Po 12 rundach starcia o mistrzostwo świata w kategorii ciężkiej sędziowie nie byli jednogłośni. Jeden z nich dał wygraną Deontayowi Wilderowi (115-111), drugi Tysonowi Fury'emu (114-112), a ostatni wskazał remis (113-113). Oznaczało to, że "Brązowy Bombardier" zachował pas federacji WBC i po raz ósmy obronił tytuł.
- Walka była sensacyjna i dramatyczna, a wynik końcowy nie mógł być bardziej sprawiedliwy niż remis, który orzekli trzej sędziowie - można przeczytać w oficjalnym oświadczeniu World Boxing Council.
Jednocześnie najbardziej ceniona ze światowych federacji bokserskich doceniła postawę bohaterów walki wieczoru gali w Los Angeles: - Wilder i Fury walczyli jak prawdziwi wojownicy w ringu, ale na koniec dali każdemu lekcję pokory, jesteśmy niezmiernie dumni z ich zachowania i sportowego charakteru.
Zarówno dla Wildera jak i Fury'ego był to pierwszy remis w zawodowej karierze. Dotychczas obaj pięściarze byli niepokonani, a broniący tytułu Amerykanin 39 z 40 pojedynków zakończył przez nokaut. W Los Angeles dwukrotnie potrafił on posłać na deski przeciwnika, ale nie wystarczyło to na odrobienie strat punktowych i końcowy sukces.
ZOBACZ WIDEO: Dariusz Michalczewski: Polski boks jest w kryzysie. My musimy go reanimować