"Mnie też zarzucali, że nie wyglądam jak kobieta". Polska olimpijka broni pięściarek

PAP / Andrzej Grygiel / Karolina Michalczuk
PAP / Andrzej Grygiel / Karolina Michalczuk

- To jest tak po ludzku przykre, że jesteś oceniana na podstawie wyglądu - stwierdziła w rozmowie z TVP Sport Karolina Michalczuk, nawiązując do kontrowersji w Paryżu. Pierwsza polska olimpijka w boksie wspomniała, że sama przeżywała podobne chwile.

Rywalizacja na igrzyskach olimpijskich w Paryżu dostarcza wielu emocji. Nie brakuje też kontrowersyjnych sytuacji, które nieco przyćmiewają sportową rywalizację. Idealny przykład stanowi zamieszanie w turnieju boksu kobiet z udziałem dwóch zawodniczek. Mowa konkretnie o Lin Yu-Ting z Tajwanu i Algierce Imane Khelif.

Obie pięściarki mają bowiem męskie rysy twarzy, co nie przeszło bez echa. Poddawano pod wątpliwość ich płeć i orzekano, że nie powinny rywalizować z kobietami. Dyskusję tę podbijał fakt, że obie zostały zdyskwalifikowane w trakcie ubiegłorocznych mistrzostw świata właśnie z tego powodu. Wówczas żadnych dowodów jednak nie przedstawiono, podobnie jak teraz.

Co ciekawe z podobnymi oskarżeniami i krytyką spotkała się w trakcie kariery również Karolina Michalczuk. Polka, która w Londynie w 2012 roku jako pierwsza pięściarka z naszego kraju wzięła udział w igrzyskach, stanęła więc w obronie Yu-Ting i Khelif. - One boksują z kobietami od lat, to, że biją mocno, to nie oznacza od razu, że są facetami. Mnie też zarzucali, że nie wyglądam jak kobieta, jak miałam krótkie włosy - stwierdziła w rozmowie z TVP Sport.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Stanęła w obronie polskich siatkarek. "Trudno było oczekiwać"

Nawiązała również do własnych doświadczeń. - Oj, nasłuchałam się wiele i doskonale wiem, jak się człowiek czuje po takim czymś. To jest tak po ludzku przykre, że jesteś oceniana na podstawie wyglądu. A tu jeszcze o tych dwóch zawodniczkach dyskutuje cały świat. Tylko z powodu wyglądu i na podstawie oskarżeń, których nikt nigdy nie udowodnił - podsumowała Michalczuk.

Nasza pięściarka dodała także, że takie sytuacje mocno oddziałują na sferę mentalną. - To coś, co zostaje w głowie. Jeszcze teraz pokonane zawodniczki pokazują znak "X" po przegranych walkach, jakby chciały zamanifestować, że to one są prawdziwymi kobietami, a Lin i Khelif – nie. Jakoś wcześniej nikt czegoś takiego nie pokazywał, a Algierka i Tajwanka nie boksują przecież od wczoraj! - podsumowała pierwsza polska olimpijka w boksie.

Osoba Lin Yu-Ting obecnie interesuje również kibiców z naszego kraju. Wszystko dlatego, że w sobotę 10 sierpnia o złoty medal w kategorii do 57 kilogramów zmierzy się ona z Julią Szeremetą. Niespełna 21-letnia Polka prezentuje w Paryżu świetną formę i nie ukrywa, że celuje w mistrzostwo olimpijskie.

Zobacz także:
"Rewolucje żołądkowe". Swoboda o jedzeniu w wiosce olimpijskiej
Polka załamana. "Moje marzenie nigdy się nie spełni"

Komentarze (38)
avatar
Sylwia Małkowska
10.08.2024
Zgłoś do moderacji
12
1
Odpowiedz
Tu nie chodzi o wygląd tylko zaburzenie płci, przyjmowanie testosteronu 
avatar
Max74
10.08.2024
Zgłoś do moderacji
15
1
Odpowiedz
Ludzie przez dekady walczyli z przemocą wobec kobiet, aby w 2024r. bicie kobiet przez mężczyzn było dyscypliną olimpijską. 
avatar
Max74
10.08.2024
Zgłoś do moderacji
5
2
Odpowiedz
Wreszcie kobiety będą rozumiały jak dostać po mordzie od swojego męża. Nie mogę pojąć jak te kobiety mogły się na takie coś zgodzić. Nie mają żadnego honoru być kobietą. 
avatar
cccc cccc
10.08.2024
Zgłoś do moderacji
36
2
Odpowiedz
Wyglądać jak facet to jedno , ale mieć chromosomy męskie xy to drugie kobieto ! 
avatar
Jan Kowalski67
10.08.2024
Zgłoś do moderacji
25
5
Odpowiedz
A pindola masz kobieto? jak masz to wynocha do zawodów męskich a nie niszczyć kariery tym wszystkim dziewczynom które tak ciężko na to żeby tu wystąpić pracowały