Mateusz Puka: dość niespodziewanie zostałaś jedną z największych polskich gwiazd igrzysk w Paryżu. Jak mocno zmieniło się twoje życie?
Julia Szeremeta, wicemistrzyni olimpijska w boksie w kat. 57 kg: Największa zmiana to oczywiście rozpoznawalność, bo faktycznie zdarza się, że trudno jest wybrać się na spacer i nie być rozpoznaną. Nie spodziewałam się, że medal olimpijski i pokazywanie się w mediach aż tak bardzo może wpłynąć na rozpoznawalność. Drugą różnicą jest także spokój finansowy. Wiem, że mogę się skupiać tylko na treningach i nie muszę się martwić o swoje utrzymanie.
Twój tata przyznał, że jeszcze przed igrzyskami mieszkałaś w wynajętym pokoju z ciemną kuchnią. Teraz to się zmieniło?
Mam kilka propozycji i faktycznie to już niedługo się zmieni. Na razie to jednak nie ma wielkiego znaczenia, bo cały czas jestem w rozjazdach i nawet trudno mi powiedzieć, gdzie teraz mieszkam. Po igrzyskach moje życie stało się szalone i nie wiem, kiedy będę mogła się ustatkować, bo przecież teraz zaczynają się kolejne zgrupowania kadry. Za trzy dni wyruszam na kolejny obóz, tym razem do Budvy w Czarnogórze. Polskie juniorki jadą tam na mistrzostwa świata, a ja będę tam sparować z innymi dziewczynami i kibicować koleżankom.
A co z mieszkaniem, które obiecano ci za srebrny medal?
Już wiem, że będę mogła wprowadzić się do niego za dwa lata. W najbliższych dniach mam jechać do siedziby dewelopera, by wybrać sobie konkretny lokal. Choć przed igrzyskami mieszkałam w Lublinie, to mogę powiedzieć, że za dwa lata raczej zamieszkam na "Osiedlu Polskich Mistrzów Olimpijskich".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie "Trening mięśni brzucha… i twarzy". Dziennikarka Polsatu znów pokazała moc
Przez ostatnie tygodnie udzieliłaś mnóstwo wywiadów, byłaś na wielu wydarzeniach. Jak się odnajdujesz w takiej roli?
Po igrzyskach faktycznie dużo się dzieje i praktycznie codziennie mam jakieś spotkania. Polubiłam to nowe życie. To jednak całkiem śmieszne, bo jeszcze niedawno wyjazdy na obozy traktowałam jako największy wysiłek, a dzisiaj traktuję to jako fajną przerwę od codziennych obowiązków. Czekam już na kolejny wyjazd, by znów wejść w rytm trening, leżakowanie, trening. Nigdy nie zdawałam sobie z tego sprawy, że aż tak mi może tego brakować.
Z tego co mówisz wynika, że nie miałaś praktycznie w ogóle czasu na odpoczynek. dlaczego?
Myślę, że od powrotu z Paryża miałam dla siebie w sumie może trzy, czy cztery dni. Wzięłam je tylko dlatego, że byłam już naprawdę zmęczona. Praktycznie codziennie mam umówione jakieś spotkania, wywiady.
Nie chciałaś nikomu odmawiać?
Uznałam, że skoro jest zainteresowanie moją osobą i zaproszenia, to warto z nich skorzystać. Polski boks długo czekał na medal olimpijski, a jeśli mogę się przyczynić do promocji tej dyscypliny, to zawsze to zrobię. Zatrudniłam menedżera, by to on odpowiadał za takie sprawy. To jednak nie tak, że nie odmawiałam, bo wiele razy musiałam odmówić, bo muszę też dbać o to, by takich wydarzeń nie było w moim życiu zbyt dużo. Ten okres już się kończy, a ja skupiam się na treningach. Cieszę się, że wróciłam już do treningów i zdążyłam być już na pierwszym obozie po igrzyskach. Dobrze jest wrócić do ciężkiej pracy na sali treningowej. We wtorek zrobiłam wyjątek dla Festiwalu Boksu Olimpijskiego, bo uznałam, że nie może mnie tu zabraknąć.
Nie kusił cię wyjazd na egzotyczne wakacje?
