35-letni rekord zagrożony. Ultramaratończyk chce przebiec całe USA w 45 dni

Instagram / instagram.com/thebeardedsole/ / Adam Kimble
Instagram / instagram.com/thebeardedsole/ / Adam Kimble

Z jednego wybrzeża na drugie. Pokonując każdego dnia ok. 110 kilometrów. Dla zwykłego śmiertelnika wydaje się to niewykonalne, ale Adam Kimble jest przekonany, że odniesie sukces. - On jest szalony - mówi jego żona Karen.

W tym artykule dowiesz się o:

W Księdze Rekordów Guinnessa pod hasłem "Najszybszy bieg przez Stany Zjednoczone" widnieje osiągnięcie Franka Giannino Juniora. Jesienią 1980 roku 28-letni wówczas Amerykanin, z zawodu sprzedawca butów, pokonał 3100 mil (4987 km) w 46 dni, 8 godzin i 36 minut.

35 lat to szmat czasu. W tym okresie rekord świata w maratonie był poprawiany 13 razy. Jednak wyczyn Giannino przetrwał do dziś, mimo że bieganie ultra w ostatnich latach stało się bardzo popularne. Nie brakowało śmiałków, którzy chcieli przejść do historii. Próbowali m.in. w 2008 r. znani ultramaratończycy Marshall Ulrich i Charlie Engle. Ten drugi nie wytrzymał i się wycofał. Ulrich do mety dotarł, ale zajęło mu to ponad 52 dni. Trasę z jednego wybrzeża na drugie pokonywały dziesiątki innych zawodników. Nikt nie zrobił tego szybciej od Giannino.

Żona stworzyła "potwora"

Posiadacz rekordu może jednak odczuwać pewien niepokój. Głośno bowiem o próbie, do której przygotowuje się 29-letni Adam Kimble. Ultramaratończyk z Minooka, wsi w stanie Illinois, zaplanował atak na rekord, przyjmując ambitne założenia. Nie chce go pobić o godzinę czy dwie, lecz o ponad osiem godzin. Zamierza przebiec Stany Zjednoczone w mniej niż 46 dni.

Kimble zawsze lubił sport, choć akurat z bieganiem nie miał wiele wspólnego. Na studiach był obiecującym baseballistą, grał także w koszykówkę. W 2011 r. szykował się do ślubu z Karen. I to właśnie przyszła żona namówiła go do biegania. - Chciała, żebyśmy przed ślubem poprawili kondycję. Zaproponowała, żebyśmy przebiegli półmaraton. To ona stworzyła potwora! - śmieje się Kimble w rozmowie z "Chicago Sun Times".

Jej przyszły małżonek stał się właśnie takowym potworem, "pożeraczem" kilometrów. Początkowo biegową pasję łączył z pracą. Był dyrektorem w firmie zajmującej się organizacją imprez (m.in. biegu z przeszkodami Warrior Dash). Jego żona pracowała jako księgowa. W 2014 r. wybrali się w podróż do Nowej Zelandii. To był przełom w ich życiu. Uznali, że muszą coś zmienić. Odeszli z pracy, zaczęli podróżować po świecie. Adam biegał już coraz więcej i więcej, miał za sobą starty w maratonach i ultramaratonach. Ostatnio zapuścił brodę, która stała się jego cechą charakterystyczną. Śmieje się, że to część jego ubioru.

"Ucieczka" przed zimą. Na południe

W środowisku ultra jest jednak "świeżakiem". Pierwszy bieg ultra (każdy bieg na dystansie dłuższym niż maratoński) zaliczył niespełna dwa lata temu. To sprawia, że wielu ekspertów puka się w czoło, słysząc o jego zamiarach.

- Ludzie myślą, że ten facet nie ma pojęcia, w co się pakuje. Wiem jednak, do czego jest zdolne moje ciało - podkreśla Kimble w rozmowie z amerykańską edycją "Runner's World". - Będę świeższy. Moje ciało - w porównaniu z tymi, którzy od lat startują w biegach ultra - nie jest jeszcze tak zużyte - dodaje.

