W estońskiej Otepaa trwają mistrzostwa świata w biathlonie letnim. To odmiana tej dyscypliny, w której zawodniczki zamiast na nartach, to rywalizują na nartorolkach. Jest to element przygotowań do zimowych startów.
W pierwszej konkurencji - supersprincie - formą błysnęła Kamila Żuk. Polka zajęła czwarte miejsce, a do brązowego medalu mistrzostw świata zabrakło nieco ponad 3 sekund.
- Jestem bardzo zadowolona. Może oczekiwałoby się więcej, ale ja sama z siebie jestem bardzo dumna. Szczególnie, że za mną taki okres a nie inny - powiedziała Żuk, mając na myśli ubiegłoroczną kontuzję, po której musiała przejść operację i długą rehabilitację.
ZOBACZ WIDEO: Muzyka z Harry'ego Pottera i miotła. Kabaret, jak przywitali gwiazdora
Polkę cieszy zwłaszcza progres na strzelnicy. - Co do konkretów, to jestem bardzo zadowolona ze strzelania. Dużo pewności siebie zyskałam, ale też udowodniłam sobie, że potrafię strzelać w miarę szybko, jeśli tylko w to wierzę. Z takim nastawieniem stawałam na starcie - dodała.
Czwarte miejsce na inaugurację mistrzostw może być dobrym prognostykiem przed kolejnymi startami.
- W biegu próbowałam robić swoje. Nie czuję się komfortowo w tak krótkim dystansie, ale mimo wszystko nie skupiałam się nad tym, że dziewczyny mi odbiegają, bo są bardziej dynamiczne. Byłam w swojej bańce i to też mi pomogło w zachowaniu koncentracji - oceniła.
- Próbowałam nadrabiać do najszybszych i czułam to na ostatnim kole, gdzie nie miałam z czego dołożyć. Mimo tego do końca próbowałam walczyć. Jestem bardzo zadowolona z siebie i już nie mogę doczekać się kolejnych startów - zakończyła Żuk.
Kolejny start już w sobotę (24 sierpnia) w sprincie.
Czytaj także:
Wielkie wzmocnienie w polskich skokach. Znany trener dołączył do PZN
Polak jednym z faworytów mistrzostw świata. To może mu przeszkodzić