Nitras otrzymał już pozew. Znamy szczegóły

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko

Polski Związek Badmintona idzie na wojnę z ministrem sportu. Do sądu trafił właśnie pozew przeciwko Sławomirowi Nitrasowi. Oczekiwania: oficjalne przeprosiny i 100 tys. zł wpłacone na cel charytatywny.

W tym artykule dowiesz się o:

To kontynuacja jednego z ostrzejszych sporów ostatnich lat w polskim sporcie. Do tej pory władze PZBad i minister sportu wymieniali się ciosami w przestrzeni medialnej. Teraz sprawa trafi do sądu.

- Nie ma naszej zgody na bezkarne szkalowanie dobrego imienia i wiarygodności związku oraz naszej fundacji. W moim przekonaniu pan Nitras próbuje zbijać kapitał polityczny naszym kosztem. To jest zwykła medialna hucpa. Idziemy do sądu po sprawiedliwość, bo wiemy, że nic złego nie zrobiliśmy - mówi nam prezes PZBad Marek Krajewski.

Działaczy związku badmintonowego zabolały słowa polityka, który na antenie Radia Zet wprost oskarżył ich o wspieranie kampanii wyborczych polityków Prawa i Sprawiedliwości.

ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Zawodnicy i zawodniczki już po ślubowaniu. Humory dopisywały

- Środki z budżetu ministerstwa sportu służą upowszechnianiu i wspieraniu sportu. Nie mogą być wykorzystywane w kampanii wyborczej polityków PiS. Dlatego pieniądze muszą być zwrócone do budżetu państwa - mówił Sławomir Nitras. Właśnie te słowa skierowane wprost w kierunku władz PZBad, tak mocno zabolały przedstawicieli tej federacji. Minister zarzucał im, że pracownicy PZBad pojawiali się podczas kampanii wyborczej na piknikach 800+, a rozstawiając na nich - za ministerialne pieniądze - boiska badmintonowe, pośrednio pomagali w promowaniu kandydatów ówczesnej partii rządzącej.

100 tys. zł i przeprosiny

W pozwie władze PZBad oskarżają polityka o manipulację i rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji. Domagają się nie tylko usunięcia wpisów na portalu X, ale także opublikowania przeprosin na antenie i portalu Radia Zet oraz wpłacenia aż 100 tysięcy złotych na rzecz fundacji Przylądek Nadziei Klinika Onkologii i Hematologii Dziecięcej we Wrocławiu.

Już teraz można być pewnym, że to dopiero początek wielkiej batalii prawnej na linii minister sportu - władze PZBad. W ubiegłym tygodniu do siedziby związku wpłynęła bowiem decyzja administracyjna zobowiązująca federację do zwrotu 400 tysięcy złotych dotacji za wydatkowanie jej niezgodnie z przeznaczeniem. To i tak mniej niż zapowiadane wcześniej 1,4 mln złotych.

Na razie nikt w związku nie bierze pod uwagę zwrotu wydanych już pieniędzy. - Nie mamy takich pieniędzy, bo wszystkie pikniki zostały już zrealizowane i rozliczone. To zaburzyłoby finanse PZBad i sprawiło, że federacja oszczędności musiałaby szukać ograniczając pieniądze na szkolenie najlepszych polskich zawodników. Takiego scenariusza w ogóle nie bierzemy pod uwagę - przyznaje Krajewski.

Prezes PZBad tłumaczy się też z zarzutów o wspieranie kampanii polityków PiS.

- W 2023 roku pojawiliśmy się na 300 imprezach w całej Polsce, podczas których promowaliśmy badminton i uczyliśmy ludzi tej dyscypliny. W 38 przypadkach, czyli w 12 procentach pojawialiśmy się na piknikach 800+, ale sami zabiegaliśmy o udział w tych imprezach, bo były to wydarzenia wyselekcjonowane przez naszych lokalnych koordynatorów jako te, które mogą zgromadzić dużą społeczność lokalną. Przez cały rok pojawialiśmy się lokalnie na różnego rodzaju dożynkach, dniach strażaka, czy ważnych uroczystościach lokalnych i nie miało dla nas znaczenia, czy są tam obecni politycy. Już po wyborach pojawiliśmy się na pikniku organizowanym przez Kancelarię Premiera Donalda Tuska oraz pikniku olimpijskim, na którym swoje ulotki rozdawał choćby poseł Michał Szczerba - dodaje Krajewski. - I co… to też było nieregulaminowe promowanie dyscypliny?

- Pan Nitras chodzi po mediach i dalej rozpowszechnia informacje o rzekomych nieprawidłowościach. Musimy temu położyć kres, stąd nasz pozew do sądu - argumentuje.

- Ja te aktywności ministra sportu odbieram jako działania pod publiczkę i robieniem sobie dobrego PR-u. Kto obserwuje działalność pana Nitrasa, ten wie, że nie dotyczy to jedynie badmintona. Ostatnio było przecież głośno o parytetach płci w związkach sportowych, żeby w zarządach zasiadało 30 procent kobiet, a tymczasem w kierownictwie Ministerstwa zasiada… 100 procent mężczyzn. No hipokryzja w czystej postaci. Albo taki fakt, że pan Nitras ogłosił z pompą program, w którym pieniądze straciły małe kluby piłkarskie, szkolące młodzież - mówi prezes PZBad.

O odpowiedź na pozew Polskiego Związku Badmintona poprosiliśmy przedstawicieli Ministerstwa Sportu i Turystyki, a gdy tylko ją dostaniemy, to opublikujemy ją na portalu.

Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Mniej pieniędzy na reprezentację
Komisja Ligi poszła Legii na rękę

Źródło artykułu: WP SportoweFakty