Kolejki w drodze na Mount Everest. Setki ludzi weszły na szczyt, ale jest pewien haczyk

Twitter / Nirmal Purja / Mount Everest
Twitter / Nirmal Purja / Mount Everest

Niby pod szczytem szalała pandemia koronawirusa, ale na szlaku na Mount Everest tłumy i długie kolejki. Nie ma mowy o "problemie w biznesie".

Niedawno świat obiegła niesamowita fotografia z kolejki wspinających się na najwyższy szczyt naszej planety, czyli leżący na granicy Nepalu i Chińskiej Republiki Ludowej Mount Everest (8848 m n.p.m.).

W tym miesiącu pierwsza i druga fala wspinaczy (ok. 180 osób) wspięła się na szczyt w dniach 11-13 maja. Następnie od 22 do 24 maja miała miejsce trzecia fala, a w ostatnich dniach miesiąca - kolejna.

Łącznie na szczycie Mount Everest stanęły w tym roku 534 osoby. Żadna z tych osób nie pojawiła się jednak na wierzchołku "góry gór" bez użycia specjalnych aparatów tlenowych.

Warto dodać, że w tym roku - ze względu na COVID-19 - tylko Nepalczycy zdecydowali się "otworzyć górę". Na taki ruch nie odważyli się z kolei Chińczycy. Efekt jest taki, że ci pierwsi wydali rekordową liczbę pozwoleń na wejście na Mount Everest.

W tym miejscu nie można nie przypomnieć o rekordowym wyniku Kami Rity Sherpa. 51-letni Nepalczyk na początku maja zdobył Mount Everest już po raz 25. w swoim życiu! Więcej o jego wyczynie pisaliśmy TUTAJ. Co ciekawe w tym roku Kami Rita Sherpa, który jest przewodnikiem wysokogórskim, chce stanąć jeszcze raz na szczycie Mount Everest...

Zobacz także:
Lawina zakażeń koronawirusem na Mount Everest. Władze wszystkiemu zaprzeczają
Tragiczne informacje z Mount Everest. Wspinacz zginął podczas wyprawy

ZOBACZ WIDEO: DME 2021. Pia Skrzyszowska prawdziwą dominatorką! "Zrobiłam swoje maksimum"

Źródło artykułu: