Starcie Macieja Sulęckiego z Demetriusem Andrade to z całą pewnością jeden z najważniejszych pojedynków ostatnich lat w polskim boksie zawodowym. Walka odbyła się w Stanach Zjednoczonych, w Providence, rodzinnym mieście "Boo Boo". Stawką rywalizacji był pas mistrza świata federacji WBO w kategorii średniej.
Na oficjalnym ważeniu przed walką cięższy okazał się Amerykanin. Andrade wniósł na wagę 72,53 kg, natomiast Sulęcki zanotował 72,35 kg. Obaj zawodnicy przed walką byli niezwykle pewni siebie. "Striczu" zapowiadał, że wróci do Polski z upragnionym pasem, natomiast "Boo Boo" wybiegał już w przyszłość i otwarcie mówił o rywalizacji z najlepszymi w tej kategorii wagowej - Saulem Alvarezem i Giennadijem Gołowkinem. Podczas spotkania twarzą w twarz pomiędzy pięściarzami iskrzyło, co zapowiadało niezwykłe emocje w ringu.
Zobacz także: Boks. Andrade - Sulęcki. Amerykanin zawalczy o coś więcej niż zwycięstwo
Od samego początku do ataku przeszedł Demetrius Andrade, który w pierwszej minucie walki posłał Polaka na deski. Sulęcki leżał wcześniej na macie ringu w pojedynkach z Danielem Jacobsem oraz Gabrielem Rosado. Amerykanin kontynuował swoje ataki, spychając "Stricza" do rozpaczliwej defensywy.
ZOBACZ WIDEO Mike Tyson wybuchł po pytaniu o Powstanie Warszawskie. "Czy wiem coś o powstaniu? Jestem niewolnikiem"
W drugiej rundzie ciosami prostymi z obu rąk starał się odpowiedzieć warszawianin, jednak Andrade umiejętnie unikał jego uderzeń. "Boo Boo" walczący z odwrotnej pozycji skutecznie odpowiadał kontrującymi ciosami. Trzecia odsłona toczyła się głównie na środku ringu. Andrade w imponujący sposób obniżał pozycję i stosował odchylenia, będąc nieuchwytnym dla Sulęckiego. Amerykanin co jakiś czas lokował ciosy proste na tułowiu Polaka, który starał się odpowiedzieć prawym prostym.
Czwarta runda to ataki "Stricza" prawym na korpus Andrade. Boczne ustawienie Amerykanina wyraźnie przeszkadzało Polakowi, który nie mógł skutecznie zaatakować. Końcówki wszystkich rund świetnie akcentował "Boo Boo" wyraźnie podkręcając tempo swoich ataków. Piąta odsłona miała bardzo podobny przebieg do poprzedniej. Sulęcki nie mógł znaleźć recepty na luźny i niekonwencjonalny styl Amerykanina, który wyprzedzał w atakach "Stricza".
Maciej Sulęcki starał się w kolejnych odsłonach skracać dystans i wyprowadzać kombinacje, jednak Andrade fantastycznie kontrował ciosami na dół i krótkimi prawymi sierpowymi. W momencie, gdy Polak atakował, "Boo Boo" odchylał się i natychmiast odpowiadał, nie pozostawiając złudzeń, kto jest lepszy w tym pojedynku.
Polak w drugiej połowie pojedynku postawił na jeszcze bardziej agresywny sposób boksowania. "Striczu" zwiększył tempo i intensywność wyprowadzanych uderzeń, jednak nie przynosiło to oczekiwanego efektu. W siódmej rundzie pojedynek nieco wyrównał się, jednak to Andrade nadal posiadał kontrolę nad wydarzeniami w ringu.
Do końca walki przebieg pojedynku nie zmienił się. "Striczu" starał się atakować, jednak nie mógł skutecznie upolować Amerykanina. Andrade odpowiadał mocnymi uderzeniami, które co jakiś czas dochodziły do głowy Sulęckiego. Polak starał się skracać dystans, jednak i w tym elemencie nie był w stanie zaskoczyć "Boo Boo". Ostatecznie o wyniku walki musieli zadecydować sędziowie punktowi. Arbitrzy nie mieli problemu z wytypowaniem zwycięzcy, punktując trzykrotnie 120-107.
W pozostałych walkach na gali w Providence były mistrz świata w wadze ciężkiej - Joseph Parker pokonał przez TKO w 10. rundzie Alexa Leapaia, a Khalid Yafai wygrał jednogłośnie na punkty z Norbeltem Jimenezem, zachowując pas mistrza świata federacji WBA w wadze super muszej.
Zobacz także: Mariusz Wach potwierdza powrót na ring 12 lipca w Dzierżoniowie
Już na "dzień dobry" dostał porządnie w papę, żeby na przyszłość wiedzia Czytaj całość