Boniek mocno o reprezentacji Polski. "Nie rozumiem tego"

- Jeśli sprzedajemy porażki jako zwycięstwa, ja tego nie kupuję. Nie będę zadowalać się byle czym. Ta drużyna ma większy potencjał - mówi nam Zbigniew Boniek, wiceprezydent UEFA. Odnosi się też do krytyki Roberta Lewandowskiego.

Dariusz Faron
Dariusz Faron
Zbigniew Boniek Getty Images / Zbigniew Boniek

Dariusz Faron, WP SportoweFakty

- Tej reprezentacji brakuje kręgosłupa. W kadrze zapanował chaos i ten chaos niestety pociągnął za sobą konsekwencje. Zabrakło mi idei, jak chcemy grać na Euro 2024. I w jakim zestawieniu personalnym - mówi działacz.

- Z Austrią "Lewy" wszedł na ostatnie pół godziny, a my straciliśmy dwa gole. Niektórzy oczywiście pięknie poskładali to w całość. Bo w Polsce ciągle jest moda, żeby jechać z Lewandowskim. Lubimy ściągać z piedestału ludzi, którym za dobrze się powodzi - dodaje były prezes PZPN.

Dariusz Faron, WP Sportowe Fakty: "Chaos", "brak trzonu", "jak zobaczyłem skład na Austrię, to prawie się rozpłakałem". To pana słowa o selekcjonerze Michale Probierzu na kanale Prawda Futbolu. Jest pan zawiedziony pracą selekcjonera na Euro?

Zbigniew Boniek, były prezes PZPN, wybitny reprezentant Polski: Nie chodzi tylko o selekcjonera, a o całokształt. Trener nie gra. Natomiast jestem zaskoczony. Starano się sprzedać porażkę z Holandią jako coś pozytywnego. Jeśli faktycznie zagraliśmy świetny mecz, to jedyną zagadką, jeśli chodzi o skład na Austrię, powinna być dyspozycja zdrowotna Lewandowskiego. Tymczasem Probierz zdecydował się na innych piłkarzy i zmienił koncepcję. Wiedziałem, że to nie jest skład, dzięki któremu piłkarsko zdominujemy rywala.

To nie tak, że Michał poniósł na Euro 2024 wielką klęskę. Ale też nie mówmy o sukcesie. Jeśli sprzedajemy porażki jako zwycięstwa, ja tego nie kupuję. Nie będę zadowalać się byle czym. Ta drużyna ma większy potencjał niż to, co pokazała na Euro 2024.

Co panu się nie podobało w składzie na Austrię?

Byłem zaskoczony, że od pierwszej minuty wyszli Jakub Piotrowski i Bartosz Slisz. Tyle się mówiło, że chcemy grać odważnie i ofensywnie. Cóż, można ładnie mówić, tylko potem jeszcze trzeba to zrobić. Ofensywnie to w Polsce grał Paulo Sousa - wyszedł na Hiszpanię z Klichem, Moderem, Zielińskim, Joźwiakiem i Puchaczem. W ataku grali Świderski i Lewandowski. A jeśli stawiasz w środku na Piotrowskiego i Slisza, trudno grać odważną piłkę. Nie rozumiem, dlaczego Probierz tak bardzo zmienił skład, skoro twierdził, że w pierwszym meczu było tak dobrze. Tej reprezentacji brakuje kręgosłupa.

Znam Michała i go lubię. Szybko zakochuje się jednak w jakimś piłkarzu, a potem równie szybko się odkochuje. Reprezentacja nie może tak funkcjonować, potrzebna jest stabilizacja. W kadrze zapanował chaos i ten chaos niestety pociągnął za sobą konsekwencje.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Do pewnego momentu Michał Probierz był największym zwycięzcą tego Euro

Kto jeszcze pana zawiódł oprócz Slisza i Piotrowskiego, a kto pozytywnie zaskoczył w meczu z Austrią?

Spokojnie. Nie mówię, że Slisz zawiódł. On nie jest typową szóstką. Romanczuk w pierwszym meczu dawał obronie większą pewność siebie niż Slisz w drugim. Poza tym bardzo szybko fauluje, łapie żółte kartki i to go hamuje. W dzisiejszej piłce przestrzenie między formacjami są bardzo niewielkie. Powinno się stawiać na zawodników, którzy umieją grać. Piotr Zieliński lubi podać i od razu wyjść, żeby dostać piłkę. Ze Sliszem i Piotrowskim tak nie zagra.

Kilka dni temu stwierdził pan: "Lubimy się chwalić zrywami i sami sobie wmawiamy, że gramy wielką piłkę". Kto sobie wmawia?

Myśmy wszyscy byli po Holandii zadowoleni. Gdy ktoś mówił coś innego, to od razu wytykaliśmy go palcami. Porażki zawsze zostaną porażkami, szczególnie na takiej imprezie. Gdybym był Holendrem, powiedziałbym: myśmy ten mecz powinni wygrać 3:1 albo 4:1. I miałbym rację.

Probierz pracuje z reprezentacją dziewięć miesięcy. Może do stworzenia kręgosłupa potrzebuje czasu?

Michał rozegrał już trochę meczów. Gdyby wystawiał w nich mniej więcej tych samych zawodników, udałoby się ten kręgosłup stworzyć. To nie czas był więc tu kluczowy. Zaznaczam raz jeszcze: inaczej widzę pewne rzeczy niż Michał, ale to nie znaczy, że go nie cenię. Michał jest jednak jak wulkan. A wulkan czasami wybucha.

Probierz mówi, że kadra była gotowa na taki scenariusz jak odpadnięcie w grupie. I że piłkarze zdawali sobie sprawę, jak silni są rywale. Minimalizm czy trzeźwe podejście do sprawy?

Z tej grupy można było wyjść. Holandia strzeliła nam bramkę w najmniej oczekiwanym momencie. Austria jest wybiegana, ale oprócz Sabitzera, Baumgartnera i Laimera, nie widzę tam świetnych piłkarzy. My też mamy Lewandowskiego i Zielińskiego. Pozytywna narracja może nam bardziej przeszkodzić niż pomóc. Tylko niepotrzebnie się rozluźniliśmy.

Skąd w takim razie pana zdaniem pozytywna narracja wokół reprezentacji mimo nie najlepszych wyników?

Teraz jest wszystko cacy, bo porównuje się ekipę Probierza z zespołem Santosa. Zatrudniając Portugalczyka, popełniono duży błąd. Santos miał doświadczenie, ale absolutnie nie był przygotowany do tego, by prowadzić Polskę. I wmawiał nam, że teraz będzie jednym z nas, że będzie jeździł po stadionach. Pic na wodę, fotomontaż.

Za kadencji Michała mieliśmy dwie szanse, by wejść na mistrzostwa. Zremisowaliśmy trudny mecz z Walią. Już wtedy mówiłem, że to, co wystarczyło w Cardiff, nie wystarczy na mistrzostwach Europy. I to się potwierdziło. Zabrakło mi idei, jak chcemy grać na Euro 2024. I w jakim zestawieniu personalnym.

Skoro mowa o personaliach – Probierz ogłosił kadrę na mistrzostwa Europy podczas turnieju golfowego, czym wywołał sporą dyskusję w środowisku. Jak pan to ocenia jako były prezes PZPN?

Nie podobało mi się to. PZPN ma swoich sponsorów, wizerunek, kanał Łączy nas Piłka. Inwestuje pieniądze w komunikację z kibicami. Można było rozwiązać to inaczej.

Zaskoczyło pana, że Lewandowski nie wyszedł z Austrią od pierwszej minuty?

Dla mnie sytuacja jest prosta: skoro doszedł do siebie, powinien grać od początku. Tymczasem wszedł na ostatnie pół godziny, a my straciliśmy dwa gole. Niektórzy oczywiście pięknie poskładali to w całość. Bo w Polsce ciągle jest moda, żeby jechać z Lewandowskim. Lubimy ściągać z piedestału ludzi, którym za dobrze się powodzi.

Inna sprawa, że nie do końca rozumiem zamieszanie wokół występu Lewandowskiego. Przecież jeśli Robert jest zdrowy, to gra od początku. Koniec, kropka. A tymczasem wyszliśmy z Buksą i Piątkiem, którzy razem grali ze sobą w reprezentacji łącznie może dwadzieścia minut. Na miejscu Roberta albo występowałbym od początku, albo całkowicie odpuściłbym ten mecz.

