To była piękna przygoda. Julia Szeremeta osiągnęła olimpijski finał w kategorii do 57 kg, a cała Polska żyła jej występem w Paryżu. W meczu o złoto przegrała jednogłośną decyzją z faworyzowaną Tajwanką Lin Yu-Ting, ale cieszyła się ze srebra.
Dla urodzonej w Chełmie 21-latki był to sukces, który zmienił jej życie. Po powrocie do kraju Szeremeta dostąpiła licznych zaszczytów. Stała się również bardzo popularną sportsmenką, nie tylko wśród ludzi ze swojego pokolenia.
W Magazynie Olimpijskim w Polsacie Sport nasza pięściarka została zapytana o swoją rozpoznawalność. Jak tak młoda jeszcze osoba, która wcześniej nie spotykała się z takim zainteresowaniem, radzi sobie z tą sytuacją?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: był krok od śmierci. A teraz takie informacje
- Czuję się z tym dobrze, chociaż czasami jest ciężko, jak tyle osób się nagle na mnie rzuci. Ale lubię występować na galach czy udzielać wywiadów. Czuję się jak ryba w wodzie. Dużo osób zwraca na mnie uwagę. Dla wielu młodych, ale i starszych sportowców jestem inspiracją. Nie mam z tym jednak presji - powiedziała Szeremeta.
Sukces w Igrzyskach Olimpijskich Paryż 2024 nie zmienił jednak jej podejścia do ukochanego sportu. Nasza pięściarka zachowuje się profesjonalnie i już nie może się doczekać kolejnych wyzwań. - Moje życie po igrzyskach zmieniło się o 180 stopni, ale moja motywacja na pewno nie spadnie - stwierdziła.
W ostatnim czasie głośno mówiło się o tym, że Szeremeta mogłaby zarabiać wielkie pieniądze w MMA. Dziennik "Fakt" doniósł nawet, że jedna z federacji freak fightowych zaoferowała jej 0,5 mln złotych. Nasza pięściarka chce jednak skupić się na boksie, by za cztery lata w Los Angeles powalczyć o olimpijskie złoto (więcej tutaj).