Polacy złożyli protest. Kapitalna reakcja Anglików

Newspix / JACEK PRONDZYNSKI/FOTOPYK / Na zdjęciu Andrzej Wasilewski
Newspix / JACEK PRONDZYNSKI/FOTOPYK / Na zdjęciu Andrzej Wasilewski

Ponad rok temu Mateusz Masternak wywalczył prawo do walki o pas mistrza świata IBF. W niedzielę powalczy jednak o tytuł WBO z Chrisem Billamem-Smithem. - Zrobiliśmy kapitalny numer - mówi Andrzej Wasilewski.

[tag=12012]

Mateusz Masternak[/tag] wywalczył status pretendenta do tytułu mistrza świata IBF w wadze junior ciężkiej, pokonując w Zakopanem Jasona Whateleya. Wszystko wskazywało na to, że w pojedynku o pas zmierzy się z Jaiem Opetaią. Promotorzy "Mastera" zdecydowali jednak na zmianę planu. Ostatecznie w niedzielny wieczór w Bournemouth Polak zmierzy się o pas WBO z Chrisem Billamem-Smithem . O kulisach negocjacji, proteście przed walką i szansach Polaka rozmawiamy z jego promotorem.

Artur Mazur, WP SportoweFakty: Nie Jai Opetaia a Chris Billam-Smith będzie rywalem Mateusza Masternaka. Jest pan zadowolony, że udało się zmienić rywala?

Andrzej Wasilewski: To był majstersztyk. Doprowadziliśmy do sytuacji, jakiej jeszcze w polskim boksie nie było. Nasz zawodnik wygrał ostateczną walkę eliminacyjną w federacji IBF. Mistrz IBF Jai Opetaia nie miał już wyjścia - musiał się zmierzyć z Masternakiem. Ale myślę, że zaskoczyliśmy wszystkich i skorzystaliśmy z dobrych relacji z brytyjską grupą promotorską Boxxer. Namówiliśmy ich, że zwolnimy nasze miejsce w IBF na rzecz ich zawodnika Richarda Riakporhe'a, a oni zagwarantują nam walkę z ich mistrzem WBO Chrisem Billamem- Smithem.

Dlaczego tak mocno zależało wam na tej roszadzie?

Chcieliśmy wejść na pewny grunt, a walka z Opetaią w Australii nam tego nie gwarantowała. W jego przypadku nie było żadnej, nawet najmniejszej pewności. Opetaia był w trakcie procesów sądowych ze swoimi promotorami, istniało niebezpieczeństwo, że zostanie zablokowany. Za kulisami działo się mnóstwo dziwnych rzeczy. Z kolei Brytyjczycy gwarantowali nam konkretny termin, odpowiednie pieniądze i bardzo sprawną logistykę, co dla nas miało kluczowe znaczenie.

ZOBACZ WIDEO: Rzadki widok. Messi wszedł do sklepu i się zaczęło

Jak promotorzy Billama-Smitha zareagowali w pierwszej chwili?

Szczerze powiedziawszy, na pierwszy rzut oka im się to w ogóle nie opłacało. Pamiętam, że moja pierwsza propozycja była rzucona raczej w formie żartu. Ale kiedy się okazało, że wcale nie parsknęli śmiechem, przystąpiliśmy do negocjacji. Szybko się dogadaliśmy i do tego momentu wszystko przebiega bardzo sprawnie, mogę nawet powiedzieć, że wzorowo. Zrobiliśmy kapitalny numer, ale wszystko było możliwe dzięki naszej znajomości i wzajemnym zaufaniu.

Trochę to jednak trwało. Od walki eliminacyjnej Masternaka z Jasonem Whateleyem minął ponad rok.

Wszystko było powodem zawirowań wokół Opetai. Masternak nie walczył 14 miesięcy. Zgadzam się, to dużo i pewnie wolałbym, żeby w tym czasie stoczył jakąś 8-rundową walkę. Nie byliśmy w stanie takiej zorganizować, bo negocjacje z Opetaią się przedłużały. Kiedy już udało nam wykonać wspomnianą zagrywkę promotorską, było już za późno na organizacji dodatkowego pojedynku. Ale myślę, że w przypadku Mateusza, tak doświadczonego zawodnika, długa przerwa nie będzie problemem.

