Kenia to góra o wysokość 5199 m n.p.m., zlokalizowana około 150 km od stolicy kraju, Nairobi. To drugi najwyższy szczyt Afryki, po Kilimandżaro. "Góra jasności", jak jest nazywana w języku miejscowych ludów, jest pochodzenia wulkanicznego.
Jak poinformował "Daily Mail", w ubiegły czwartek doszło do tragedii. W drodze na wierzchołek Point Lenana (4985 m n.p.m.) zginęła Brytyjka Shilpa Shah oraz jej przewodnik Kelvin Muriuki Mwithi.
Mieszkająca w Londynie 60-latka poślizgnęła się na mokrym śniegu i oderwała się od zbocza. Jej kenijski przewodnik starał się ją złapać, ale został pociągnięty w przepaść.
Świadkami dramatycznej sceny było siedem innych kobiet, które były uczestniczkami wyprawy, a także ich przewodnicy. Dopiero w piątkowe popołudnie grupa ratowników odnalazła ciała Shah i Mwithiego.
Jak podkreślają media, droga, którą podążała grupa na szczyt, nie jest uważana za zbyt wymagającą. Problemem jednak jest to, że w październiku w okolicach góry mocno pada deszcz, a na wysokości woda szybko zamienia się w lód. To w połączeniu ze śniegiem sprawia, że podczas wspinaczki łatwo można stracić równowagę.
Mwithi osierocił żonę i dziecko. Blisko związany z nim Robert Kamura zdecydował się zorganizować zbiórkę, aby ich wesprzeć. "Mój przyjaciel odpoczął. Nasze serca są złamane" - napisał na Facebooku.
Czytaj także:
Duże roszady w rankingu WTA. Przed nami wielki finał sezonu
Co z Hubertem Hurkaczem? Jest najnowszy ranking ATP