Podczas spotkania twarzą w twarz już od pierwszych sekund było wiadomo, że nie będzie spokojnie. Deontay Wilder (40-0, 39 KO) zaczął głośno krzyczeć w stronę Tysona Fury'ego (27-0, 19 KO). Brytyjczyk nie pozostał dłużny i zaczął odpowiadać sobotniemu rywalowi.
Fury w pewnym momencie postanowił zachować spokój i przestał odpowiadać Wilderowi. Chwilę później 30-latek zaczął robić zwody, unikając okrzyków ze strony "The Bronze Bombera". Miarka przebrała się, gdy Amerykanin zaczął wymachiwać rękoma i przypadkowo trafił Fury'ego w głowę. Brytyjczyk zareagował bardzo spokojnie, widocznie nie chciał wdawać się w bójkę.
Po kilku sekundach na scenie doszło jednak do zamieszania. Przy pięściarzach zaczęły pojawiać się kolejne osoby z narożników - łącznie rozdzielało ich kilkanaście osób. Fury w pewnym momencie zdjął marynarkę oraz koszulę i zaczął kolejną, głośną wymianę ze swoim najbliższym przeciwnikiem.
Do wielkiej walki w kategorii ciężkiej dojdzie już 1 grudnia w Los Angeles. Stawką pojedynku będzie pas WBC w królewskiej dywizji, który jest w posiadaniu Deontaya Wildera od 2015 roku.