W nocy z soboty na niedzielę Adam Bielecki i Denis Urubko odnaleźli Elisabeth Revol. - Elisabeth, dobrze cię widzieć. Adam! Słyszę ją! - krzyczał uradowany Urubko. Dotarcie do Revol zajęło im osiem godzin, pokonali w pionie ponad tysiąca metrów. Wymagało to ogromnego wysiłku, ale dwójka ratowników napisała nową historię światowego himalaizmu.
Ewakuacja Tomasza Mackiewicza nie była możliwa. Zespół ratowniczy podjął decyzję, że nie będzie wspinał się na wysokość ponad 7 tysięcy metrów. Było to skrajnie niebezpieczne, zwłaszcza że nad Nanga Parbat nadciągała burza śnieżna. Gdyby Bielecki i Urubko podjęli decyzję o dotarciu do Mackiewicza, mogłoby to się zakończyć jeszcze większą tragedią. Priorytetem było więc bezpieczne sprowadzenie Revol do bazy.
Po kilku godzinach odpoczynku Bielecki, Urubko i Revol schodzili z lodowej ściany Nanga Parbat. Tuż przed 8 rano czasu polskiego byli już w bazie C1 i oczekiwali na transport helikopterem. To był jednocześnie koniec akcji ratunkowej. - Niestety nie uratowaliśmy Tomka. Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, Nic więcej nie możemy - mówił nam Janusz Majer z programu Polski Himalaizm Zimowy.
- Udało się niemożliwe - napisał na Facebooku Bielecki i zamieścił zdjęcie, gdzie on wraz z Urubko i Revol odpoczywają na zboczach Nanga Parbat. - Jestem zmęczony ale bardzo szczęśliwy. Dziękuje za wszystkie ciepłe słowa. Przykro mi, ale nie mieliśmy żadnych szans pomóc Tomkowi - dodał polski himalaista.
Helikopter czekał na niższej wysokości, gdyż ze względu na warunki atmosferyczne nie mógł wzbić się wyżej. Całemu zespołowi ratowniczemu (byli w nim także Jarosław Botor i Piotr Tomala) udało się bezpiecznie sprowadzić Revol w bezpieczne miejsce, a następnie przetransportowana została ona śmigłowcem do szpitala w Islamabadzie.
Choć Tomasza Mackiewicza nie udało się uratować, to misję ratowników można uznać za sukces. W ekspresowym tempie dotarli do Revol i ewakuowali ją do bazy. Ich wyczyn docenia rodzina Mackiewicza. - To są bohaterowie. To, czego dokonali, to coś niewyobrażalnego. Wielki szacunek dla nich za błyskawiczną gotowość do narażenia swojego życia, by ratować Eli i Tomka. Oczywiście serce pękło, gdy usłyszałam, że nie pójdą dalej, po mojego brata, ale to są takie góry, gdzie nie nam jest oceniać decyzje osób, które są na miejscu. Ratownicy też nie mogą narazić się na pewną śmierć - powiedziała w rozmowie z TVN24 siostra Mackiewicza, Małgorzata Sulikowska.
Po godzinie 13 Revol wylądowała w Islamabadzie i trafiła do szpitala, gdzie będą leczone odmrożenia kończyn. Francuzka wkrótce ma trafić do ojczyzny. Z kolei zespół ratowniczy zostanie przetransportowany pod K2, gdzie będzie kontynuował wyprawę, której celem jest pierwsze wejście zimowe na drugi najwyższy szczyt ziemi.
Do akcji polskich himalaistów odnieśli się najważniejsi politycy w kraju. - Wiemy wszyscy, że wiadomości nie są dobre, jeśli chodzi o naszego himalaistę. Dobrze, że przynajmniej jego towarzyszce z Francji udało się uratować życie. Głębokie ukłony i wyrazy szacunku dla himalaistów, którzy bohatersko uratowali jej życie, ryzykując swoje - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty prezydent RP, Andrzej Duda.
Oficjalnie Mackiewicz został uznany za zaginionego. Apel, by wznowić akcję ratowniczą wystosował ojciec himalaisty, Witold. Z kolei ratownikom i Elisabeth Revol podziękowała żona Tomasza Mackiewicza. - Chciałabym wyrazić wdzięczność wszystkim, którzy pomogli uratować Elisabeth Revol i zrobili wszystko, co w ich mocy, żeby ocalić mojego ukochanego męża Tomka. Eli żyje. W moim nieopisanym bólu jestem szczęśliwa, że przetrwała. Próbowała mu pomóc, była z nim tak długo, jak mogła. Dziękuję Eli - napisała na Facebooku Anna Solska.
ZOBACZ WIDEO: Michał Bugno: Tomasz Mackiewicz to pasjonat