Próbę bicia rekordu Guinnessa Kimble rozpocznie 15 lutego w Huntington Beach w Kalifornii. Celem będzie Nowy Jork. Do pokonania - 3030 mil, czyli 4875 km. W tym miejscu należy się wyjaśnienie dotyczące długości trasy. Według reguł zapisanych w Księdze Rekordów Guinnessa śmiałkowie mogą sobie wytyczyć dowolny odcinek z jednego wybrzeża na drugie pod warunkiem, że będzie on liczyć przynajmniej 2766 mil (odległość z Los Angeles do Nowego Jorku).

Kimble wydłużył sobie trasę o 264 mile. Tłumaczy, że woli przemierzyć dłuższy dystans, kierując się bardziej na południe. W stanach położonych na północy mógłby w tym czasie natrafić na atak zimy, co prawdopodobnie zniweczyłoby jego plany.

[nextpage]

Pobudka o 3.15. O 4.00 w drogę

Z Kalifornii ultramaratończyk pobiegnie przez Arizonę, Nowy Meksyk, Teksas, Luizjanę, Missisipi, Alabamę, Tennessee, Karolinę Północną, Wirginię, Maryland, Delaware, New Jersey, aż do Nowego Jorku. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, 31 marca 2016 r. zamelduje się na Times Square.

Trasa, którą pokona Kimble. Fot. adamkimble.com
Trasa, którą pokona Kimble. Fot. adamkimble.com

Adam może liczyć na wsparcie pięcioosobowej ekipy, która towarzyszyć mu będzie w jego podróży. Znajdzie się w niej jego żona Karen, a także przyjaciele. Będą mu przygotowywać jedzenie, dbać o regenerację, być na każde jego wezwanie.

Każdego dnia Kimble'a czeka niewyobrażalny dla zwykłego śmiertelnika dystans - ok. 110 km. Biegacz z brodą zamierza być bardzo skrupulatny. Nie chce stosować żadnych odstępstw od planu. Pofolgować sobie jednego dnia, by nadrabiać kiedy indziej - to niedopuszczalne. Konsultował się z rekordzistą Guinnessa. Od Franka Giannino usłyszał, że właśnie trzymanie się planu jest najważniejsze. - Frank robił codziennie praktycznie to samo, wprawiając ciało w odpowiedni rytm. Wielu ludziom, którzy próbowali bić rekord, nie wyszło, bo nie mieli wystarczająco dobrego planu i pozwalali sobie na zbyt dużo luzu - mówi Kimble.

Jego harmonogram przedstawia się następująco: codziennie pobudka o godz. 3.15. Lekkie śniadanie. Start o godz. 4.00. Czternaście do szesnastu godzin na trasie. Tempo, jakim będzie się poruszać, to ok. 8 minut na kilometr. Kimble, w zależności od warunków atmosferycznych i trudności trasy, będzie biec lub maszerować. Nie może się "podpalić". - Muszę od początku kontrolować swoją energię. Pamiętać, że każdy dzień jest małą cząstką większego celu. Przede mną wiele emocji - podkreśla.

Wszystko rozegra się w głowie

Wie, jak ważną rolę podczas bicia rekordu odegra psychika. Czeka go niejeden kryzys. Dni, w których od samego startu będzie mu towarzyszyć ból. - W bieganiu długodystansowym nie zawsze wygrywa najlepszy sportowiec. Ktoś biegnie 50 mil, a jego umysł "mówi" mu: "To nie jest dobre, nie czuję się dobrze". Ale ktoś inny, w tym samym momencie, jest w stanie zagłuszyć te uczucia - przekonuje Kimble w rozmowie z "The Herald-News", lokalną gazetą z Illinois.

Nieprzypadkowo wspomniał o 50 milach. By przygotować organizm na ekstremalny wysiłek, każdego dnia pokonuje obecnie 50 mil lub więcej.

Żona Karen, która "stworzyła biegowego potwora", z jednej strony wspiera męża, z drugiej jednak zdaje sobie sprawę, jak niewyobrażalnie trudnego zadania się podjął. - Przebiegnę z nim kilka odcinków, ale to wszystko. Adam jest szalony! - komentuje.

Komentarze (0)