Na tegorocznych igrzyskach olimpijskich Julia Szeremeta spisała się nadspodziewanie dobrze. Utalentowana zawodniczka dotarła do finałowej walki, lecz musiała zadowolić się srebrnym medalem. Reprezentantka Polski przegrała ze wzbudzającą kontrowersje Lin Yu-Ting.
Złotej medalistce zarzucano, że jest mężczyzną. Z tego powodu reprezentantka Tajwanu została wykluczona z ubiegłorocznych mistrzostw świata organizowanych przez federację IBA, na czele której stoi Umar Kremlow, poplecznik Władimira Putina. MKOl kilkukrotnie odpierał zarzuty.
Niemniej jednak Szeremeta pogratulowała przeciwniczce na podium. 21-latka w podcaście Eurosportu nie ukrywała, że wówczas miała właściwie pierwszy i ostatni raz kontakt ze wspomnianą mistrzynią olimpijską.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ forma Justyny Kowalczyk-Tekieli. Nagranie z finiszu robi wrażenie!
- Tak naprawdę pierwszy raz widziałam tę zawodniczkę. Wciąż nie kojarzę sporej liczby osób z mojej wagi. W boksie seniorskim jeszcze nie jestem długo, więc na sto procent nie kojarzę przeciwniczek, aż tak tego nie śledzę - wyjaśniła Szeremeta w rozmowie z Piotrem Karpińskim.
Szeremeta w ostatnich tygodniach zyskała dużą popularność. Pięściarka zachowała się z klasą wobec Yu-Ting, ale zazwyczaj nie utrzymuje kontaktu z zagranicznymi zawodniczkami.
- Jesteśmy miłe dla siebie w ringu, ale tam jest po prostu robota do wykonania. Widujemy się, choć raczej nie kolegujemy. Nie mam z nikim kontaktu z zagranicy. W Polsce jest inaczej. Z naszymi dziewczynami mam kontakt - dodała.