Ale zagrał. Spodziewał się pan po Lewandowskim więcej?

To ostatni piłkarz, do którego miałbym pretensje po meczu z Austrią. Skoro reprezentacja przegrała, to w kogo najlepiej uderzyć? W Lewandowskiego.

Artur Wichniarek stwierdził w odniesieniu do występu "Lewego" i Świderskiego, że powinni – przepraszam za wyrażenie - "zapier***", a nie skarżyć się sędziemu, że "ktoś ich kopnął". Rozumiem, że się pan nie zgadza.

Jechanie z "Lewym" daje nobilitację. Jak ktoś skrytykuje publicznie Lewandowskiego, to od razu znaczy niby, że ma jaja. Natomiast całe zarządzanie jego kontuzją naprawdę było fatalne. Wszyscy żyliśmy tylko tym, czy Robert wyszedł na rozgrzewkę, przejechał się na rowerze, zabandażował nogę. To nie pomaga w koncentracji przed meczem. Dzisiaj Robert mówi, że gdyby wyszedł od początku, mógłby nie dotrwać do końca. W czym problem? Wszedłby inny piłkarz. A dopóki dałby radę, to by zasuwał. Nawet jeśli fizycznie nie był w pełni gotowy, ma tak ogromną klasę, że w każdej chwili mógłby strzelić.

Boi się pan rzeczywistości, w jakiej znajdzie się reprezentacja po jego odejściu?

Jeden zawodnik nigdy nie decyduje o obliczu całej drużyny. Gdyby Robert grał w San Marino i tak nie jeździliby na mistrzostwa Europy. Myśmy się przyzwyczaili, że w decydujących momentach dawałeś piłkę Lewandowskiemu i on zamieniał podanie w złoto. Dziś powoli musimy nauczyć się radzić sobie inaczej.

Lewandowski ciągle czeka na spektakularny sukces w reprezentacji. Można mu czynić z tego zarzut, czy ma pecha, że gra w średniej drużynie?

Ja bym z tą średnią drużyną nie przesadzał. Jak ciągle czytam albo słucham w podcastach, że Polak strzelił, dobrze podał, zaliczył asystę, to mi się wydaje, że mamy najlepszych piłkarzy świata. Robertowi na pewno będzie trochę brakować dużego sukcesu z reprezentacją. W 2016 niestety zabrakło jednego rzutu karnego i moglibyśmy grać w finale mistrzostw Europy, bo Walia jechała już na oparach. Regularnie jeździmy ostatnio na wielkie turnieje, natomiast nie wiem, w czym polega problem, że potem w najważniejszych meczach zawodzimy. Bo tak trzeba to określić.

Wyobraża pan sobie zmianę selekcjonera po Euro 2024?

Najpierw zakończmy występ na mistrzostwach Europy.

Ale one się dla nas kończą już dziś.

Tyle że możemy sromotnie przegrać z Francją albo ją pokonać. Na pewno nie jest łatwo budować przyszłość na porażkach. Moim zdaniem Michał dostanie następną szansę. Ma dobre relacje z prezesem. Poza tym, jak wspomniałem, potrafi się dobrze sprzedać w mediach. Jeśli zapadnie decyzja, że ma zostać - niech zostanie. Nie przeszkadza mi to. Byleby wyciągnął wnioski. Bo jak słyszę dzień po meczu z Austrią, że gdyby cofnął czas, zrobiłby wszystko tak samo, to nabieram wątpliwości. Tymczasem zrobiła się sielanka. Gdyby ktoś inny był selekcjonerem, pewnie byłaby z nim w mediach większa jazda.

Zapytam inaczej: gdyby pan był prezesem, Probierz zostałby na stanowisku?

Zmiana trenera dla samej zmiany nie ma sensu. Trzeba zobaczyć, jak Michał poradzi sobie z porażką.
Nie widzę na polskiej scenie żadnego innego kandydata na selekcjonera, nie mówiąc o zagranicznym. Dlatego chciałbym, by Probierz został. I by bronił się efektami swojej pracy, a nie tym, że nie ma następców albo że założył ładną kamizelkę. Na Euro 2024 Michał padł na deski, ale liczę, że się podniesie. Dajmy mu szansę na drugą rundę.

W poniedziałek zakończenie reprezentacyjnej kariery ogłosił Kamil Grosicki. Jak pan ocenia jego karierę w kadrze?

