Lublinianin Łukasz Maciec wystąpi 21 listopada w Szydłowcu na gali Tymex Boxing Night 14. Niedawno promotor Mariusz Grabowski przedłużył kontrakt z pięściarzem, który nie boksował od dwóch lat, a w jego życiu prywatnym sporo było za to problemów i zawirowań.
- Wiem, że co dwa lata nie da się boksować i zbudować porządnej kariery pięściarskiej, ale mogę zapewnić, że porządnie trenuję i z czystą kartą wracam na ring. Wiele spraw mi się nie ułożyło, w burzliwy sposób zakończył się mój 10-letni związek z kobietą, niestety trafiłem na kilka miesięcy tam, gdzie nigdy nie powinienem się znaleźć… A wspólnik z którym prowadziłem firmę meblarską podziękował mi za współpracę. Ale nie jestem złym człowiekiem, nie jestem złym sportowcem. Chcę to udowodnić - stwierdził Maciec.
W jubileuszowym, 30. występie na zawodowych ringach spotka się z niepokonanym Czechem Markiem Andryskiem. Zawodnik urodzony w słowackiej Żilinie wygrał pięć walk, w tym cztery przed czasem. Ich pojedynek w Szydłowcu zakontraktowany został na sześć rund w wadze średniej. Głównym wydarzeniem gali organizowanej przez Tymex Boxing Promotion będzie starcie międzynarodowego mistrza Polski kategorii lekkiej Damiana Wrzesińskiego z Meksykaninem Luisem Angelem Viedasem.
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce". Krzysztof Gutowski o walce Błachowicz - Adesanya i powrocie do oktagonu
- Promotor Mariusz Grabowski nie zostawił mnie w ciężkim okresie, mam też bardzo dobrego trenera Władysława Maciejewskiego w lubelskiej Starej Szkole Boksu. Przez wiele lat miałem do dyspozycji tylko małą salkę z pięcioma workami i niczym poza nimi. Ale to była salka do aerobiku, więc czasem trzeba było w pośpiechu kończyć trening, bo zaczynały się zajęcia pań. A teraz mam wszystko, co potrzebuje bokser do normalnej pracy treningowej. Dziś jestem pięściarzem na cały etat i muszę wykorzystać najbliższe lata - dodał 33-letni Maciec, były reprezentant kraju w kategorii juniorów.
Maciec ostatni raz boksował w październiku 2018 roku w rodzinnym mieście, pokonując Argentyńczyka Damiana Bonellego legitymującego się wtedy rekordem 23-3, 20 KO. - Nigdy nie przegrałem przez nokaut, nigdy też nie leżałem na dechach. A myślę, że sporo potrafię i chciałbym walk wieczoru na galach Tymexu. Na pewno nie zawiodę. Niestety, czasu nie cofnę, a były rozmowy nt. walk z Damianem Jonakiem i Patrykiem Szymańskim. Dziś wracam w kategorii średniej, a następnie chcę ponownie bić się w super średniej. Inna sprawa, że w tej wadze jest niewielu Polaków na solidnym poziomie, dlatego trzeba szukać międzynarodowych wyzwań. Wierzę, że mogę wygrywać w Europie - komunikuje pięściarz.
Kilka lat temu jedna z największych organizacji na świecie World Boxing Council ogłosiła, że organizuje "The Jose Sulaiman Cup", a jednym z uczestników solidnie premiowanego turnieju miał być Maciec. Ostatecznie do zawodów nie doszło, ale w latach 2015-2016 boksował on w Stanach Zjednoczonych, m.in. na gali w Nowym Jorku, gdzie Krzysztof Głowacki obronił tytuł mistrza świata WBO w wadze junior ciężkiej, pokonując Steve'a Cunninghama. - Zapraszany byłem także na wielkie polskie gale, m.in. Gołota - Adamek w Łodzi, Włodarczyk - Palacios w Bydgoszczy czy Adamek - Szpilka w Krakowie. Słabych bokserów nikt nie kontraktowałby na takie wydarzenia. A dziś, jak mówiłem, to ja chciałbym występować w głównych walkach - podkreślił Maciec.
Zobacz także: Walka coraz bliżej. Mike Tyson: Nigdy się tak nie czułem
Zobacz także: Boks. Deontay Wilder rozpoczyna batalię prawną. Były czempion zamierza zablokować walki Fury'ego