Polskie biathlonistki w czołowej dziesiątce. Jest radość, ale i rozczarowanie

Getty Images / Kevin Voigt / Na zdjęciu: Joanna Jakieła
Getty Images / Kevin Voigt / Na zdjęciu: Joanna Jakieła

Polskie biathlonistki w biegu sztafetowym w Oestersund zajęły dziewiąte miejsce. Była szansa na więcej, ale zabrakło dobrego strzelania u Anny Mąki i Joanny Jakieły. W naszej kadrze była radość, ale i rozczarowanie.

To najlepszy wynik naszej sztafety w zawodach zaliczanych do Pucharu Świata od 20 lutego 2021 roku. Wtedy Biało-Czerwone zajęły szósta lokatę podczas MŚ w Pokljuce. Polki mają więc powody do radości, bo w pierwszym biegu sztafetowym sezonu pokazały, że bez większych problemów mogą walczyć o pierwszą dziesiątkę.

Dziewiąte miejsce daje powody do radości, zwłaszcza że nasza kadra musi sobie radzić bez kontuzjowanej Kamili Żuk, a jej miejsce w zespole zajęła debiutantka Daria Gembicka. W naszym zespole oprócz radości panowało również rozczarowanie. Powód? Mogło być jeszcze lepiej!

Niestety, Anna Mąka i Joanna Jakieła zaliczyły po karnej rundzie. - Po części jestem zadowolona. Nie czułam się super rewelacyjnie, żeby mi się super biegło. Ze strzelania w pozycji leżącej jestem zadowolona. W stójce wkradł się mały błąd, może niedopilnowanie z mojej strony. Staram się o tym za dużo nie myśleć. Rok temu wpadłam w taki krąg, że za dużo analizował i się przejmowałam. Później to za mną się ciągnęło. Chcę to przepracować i w piątek ze świeżą głową wyjść na start - powiedziała po biegu Mąka.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bajeczne wakacje. Tak wypoczywa rywalka Świątek

Rozczarowania nie ukrywała za to Jakieła. - Odczuwam duży niedosyt. Blisko było ósmego miejsca. Popełniłam niestety błędy na strzelnicy, co poskutkowało rundą karną. Bardzo mi przykro, że dałam się ponieść i błędy na strzelnicy się pokazały. Wynik oceniam przeciętnie, bo ani biegowo, ani strzelecko nie pokazałam swoich umiejętności. Na stójce zaczęłam odczuwać, że walczymy o coś fajnego. Chciałam mieć ósme miejsce i mam żal do siebie, że nie dałam rady dogonić na ostatnim kole Włoszki. Robiłam, co mogłam, ale rywalka okazała się silniejsza - dodała wiceliderka klasyfikacji młodzieżowej Pucharu Świata.

Świetnie spisały się za to pozostałe dwie Polki. Debiutantka Daria Gembicka i Natalia Sidorowicz były bezbłędne na strzelnicy.

- W porównaniu do poprzedniego weekendu było troszeczkę mniej stresu. Jest on dosyć duży. Muszę się oswoić z Pucharem Świata i podejść do tego bardziej spokojne. Pod względem strzeleckim jestem bardzo zadowolona. Udało mi się naprawić to, czego nie zrobiłam w poprzednich startach. Pokazałam to, co potrafię. Na razie jestem w takiej dyspozycji biegowej. Nie jest to bardzo dobry bieg, ale jestem nastawiona, że będzie coraz lepiej. Cieszę się z wyniku. Sytuacja na strzelnicy bardzo buduje - wyznała Gembicka.

- Po biegu indywidualnym już nie mogłam się doczekać sztafety. Było trochę stresu, ale pozytywnego. Pierwsza zmiana nie jest mi już obca, zaczęłam się z nią oswajać. Chciałam podejść do tego biegu na spokojnie, skupić się tylko na sobie. Postawiłam na spokój i starałam się odpracować każdy strzał. Na trasie nie czułam się za dobrze, ale mimo wszystko starałam się utrzymać tempo dziewczyn. Dziewiąte miejsce jest dobrym punktem wyjściowym i dobrze prognozuje na resztę sezonu - dodała Sidorowicz.

Czytaj także:
Można żałować strzelania. Polki dziewiąte
Tego nie było od lat. Polskie biathlonistki lepsze od skoczków

Komentarze (0)