11. PZU Półmaraton Warszawski przeszedł do historii

W tym roku podczas PZU Półmaratonu Warszawskiego było wszystko: zapierająca dech lokalizacja na Placu Trzech Krzyży, piękna wiosenna pogoda i tłumy biegaczy z 45 krajów świata. Linię mety ostatecznie przekroczyło 12 729 osób.

Zwyciężył Kenijczyk Daniel Muimbi Muteti, który dystans 21 km i 97,5 m pokonał w czasie 01:02:14. Wśród kobiet najszybsza była Kenijka Perendis Lekapana z czasem 01:10:14.

Jedenasta edycja PZU Półmaratonu Warszawskiego była naprawdę wyjątkowa. Niesamowite emocje towarzyszyły zarówno zawodnikom rywalizującym na trasie, dopingującym im kibicom, jak i gościom miasteczka biegowego. 11. PZU Półmaraton Warszawski pod względem frekwencji pozostaje największą imprezą biegową w Polsce i zarazem zajmuje jedno z czołowych miejsc w rankingu półmaratonów europejskich. Od samego startu aż do linii mety wszystkich biegaczy wspierały zespoły muzyczne, partnerzy, sponsorzy oraz fundacje charytatywne zaangażowane w akcję #BiegamDobrze. A to wszystko zlokalizowane w 29 punktach kibicowania, które na całej trasie dodawały pozytywnej energii zarówno biegaczom, jak i ich sympatykom.

Przed rozpoczęciem biegu zawodnicy wzięli udział w rozgrzewce w pobliżu strefy startowej, którą poprowadzili trenerzy Adidas. Przed samym startem uczestników 11. PZU Półmaratonu Warszawskiego motywowało dwóch dyrektorów: Marek Tronina – Prezes Fundacji "Maraton Warszawski", który zamienił marynarkę na strój sportowy, w wyniku swojego zaangażowania w akcję charytatywną #BiegamDobrze oraz nowy Dyrektor Biegu – chodziarz, olimpijczyk z Pekinu – Jakub Jelonek, który swoją funkcję sprawował, dzięki wygranej w losowaniu podczas konferencji prasowej 11. PZU Półmaratonu Warszawskiego. Wszystkie osoby, które wsparły zbiórkę Marka Troniny na rzecz Fundacji Synapsis kwotą minimum 100 zł, miały szansę zostać nowym dyrektorem tegorocznego półmaratonu. Szczęśliwcem okazał się właśnie Jakub Jelonek. Sygnał do startu o godzinie 10:00 i ostatnie słowa otuchy przed biegiem wszystkim zawodnikom startującym z Pl. Trzech Krzyży dodał Jarosław Jóżwiak, Zastępca Prezydenta m.st. Warszawy.

Rywalizacja na trasie, która w tym roku łączyła dwa brzegi Wisły, była naprawdę zacięta. Start i meta biegu były zlokalizowane w jednym z najbardziej prestiżowych miejsc w stolicy, czyli na Placu Trzech Krzyży. Jako pierwszy na mecie zjawił się Daniel Muimbi Muteti (Kenia) który dystans 21 km i 97,5 m pokonał w czasie 01:02:14. Kolejne miejsca na podium wśród mężczyzn zajęli: Justus Kiptoo Kanda (Kenia) z czasem 01:02:21 oraz Abraraw Misganaw (Etiopia), który pokonał trasę półmaratonu zaledwie o sekundę dłużej niż poprzednik (01:02:22). Wśród kobiet najszybsza okazała się Perendis Lekapana (Kenia), która na metę dotarła w czasie 01:10:41. Kolejne miejsca na podium zajęły Alice Mogire (Kenia) z czasem: 01:13:15 i Rasa Drazdauskaite (Litwa), która ukończyła półmaraton w czasie 01:13:22. Pierwszą Polką na mecie była Angelika Mach z wynikiem 01:16:22. Wśród Polaków najlepszy wynik uzyskał Szymon Kulka z czasem 01:04:18. Nie w pełni usatysfakcjonowany może się czuć typowany na zwycięzcę Juan Luis Barrios. Najszybszy meksykański biegacz jeszcze na 15 km był na prowadzeniu, jednak ostatnie kilometry przy silnym wietrze zepchnęły go na szóstą pozycję.

W 11. PZU Półmaratonie Warszawskim wystartowało łącznie 12 794 zawodników. Linię mety przekroczyło 12 729 biegaczy z ponad 45 krajów. Dla porównania, w pierwszym Półmaratonie Warszawskim wystartowało nieco ponad 1000 osób. W roku 2016, po upływie dekady, która zmieniła polskie bieganie, liczba ta wzrosła ponad 13-krotnie. Frekwencja dopisała nie tylko wśród biegaczy, ale i wśród kibiców, którzy licznie gromadzili się na trasie całego półmaratonu.

- Zauważyłem, że to była świetna trasa. Nie przypominam sobie momentu, który byłyby dla mnie nieciekawy, nużący, żadnych industriali, żadnych lokalizacji, które byłyby dla nas nijakie. Starałem się przez cały czas mieć oczy szeroko otwarte i cieszyć się tą trasą - komentuje biegnący w tym roku Prezes Fundacji "Maraton Warszawski", Marek Tronina.

- Po drugie bardzo fajna interakcja z ludźmi, co mi pozwoliło wykonać kilkadziesiąt zdjęć w różnych okolicznościach i co miało też pośredni wpływ na mój wynik (02:31:30), bo co chwilę zatrzymywałem się na trasie. I wreszcie po trzecie bardzo fajnie jest zobaczyć to, co się robi, od środka. Tak naprawdę pierwszy raz uczestniczyłem w czymś, co robiłem dla siebie i dla innych jednocześnie. To bardzo fajna lekcja - podsumowuje.

Źródło artykułu: