Ostatni taniec "Króla Cyganów"?! To będzie absolutnie wyjątkowa gala

WP SportoweFakty / Artur Mazur / Tyson Fury podczas treningu przed walką z Dillianem Whytem
WP SportoweFakty / Artur Mazur / Tyson Fury podczas treningu przed walką z Dillianem Whytem

94 tysiące widzów na Wembley, nowy rekord frekwencji podczas gal w Wielkiej Brytanii i... ostatnia batalia Tysona Fury'ego. Mistrz świata zapowiedział, że po sobotnim starciu z Dillianem Whytem zawiesi rękawice na kołku.

W tym artykule dowiesz się o:

Samozwańczy "Król Cyganów" wraca na Wyspy po ponad trzyletnich wojażach w Stanach Zjednoczonych. W sobotę na wypełnionym po brzegi stadionie Wembley będzie bronił pasa mistrza świata WBC w kategorii ciężkiej w starciu z Dillianem Whytem. Absolutnym faworytem tego pojedynku jest oczywiście Fury, który w ostatnim pojedynku brutalnie znokautował Deontaya Wildera. "Król Cyganów" zapowiada, że jest w bardzo dobrej formie i już nie może się doczekać sobotniej walki. Gala na terenie Polski będzie transmitowana na platformie Viaplay.

Co dla ciebie oznacza powrót na Wyspy?

Tyson Fury, mistrz świata WBC w kategorii ciężkiej: Jestem absolutnie zachwycony faktem, że znów mogę tu walczyć. Wystąpię w głównym pojedynku karty na stadionie Wembley. Coś fantastycznego. Frank Warren i jego ekipa wykonali niesamowitą pracę, promując tę galę. Nie mogę się doczekać tego niesamowitego wieczoru.

Czy Dillian Whyte zaczyna odczuwać, że walka z tobą nabiera realnych kształtów?

Tak, to wszystko zaczyna się dziać naprawdę. Ale nawet jeśli nie dziś, jeśli nie jutro, to Whyte przekona się, że to wszystko się dzieje naprawdę, kiedy uderzę go w twarz. A to się na pewno stanie już w sobotni wieczór.

W trakcie otwartego dla mediów treningu walczyłeś z odwrotnej pozycji? Czy to samo zamierzasz robić w sobotni wieczór?

Nie jest tajemnicą, że potrafię nokautować przeciwników lewą i prawą ręką. W trakcie obozu przygotowawczego pracowaliśmy nad tym odwrotnym ustawieniem. Zobaczymy, co zadziała w sobotę. Jeśli odwrotna pozycja nie zadziała, wrócę do ustawienia normalnego.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: problemy Hardkorowego Koksa. Tego się nie spodziewał!

Dlaczego Dillian Whyte nie pojawił się na tym treningu?

To jego sprawa. Nie chcę się nad tym rozwodzić. Skoro się nie pojawił, musiał mieć poważny powód. Życzę mu szczęścia i nie mogę się doczekać naszego spotkania w ringu.

A czego się po nim spodziewasz?

Tak naprawdę nie przejmuję się tym, co on będzie robił w ringu. Zastanawiam się tylko nad tym, jak ja będę się prezentował tego dnia. Trenowałem ciężko, jestem w dobrej formie. Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy. Zwycięży lepszy. To wszystko, co mogę powiedzieć.

Jak skomentujesz sankcje nałożone przez Stany Zjednoczone na Daniela Kinahana, który był twoim doradcą?

W tym tygodniu powiedziałem już kilku osobom, że nie obchodzą mnie biznesy innych ludzi. Interesują mnie tylko moje sprawy i moje problemy. Mam żonę i sześcioro dzieci. Ja naprawdę mam o kim myśleć.

Czy walka z Dillianem Whytem będzie twoją ostatnią?

Już jakiś czas temu zapowiedziałem, że to będzie moja ostatnia walka i tak się stanie.

Widać, że przed tym pojedynkiem bije od ciebie pozytywna energia.

Mam za sobą fantastyczny obóz przygotowawczy. Nie odniosłem żadnej kontuzji i jestem w swojej życiowej formie. Wszystko układa się wspaniale i to widać po mojej twarzy.

Na trybunach zasiądzie 94 tysiące fanów. To nowy rekord podczas gal bokserskich w Wielkiej Brytanii. Co to dla ciebie oznacza?

To coś niesamowitego. Jestem wręcz przytłoczony wsparciem, które przez te wszystkie lata otrzymuję od moich kibiców. 94 tysiące widzów? To coś nieprawdopodobnego. Cieszę się, że mogłem wziąć udział w tym treningu, że mogłem poczuć tę atmosferę, usłyszeć ten zgiełk.

Kto twoim zdaniem okaże się lepszy w rewanżowym starciu Anthony Joshua - Aleksandr Usyk? Czy chciałbyś się zmierzyć ze zwycięzcą tej walki?

Jeśli chodzi o typowanie: w ogóle mnie to nie obchodzi, ponieważ przed sobą mam walkę z Dillianem Whitem. A czy chcę walczyć ze zwycięzcą walki Joshua - Usyk? Nie, ponieważ po pojedynku z Whytem, odchodzę na sportową emeryturę.

Notował w Londynie Artur Mazur

Komentarze (0)