po tym prezent


Wróci do klatki

Bokser wrócił do Stanów po niedawnym wznowieniu kariery i walkach w MMA dla polskich federacji. Adamek mieszka w Kearny w stanie New Jersey. Jak mówi, nie planuje wracać do kraju na stałe. W USA osiedliła się jego najbliższa rodzina, w tym córki. Sportowiec zapowiada jednak powrót do klatki i to w niedalekim czasie.

- Mogę zdradzić, że niedługo znowu będę walczył. Po nowym roku będziemy działać - deklaruje. - Już mówiłem. Ja karierę pięściarską skończyłem. Teraz się bawię - uśmiecha się.

- Jestem zdrowy, mam dobrą pamięć i okazję, by trochę się poruszać. A jak jeszcze płacą takie pieniądze... tylko Bogu dziękować - komentuje sportowiec. - Co mam: kawę pić czy piwo? O siódmej rano robię przebieżkę, później dwa treningi, następnie wskoczę do sauny. I czuję, że żyję - wymienia zalety.

Chce normalności

Po wynikach wyborów w Stanach nasz rozmówca wyraźnie odetchnął. Donald Trump zostanie prezydentem po raz drugi, wcześniej był nim w latach 2017-2021.

- Cieszę się. Wstałem rano i na przywitanie dostałem świetną wiadomość. Najgorsza jest drożyzna w Stanach. Masz sto dolarów i nic za to nie kupisz. Mówiłem wcześniej, jak pogorszyło się życie w Ameryce w ostatnich latach. Wszystko kosztuje krocie. My ludzie chcemy tylko normalności, a ja pamiętam czasy, gdy rządził Trump. Było lepiej - kończy Tomasz Adamek.

Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty