Cheruiyot Kirui był z zawodu bankowcem, ale miał też wielką pasję do gór. 10-krotnie zdobywał najwyższy szczyt Kenii, Mount Kenya (po polsku: Kenia). Teraz chciał się sprawdzić w Himalajach, wchodząc na największą górę świata, czyli Mount Everest.
Kirui regularnie informował o swojej wyprawie w mediach społecznościowych. Chciał bowiem zdobyć Czomolungmę bez wspomagania tlenowego. Kenijczyk zdawał sobie sprawę z zagrożeń. Jego celem było jednak sprawdzić możliwości ludzkiego organizmu.
"Próba bez tlenu wiąże się ze specjalnymi przygotowaniami i ryzykiem, fizycznie moje ciało jest gotowe. W przypadku pozostałych zagrożeń podejmę pewne środki" - napisał na Instagramie.
Jego "brawurowa misja", jak stwierdzono na profilu "Everest Today" na platformie X, zakończyła się jednak w środę tragicznie. Kirui został znaleziony martwy kilka metrów poniżej szczytu Mount Everestu.
"Jego niezłomna wola i pasja do wspinaczki zawsze będą inspiracją. Składamy nasze najszczersze kondolencje jego rodzinie i przyjaciołom w tych smutnych chwilach. Spoczywaj w pokoju, Cheruiyot" - napisano na profilu "Everest Today".
Nepalskie media poinformowały również, że nie jest znany los Nawanga Sherpy, który towarzyszył Kenijczykowi w wyprawie. To właśnie Nepalczyk miał mieć przy sobie dodatkową butlę z tlenem, który miał być podany Kiruiemu, gdyby jego życie było zagrożone.
Czytaj także:
Reprezentant Polski szczery do bólu. "Problemem jest mentalność"
Czy Polsat popełnił błąd z meczami Polaków? "Krótkotrwały przypadek"