Wyjątkowy piłkarz. Pod wieloma względami.

To znaczy?

Ma wyjątkowe podanie. Ale może też nie strzelać w wyjątkowo łatwej sytuacji! Gdyby ktoś prześledził jego karierę w reprezentacji od A do Z, zgodziłby się ze mną, że najlepiej pasuje właśnie to słowo: wyjątkowy. O Kamilu mogę mówić wyłącznie pozytywnie. Dał dużo reprezentacji, bardzo dużo.

Euro 2024 to też ostatni turniej Wojciecha Szczęsnego. Patrząc na jego dyspozycję w ważnych meczach, może selekcjoner powinien go przekonywać, by został?

Dlaczego? Wojtek zrobił swoje. Napisał dobrą kartę w historii reprezentacji Polski. Nie używałbym nie wiadomo jakich przymiotników, bo nie ma ku temu podstaw. Życie nie znosi próżni. Mamy kilku dobrych bramkarzy: Bułkę, Skorupskiego, a pewnie pojawi się jeszcze ktoś nowy.

Jest jeszcze Kamil Grabara.

Gdyby zależało to ode mnie, nad Grabarą mocno bym się zastanowił. Bo jeśli ktoś mówi, że nie przyjeżdża na reprezentację jako trzeci bramkarz, nie jest kadrze potrzebny. Kiedy gra się dla drużyny narodowej, powinno się coś czuć, myśleć też m.in. o kibicach. To nie jest granie dla pieniędzy albo rozwoju kariery. Wynoszenie siebie ponad wszystko absolutnie mi się nie podoba. Grabarę uważam za fajnego, inteligentnego człowieka, ale jak ma przyjeżdżać na kadrę tylko wtedy, gdy będzie numerem jeden, to niech naprawdę zostanie w domu.

Co jest kluczowe w dyskusji o przyszłości reprezentacji Polski?

Musimy jeździć na wielkie turnieje. Im bliżej jesteś wielkiego futbolu, tym większą masz szansę na progres. Mistrzostwa są jak dyskoteka - przyjeżdża 24 ludzi i chodzi o to, żeby bawić się jak najdłużej. A nas wyrzucili jako pierwszych. To smutne.

Polska może osiągać dobre wyniki na wielkich imprezach i jednocześnie prezentować ładną piłkę? Tak twierdzi selekcjoner.

Też uważam, że mamy zawodników, by grać odważnie i ofensywnie. Ale musimy od nich więcej wymagać. Mówi się, że Moder jest niezwykle utalentowany. Zgodzę się. Tyle że nie widziałem ani razu, by w reprezentacji przebiegł na pełnym gazie 20, 25 metrów z piłką. Urbański dopiero zaczyna grać w piłkę, a już robimy z niego wielkiego zawodnika. Odbijamy od ściany do ściany. Myślę też, że niektórzy piłkarze powinni nieco zmienić mentalność. I bardziej skupić się na grze.

Czego spodziewa się pan po wtorkowym meczu w Dortmundzie?

Francuzi zrobią wszystko, by wyjść z pierwszego miejsca, bo wtedy lepiej ułoży im się drabinka. To będzie dla nas dobry test. Słyszę, że mamy potraktować to spotkanie jako przygotowanie do Ligi Narodów i eliminacji MŚ. Traktuję te słowa selekcjonera z przymrużeniem oka.

Dlaczego?

Gdy jesteś na wielkim turnieju, chcesz jak najlepiej wypaść w każdym meczu. Na Ligę Narodów i eliminacje mistrzostw świata jeszcze przyjdzie czas. Jesteśmy w trudnym momencie, bo zakwalifikowanie się na MŚ nie będzie takie proste. Natomiast nie ma co za szybko wybiegać w przyszłość. To naprawdę niebezpieczne.

* Rozmowę ze Zbigniewem Bońkiem przeprowadziliśmy przed ostatnim grupowym meczem Polaków. Kadra Michała Probierza zremisowała z Francją 1:1 i po tym spotkaniu opuściła turniej w Niemczech.

CZYTAJ TEŻ:

-----> Grosicki: Nawet żona mi nie wierzyła

-----> Burza wokół PZPN? Kulesza: jak nie ma wyroku, możemy tylko gdybać

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×