W 2023 roku Imane Khelif została wycofana z mistrzostw świata w boksie z powodu zbyt wysokiego poziomu testosteronu. Teraz okazuje się, że nie ma przeszkód, aby rywalizowała na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, co budzi duży sprzeciw w świecie sportu.
Angela Carini, włoska bokserka, zmierzyła się z Khelif w czwartkowej serii walk w Paryżu. Potyczka zakończyła się po zaledwie 46 sekundach. Carini pod wpływem mocy ciosów rywalki postanowiła się wycofać. Po przerwaniu walki Włoszka rzuciła swój kask na ziemię w akcie frustracji.
Premier Włoch, Giorgia Meloni, wyraziła swoje oburzenie tym, co dzieje się na igrzyskach. Dołączyła do wielu głosów, które wskazują, że dopuszczenie Khelif do zmagań w Paryżu narusza zasady uczciwej rywalizacji.
- To, że Angela się wycofała, jeszcze bardziej mnie zasmuca. Z mojego punktu widzenia nie były to zawody na równych warunkach - powiedziała Meloni, cytowana przez "La Gazzetta dello Sport".
Wcześniej stanowczo wyraziła się też meksykańska bokserka Brianda Tamara, która też walczyła z Khelif. Przyznała, że nigdy wcześniej nie przyjęła tak mocnych ciosów jak te zadane przez Algierkę.
Algierski Komitet Olimpijski potępił krytykę wobec Khelif, nazywając ją "bezpodstawną". Decyzja Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego spotkała się z szerokim sprzeciwem w świecie sportu.
Czytaj także: Babiarz wraca do pracy. Zareagowała Sofia Ennaoui
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Radwańska też była prowokowana na korcie. "Trzeba być na to gotowym"