Makabryczny widok na zboczach Mount Everest. Lodowce odsłaniają zwłoki

Getty Images / Paula Bronstein / Na zdjęciu: widok na Mount Everest
Getty Images / Paula Bronstein / Na zdjęciu: widok na Mount Everest

Do tej pory zamarznięte ciała zmarłych himalaistów były bardziej drogowskazami i znakami ostrzegawczymi. Teraz, przez topniejące lodowce, będzie tylko gorzej, a koszt transportu zwłok jest bardzo wysoki.

Himalaiści idący na Mount Everest zmuszeni są do oglądania zwłok. Przypominają im, z czym mają do czynienia, są wspomnieniem ludzi, którzy tam zginęli. Jest "Śpiąca królewna" - zwłoki Francys Arsentiejew, która zmarła z powodu wyczerpania w 1998 roku. W 2007 roku Ian Goodall, który próbował ją ratować, zniósł ciało Amerykanki w niższe partie Mount Everest. Było ciało Japonki Yasuko Namby, która była świadkiem tragicznych wydarzeń z 1996 roku (więcej przeczytasz tutaj), kiedy na Mount Everest zmarło 8 osób. Rok później jej mąż opłacił wyprawę, która zniosła zwłoki w dół.

Są słynne "Zielone buty", prawdopodobnie należące do hinduskiego himalaisty Tsewanga Paljora, który zamarzł również podczas tamtej wyprawy. Obuwie, wciąż na nogach właściciela, znajduje się na wysokości 8500 m. Teraz stanowi punkt orientacyjny dla ruszających w górę wspinaczy.

Jest ciało Davida Sharpa, który w 2006 roku zasłabł niedaleko "Zielonych butów". Powoli zamarzał, kiedy mijało go 40 wspinaczy. Żaden, mimo próśb, mu nie pomógł i Brytyjczyk zmarł. Mamy zwłoki George'a Mallory'ego, Raya Geneta, ciała znajdujące się w "Tęczowej dolinie". Wszystko wskazuje na to, że ciał będzie więcej.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 103. Witold Bańka: Akcja na Nanga Parbat? To był wielki i heroiczny wyczyn [5/6]

Dziesięć ciał

Na najwyższą górę świata weszło do tej pory niemal 5 tysięcy wspinaczy. Zginęło prawie 300 z nich. Na zboczach Mount Everest zostało około 200 zwłok. Większość z nich prawdopodobnie nigdy nie uda się "posprzątać" - są pokryte lodem, śniegiem, zamieniły się w bryły ważące po 200 kg. Wiele rodzin himalaistów chciałoby poznać miejsce położenia ciała bliskiej osoby, jednak najczęściej było to niemożliwe. Ostatnie informacje pogodowe zmuszają do zmiany oceny tej sytuacji.

Wiele wskazuje na to, że topniejące lodowce odsłaniają fragmenty ciał. Tak przynajmniej alarmuje w swoim materiale BBC. Fragmenty ciał, do tej pory ukryte, wyłaniają się spod lodu i śniegu. - Są coraz bardziej odsłonięte - powiedział Ang Tshering, były szef Nepalskiego Związku Alpinizmu, dla bbc.com.

Po tybetańskiej stronie już podjęto działania. Szerpowie próbują znieść zamarznięte ciała w niższe partie góry, jest to jednak mocno utrudnione. - Usunęliśmy zwłoki niektórych alpinistów, o których wiedzieliśmy od dawna, jednak ciągle pojawiają się nowe. Przez ostatnie lata znalazłem 10 ciał w różnych miejscach na Evereście. Wyraźnie ich przybywa - dodał Ang Tshering.

CZYTAJ TAKŻE Alex Txikon opowiada o tragedii na Nanga Parbat. "Nie spaliśmy trzy dni, szukając zaginionych. Mieli ciężką śmierć" >>

Himalaiści zatrudnieni przez nepalski rząd zajmują się m.in. porządkowaniem tras i usuwaniem starych lin poręczowych, które stanowią zagrożenie dla wypraw na Mount Everest. Z ciałami, także utrudniającymi nieraz wspinanie, jest większy problem. Koszt zniesienia jednych zwłok wynosi od 40 do 80 tys. dolarów. Taka "bryła" stanowi przeszkodę w górach, kiedy trzeba liczyć się z każdą przeszkodą. Dodatkowo nie wszystkie rodziny zmarłych chcą, żeby ich bliscy opuścili Mount Everest.

- Myślą: skoro na niej zginęli, niech tam zostaną na zawsze - powiedział alpinista, Alan Arnette, dla BBC. - Usunięcie ich byłoby oznaką dużego braku szacunku.
Co innego, kiedy zwłoki wyłaniają się na trasie wspinaczkowej, wtedy muszą zostać przeniesione.

30 tysięcy dolarów

W 2017 roku na zboczach Mount Everest pojawiła się ręka zabitego alpinisty, na lodowcu Khumbu - otoczony przez Mount Everest, Lhotse i Nuptse - pojawiają się kolejne częściowo zmasakrowane zwłoki. To tam spod lodu i śniegu najczęściej wyłaniają się ciała. Badania z 2015 roku pokazują, że lód na Khumbu jest cieplejszy niż się spodziewano.

- Lodowiec trochę się przemieszcza, widzimy od czasu do czasu odsłaniające się ciała - powiedział Tshering Pandey Bhote, wiceprezes Nepalskiego Stowarzyszenia Przewodników Górskich. - Większość himalaistów jest przygotowana na taki widok, ale to nie pomaga we wspinaczce. Tym bardziej, że będzie pojawiać się coraz więcej zwłok.

Wejście na Mount Everest to dalej wielkie wyzwanie, jednak od niedawna jest to wyzwanie głównie finansowe. Trzeba przygotować między 30 a 60 tys. dolarów (w zależności, czy wybierze się lokalną firmę, czy przedstawiciela zagranicznej organizacji), mieć jakieś doświadczenie wspinaczkowe i można próbować zdobyć najwyższą górę świata. Wyprawa zajmuje około 2 miesięcy. Siłą rzeczy pociąga to za sobą coraz więcej ofiar.

- Widzimy, jak wiele osób nie jest przygotowanych, jak za wszelką cenę chce wejść na szczyt - dodał Tshering Pandey Bhote. - Wydaje im się, że skoro zapłacili, to muszą wejść. Niektórzy przewodnicy zapominają, że ich głównym zadaniem jest sprowadzić klienta żywego i niebezpiecznie przekraczają granicę bezpieczeństwa.

Źródło artykułu: