- Z jednej strony to jest fajna sprawa, ponieważ mamy wielki kryzys w boksie. Wydaje mi się, że gdyby go nie było, to powrót Mike'a Tysona byłby niemożliwy. Jest taka sytuacja, jaka jest - powiedział Dariusz Michalczewski podczas rozmowy z dziennikarzem sport.pl. - Z drugiej strony, to jest przykre, że facet po 50-tce musi jeszcze boksować - dodał.
Michalczewski zdradził również, że kiedyś - w okolicach 2007 roku - Graciano Rocchigiani zadzwonił do niego i zachęcił do wzięcia udziału w pokazowej walce. Polak zaczął się do niej przygotowywać, jednak ostatecznie nic z tego nie wynikło.
Popularny pięściarz karierę zawodową zakończył w 2005 roku. W ostatniej walce przegrał rywalizację o mistrzostwo świata organizacji WBA w wadze półciężkiej z Francuzem Fabrice Tiozzo. Czy teraz byłby skłonny wrócić do boksu, jeśli ktoś zaoferowałby mu 10 milionów euro?
- Nie, dzisiaj nie wróciłbym nawet za dychę. Jeżeli miałbym zrobić jakąś walkę pokazową z którymś ze starszych rywali, to pewnie bym się zastanowił, chociażby dla zdrowotności. Wiadomo, że różne są sytuacje. Jeżeli miałbym zaboksować za 10 mln euro o mistrzostwo świata, to na to bym się nie zgodził - podkreślił.
Michalczewski to jeden z najlepszych polskich pięściarzy. Stoczył 50 walk na zawodowych ringach i wygrał 48 z nich. Przez dwanaście lat był niepokonany. W swoim dorobku miał tytuły mistrza świata zawodowców federacji WBO, WBA i IBF w kategorii półciężkiej oraz WBO w kategorii junior ciężkiej.
Czytaj także:
- Floyd Mayweather zaprzecza pogłoskom o bankructwie
- Tyson Fury przeszedł niesamowitą metamorfozę. Teraz wydaje książkę o odchudzaniu
ZOBACZ WIDEO: Nowe zasady bezpieczeństwa zabiją "cieszynki" po bramkach? Kownacki: Nie wszystkiego da się przestrzegać