Dla Masternaka to bez wątpienia walka życia. Zastanawiam się, czy to również wypłata życia.

Mateusz marzył o tej walce, co zresztą powiedział w rewelacyjnym wywiadzie dla waszego serwisu (cała rozmowa tutaj). Jego marzenie się spełniło - po raz pierwszy w wieloletniej karierze będzie rywalizował o prestiżowy pas mistrza świata. Mało kto pamięta, że on nie był moim zawodnikiem, co więcej nieszczególnie się lubiliśmy, ale i tak pomogłem mu w udziale w turnieju World Boxing Super Series. Nie dlatego, że jestem taki dobry, ale tak po prostu wyszło. Kiedy ktoś mnie zapytał, czy Masternak chce w tym turnieju wystąpić, udałem, że jego promotorem i powiedziałem "tak, musimy to zrobić". Leon Margules, mój wspólnik z Florydy, promował wtedy "Mastera" jak swojego zawodnika. I skoro pytasz o gażę, to właśnie walka z Yunierem Dorticosem, którą Mateusz nieznacznie przegrał, była dla niego szalenie opłacalnym występem. Tam kasa była większa niż obecnie, ale w przypadku niedzielnej walki liczy się tytuł.

Wyszarpanie go na terenie mistrza to piekielnie trudne zadanie. Dlatego oprotestowaliście skład sędziowski? Boicie się kontrowersji?

Pierwotny skład sędziowski był przyzwoity, bo Wielka Brytania jest specyficznym rynkiem bokserskim. Ma bardzo mocną federację (British Boxing Board of Control - przyp. red.), która nie do końca daje sobie narzucić skład sędziowski. Fakt, że w składzie pojawili się brytyjski sędzia ringowy i punktowy, wcale nas nie zdziwił. Do tego mieliśmy punktowego z Chicago oraz Węgra. Zazwyczaj te proporcje układają się inaczej. Dlatego porozmawialiśmy na ten temat z promotorami z grupy Boxxer, którzy są wyjątkowo profesjonalni i fair. Oni powiedzieli "słuchajcie, macie rację, poprzemy wasz protest, napiszcie do WBO". Jednocześnie nawiązaliśmy kontakt z brytyjską federacją, która uznała, że jeśli dwie strony się zgadzają, to oni nie będą sprawiać problemów. W ten sposób do składu sędziowskiego wskoczył Polak Grzegorz Molenda. Miejmy nadzieję, że będzie obiektywny w obie strony. Nie oszukujmy się, wiele rzeczy może się wydarzyć, bo walczymy na wyjeździe. Dlatego jako promotorzy staramy się, w ramach dostępnych możliwości, zapewnić jak najlepsze warunki naszym pięściarzom.

Dlaczego Masternak może zgarnąć to trofeum?

Zawsze staram się być rozsądny w tego typu kalkulowaniach, chociaż serce jest z Mateuszem. Myślę, że "Master" ma bardzo dużą szansę, żeby tę walkę wygrać. To jest kwestia jego cech mentalnych, doświadczenia i ringowej inteligencji. W jego arsenale brakuje mi trochę akcentów kończących walkę, ale on wie, co ma zrobić, żeby wygrać. Jest przygotowany optymalnie, miał czas, odpowiednie warunki. Jak nie teraz, to kiedy?

A czy to jest "mission impossible"?

Nie, absolutnie nie! I przyznam szczerze, że między innymi dlatego zrobiliśmy ten promotorski manewr. Myślę, że Chris Billam-Smith jest w zasięgu Masternaka.

Rozmawiał Artur Mazur, WP SportoweFakty

Zobacz także:
Piękny gest. To jemu Masternak chce zadedykować zwycięstwo
Znana godzina walki Masternaka

Komentarze (0)