Krzysztof Głowacki w obronie tytułu mistrza świata WBO w wadze junior ciężkiej pokonał na punkty po emocjonującej walce Steve'a Cunninghama. Amerykanin w tracie rywalizacji aż cztery razy lądował na deskach.
- Steve Cunningham to twardy wojownik i dobry zawodnik. Od początku nastawiałem się na ciężką walkę. Zacząłem dobrze, ale potem trochę mnie przydusiło. Zacząłem dobrze, ale potem mnie trochę zdusiło. Nie wiedzieliście o tym, ale trzy tygodnie temu miałem zapalenie oskrzeli, leżałem, brałem antybiotyki i nic nie trenowałem. To dlatego odpuściłem te środkowe rundy. Gdyby nie to, w ringu byłoby dużo lepiej - wyjawił Krzysztof Głowacki.
- Cunningham bije mocno, ale siniaki na twarzy mam nie od ciosów, ale od zderzeń głowami. Non stop się stukaliśmy. Miałem mały problem z jego szybkością. Mimo to, czułem, że wygrywam tę walkę. I wygrałem. Nadchodzi "Główka", który zdominuje wagę cruiser - zapowiedział.
Pojedynek odbył się w sobotni wieczór na gali Premier Boxing Champions organizowanej przez Ala Haymona w hali Barclays Center w Nowym Jorku. Dla Głowackiego była to pierwsza obrona tytułu mistrza świata WBO w wadze junior ciężkiej, zdobytego w sierpniu w walce z Marco Huckiem.
Zobacz także - Krzysztof Włodarczyk: niech Szpilka się rozpędzi i uderzy głową w mur