Fiodor Czerkaszyn pochodzi z Ukrainy, ale od dwóch lat posiada polski paszport. Przed niepokonanym jak dotąd 26-latkiem (19-0, 12 KO) pierwszy w karierze pojedynek, który stoczy w USA. Jego rywalem będzie Gilbert Venegas jr (11-1, 7 KO).
Początkowo planowano, że będzie walczył 18 czerwca na gali PBC. Tamto wydarzenie zostało jednak przełożone. Podobne obawy pojawiły się również teraz, gdy z udziału zrezygnował Adrien Broner, który miał wystąpić w walce wieczoru.
- Myślałem, że znów złapie mnie pech na ostatniej prostej. W czerwcu też wszystko było już gotowe - powiedział Czerkaszyn w rozmowie z "Faktem".
ZOBACZ WIDEO: Romanowski o kulisach KSW i wybrykach w reprezentacji, Śmiełowski o Kaczmarczyku
Pięściarz podkreślił, że nie jest mu obojętna sytuacja w Ukrainie, gdzie od blisko pół roku trwa rosyjska inwazja.
- Z jednej strony jestem wkurzony, z drugiej to motywacja. Boks daje możliwość, żeby głośno mówić o tym, co tam się dzieje - wyjaśnił.
Zawodnik ma nadzieję, że z kolejnymi zwycięstwami jego słowa będą ważyły coraz więcej. - W Ukrainie giną ludzie, nie można nad tym przejść do porządku dziennego - mówił.
Zapowiedział, że do ringu wyjdzie pod flagami Polski i Ukrainy. Wie, że relacje polsko-ukraińskie w przeszłości wyglądały różnie. Ma także specjalnie na tę okazję przygotowany strój.
- Ostatnie miesiące pokazały, że jesteśmy jak brat i siostra - zakończył.
Jego walka odbędzie się w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu w Hollywood na Florydzie.
Czytaj także:
- Ołeksandr Usyk: Żołnierze na linii frontu modlą się o moje zwycięstwo
- Deontay Wilder wraca do ringu! Rywalem pogromca Adama Kownackiego