"Wielkie grzmoty", które zapowiadali Dillian Whyte (23-1, 17 KO) i Lucas Browne (25-1, 22 KO) przed swoją sobotnią walką na gali w Londynie, faktycznie miały miejsce. Pojedynek był jednak popisem jednego aktora - Whyte'a, który brutalnie znokautował niepokonanego na zawodowym ringu Australijczyka, broniąc pas WBC Silver w wadze ciężkiej.
Po pierwszej dosyć zachowawczej z obu stron rundzie, w drugiej kontrolę nad walką przejął 29-letni Brytyjczyk. Whyte demolował rywala prawym sierpowym, rozcinając mu łuk brwiowy. Od trzeciej rundy Browne krwawił coraz bardziej i miał poważne problemy z atakami rywala. Wszystko zakończyło się w rundzie nr 6, kiedy to Brytyjczyk potężnym sierpowym powalił Australijczyka na deski.
Dillian Whyte moved closer to a fight with WBC champion Deontay Wilder with a punishing knockout of Australian Lucas Browne.
— BBC Sport (@BBCSport) 25 marca 2018
Read all about it
https://t.co/eD34KH0fYO pic.twitter.com/sUeOxWXlzA
38-letni Browne nie był w stanie się ruszać, leżał bezwładnie na środku ringu. Natychmiast wbiegli tam medycy, zakładając maskę tlenową na twarz doświadczonego pięściarza. Po trwającej kilka minut przerwie Australijczyk z pomocą lekarzy opuścił arenę walki. - Zaraz po zakończeniu pojedynku Browne został na noszach przetransportowany do ambulansu i pojechał na badania do szpitala - poinformowali dziennikarze telewizji Sky Sports.
Przed walką Whyte vs Browne znany promotor bokserski, Eddie Hearn, zapowiedział że zwycięzca pojedynku otrzyma szansę walki o tytuł mistrza świata z Deontayem Wilderem.
ZOBACZ WIDEO Wolański po KSW 42: Jestem gotowy na walkę z każdym
Z tego co widzę, zawodnik wyszedł na ring dobrowolni Czytaj całość