Na dłuższe wakacje będzie czas w grudniu po mistrzostwach Polski i walkach w Suzuki Boxing Night w Lublinie. Od stycznia z kolei rozpoczynam mocne przygotowania do mistrzostw świata.
Masz już upatrzony jakiś szczególny kierunek wakacyjny?
Na razie jeszcze o tym nie myślę.
Medaliści igrzysk olimpijskich mieli otrzymać od PKOl voucher na wakacje? Możesz zdradzić szczegóły?
Nic na ten temat nie wiem, bo nic jeszcze nie dostaliśmy. Podobnie zresztą jest z nagrodami finansowymi. Czekamy na Galę Olimpijską, która ma się odbyć 15 listopada i to tam mamy odebrać wszystkie nagrody.
Ostatnio pojawiła się informacja, że boks nie znajdzie się w programie kolejnych igrzysk olimpijskich w Los Angeles. To musiał być dla ciebie szok. Boisz się realizacji takiego scenariusza?
Nie myślę o tym. Już wiele razy w przyszłości były podobne groźby, ale nic z tego nie wyszło. Za chwilę mamy wybory w Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim, a ja jestem przekonana, że federacje ostatecznie się dogadają i konflikt uda się rozwiązać. Jestem na sto procent pewna, że boks będzie w programie igrzysk w Los Angeles w 2028 roku.
Czyli w ogóle nie przejęłaś się ostatnimi informacjami?
Przeczytałam artykuł na ten temat, ale proszę mi wierzyć, że od tamtej pory w ogóle nie myślę o tej sprawie. Zupełnie się tym nie przejmuję.
Brak boksu w programie igrzysk może jednak przekreślać sens uprawiania tej dyscypliny w dotychczasowym kształcie.
Na razie nie myślę o tym i skupiam się na igrzyskach za cztery lata.
Tomasz Adamek zasugerował ci, że dla dobra swojej kariery powinnaś teraz wybrać albo drogę freak-fightów, albo wyjechać do USA i przejść do boksu zawodowego. Co ty na to?
O udziale we freak-fightach wypowiadałam się już wielokrotnie i mogę jedynie potwierdzić, że jestem prawdziwym sportowcem i nie jestem tym zainteresowana. Jeśli chodzi o boks zawodowy, to nie wykluczam tego, o ile oczywiście pojawi się jakaś ciekawa propozycja. Cały czas priorytetem byłby jednak boks olimpijski.
Wyjazd do USA wchodzi w grę?
Czemu nie. Boks zawodowy nie koliduje mi z marzeniami o złocie na igrzyskach w Los Angeles.
Uczysz się już angielskiego właśnie z myślą o wyjeździe do USA i podbijaniu tamtejszego rynku bokserskiego?
Na razie nie mam jeszcze na to czasu.
Jak koleżanki z kadry reagują na twoje sukcesy i rozpoznawalność?
Oczywiście pojawia się zazdrość, ale przede wszystkim koleżanki uwierzyły, że faktycznie można osiągnąć sukces. Widzę też, że cała grupa jeszcze mocniej przykłada się do pracy. Pokazały to choćby ostatnie mistrzostwa Europy, na których aż cztery z sześciu Polek zdobyły medale. Wszystkie dążymy do swoich celów i powoli zaczynamy je realizować.
Przed igrzyskami otwarcie mówiłaś o chęci walki o medal. Naprawdę w niego wierzyłaś?
Naprawdę byłam przekonana, że stać mnie na taki wynik.
Masz dopiero 21 lat, a już osiągnęłaś tak wiele. Masz jeszcze jakieś marzenia?
Moim celem jest teraz medal na marcowych mistrzostwach świata. Chciałabym potwierdzić swoją pozycję w boksie olimpijskim. Wciąż nie jestem syta, bo marzę o złocie olimpijskim. Srebro jest wspaniałe, ale ja chcę zostać mistrzynią olimpijską.
Za cztery lata może być łatwiej, bo mówi się, że Tajwanka Lin Yu-Ting może zmienić kategorię wagową na wyższą. To chyba dobra wiadomość.
Przyznam szczerze, że w ogóle tego nie śledzę. Przed żadnymi zawodami nigdy nie sprawdzałam list startowych, a o przeciwniczkach dowiaduję się od trenera na odprawach. Nie obchodzą mnie rywalki, bo skupiam się na sobie i dobrych walkach.
Rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty