Żużel. Okienko głośnych powrotów. Rekordzista po dwóch dekadach, wychowankowie po przejściach

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Okres listopadowej zmiany klubów w polskiej lidze dobiegł końca. Sprawdziliśmy, którzy zawodnicy zdecydowali się na powroty w miejsca dobrze już sobie znane. W tym gronie nie brakuje głośnych nazwisk i wychowanków wracających do macierzy.

1
/ 9

Oskar Bober (Motor Lublin) - poprzednio 2018

Dość szybko stało się jasne, że jego pozostanie w drugoligowej Pile jest wykluczone i że lublinianin powróci tam, gdzie zaczęła się jego przygoda ze speedwayem i gdzie w 2018 roku świętował wielki sukces w postaci awansu do PGE Ekstraligi. Polonię targały nieustannie problemy wszelkiej maści, a sam zawodnik zawalił początek sezonu. W Motorze przewidzieli dla niego pozycję numeru osiem, jednak Bober wciąż też może szukać okazji do jazdy w niższej lidze, gdzie na pewno byłoby ich więcej. Zawodnik z potencjałem, którego nadal do końca nie uwolnił.

2
/ 9

Po poprzednim sezonie obaj odeszli z Orła, ale nie poszli jednym torem, bo jednego skusiła wizja jazdy w PGE Ekstralidze, a drugiego projekt ostrowski, gdzie tamtejsza drużyna na pierwszoligowym froncie była beniaminkiem. Kościuch i Łoktajew z różnym skutkiem radzili sobie w nowych klubach, ale już po jednym sezonie podjęli decyzję o powrocie do Łodzi, gdzie będą chcieli pomóc Orłowi w osiągnięciu lepszego wyniku, niż było to w ostatnich dwóch sezonach (brak awansu do play-off). Powetować stracony rok w Toruniu będzie chciał w szczególności Kościuch, który swego czasu został zawodnikiem pięciolecia w Nice 1.LŻ.

ZOBACZ WIDEO Cieślak o odejściu Miedzińskiego z Włókniarza. "Dużo do powiedzenia miał jego sponsor"

3
/ 9

Andrzej Lebiediew (ROW Rybnik) - poprzednio 2018

Tamten sezon rozpoczynał jako indywidualny mistrz Europy w klubie z Wrocławia. To tam dano mu szansę już w roku 2017 zakończonym życiowym sukcesem. Łotysz zanotował jednak bardzo nieudany początek i w pewnym momencie w grę weszło wypożyczenie do ligi, z której wypłynął na szerokie wody. Nie wrócił jednak do Lokomotivu Daugavpils (to nastąpiło w tym sezonie, gdzie był liderem), a trafił do walczącego o awans ROW-u. Lebiediew był silnym punktem Rekinów, lecz promocji do PGE Ekstraligi nie wywalczył. Teraz spotka się z rybnickimi kibicami już w elicie i postara się o lepsze wyniki niż te, które notował w barwach Sparty.

4
/ 9

Rune Holta (Włókniarz Częstochowa) - poprzednio 2017

Gdy po raz ostatni ścigał się w najlepiej sobie znanej Częstochowie (z Lwem na piersi startował w sumie przez dziesięć sezonów), był powrotem do wysokiej dyspozycji, bo Norweg odzyskał skuteczność i momentami jeździł, jak za najlepszych lat. Nie pociągnął jednak tematu dalej, bo skusiły go lepsze pieniądze w Toruniu, ale tam nie spełnił oczekiwań i dwuletni pobyt (naznaczony też kontuzjami) zakończył się spadkiem. Jako "syn marnotrawny" wraca teraz na stare śmieci i postara się zawalczyć z Włókniarzem o drugie ligowe mistrzostwo w karierze. Holta był bowiem w składzie w 2003 roku, gdy pod Jasną Górą świętowano ostatni tytuł.

5
/ 9

Niels Kristian Iversen (Stal Gorzów) - poprzednio 2017

Pożegnany przez sterników gorzowskiego klubu po obfitującym w sukcesy okresie jazdy przez osiem sezonów w PGE Ekstralidze (2011-2017) pewnie nie sądził, że już po dwóch latach wróci do dobrze sobie znanego środowiska. Wtedy Iversen powędrował do toruńskiego Get Well, gdzie miał być obok Jasona Doyle'a główną lokomotywą. Duńczyk obniżył jednak loty i rzadko kiedy błyszczał tak, jak często miało to miejsce w Stali. W tym roku zajął z Aniołami ostatnie miejsce w tabeli i chcąc dalej jeździć w elicie, był zmuszony odejść. Z gorzowianami dogadał się błyskawicznie i powraca tam, gdzie swego czasu jego kariera nabrała rozpędu.

6
/ 9

Adrian Miedziński (Apator Toruń) - poprzednio 2017

Przed dwoma laty w Toruniu zrezygnowano z doświadczonego w ekstraligowych bojach miejscowego zawodnika, sięgając po mającego dawno za sobą najlepsze lata Rune Holtę. Wymiana nie przyniosła Get Well wymiernych korzyści, a Miedziński przy każdej kolejnej okazji udanie spisywał się przeciwko byłemu klubowi. Ostatni rok nie był dla niego budujący, zapomniano o tym, co było i zawodnik z powrotem podał sobie rękę z byłym pracodawcą. Triumfator toruńskiego Grand Prix Polski z 2013 roku wraca więc tam, gdzie spędził szesnaście sezonów i do wspomnianego 2017 był najdłużej jeżdżącym żużlowcem w macierzy w kraju.

7
/ 9

Wiktor Kułakow (Apator Toruń) - poprzednio 2014

Do Grodu Kopernika trafił jako nieopierzony 19-latek, chcący chłonąć jak gąbka doświadczenia z pracy z najlepszymi na świecie. W ówczesnym Unibaksie spotkał się bowiem z prawdziwym gwiazdozbiorem i choć szans na jazdę nie miał żadnych (wskutek kontuzji innych wystąpił jednak w czterech spotkaniach), to podpatrywanie Golloba, Sajfutdinowa, Warda, Holdera, czy Miedzińskiego na pewno zaprocentowało. Wraca po pięciu sezonach spędzonych w Tarnowie i Bydgoszczy, gdzie dojrzał, nabrał pewności i poukładał warsztat (silniki szykuje mu Ryszard Kowalski). Ba, wraca do Torunia jako najlepszy żużlowiec Nice 1.LŻ w 2019 roku.

8
/ 9

Vaclav Milik (ROW Rybnik) - poprzednio 2014

- Vaszek pamięta, że tutaj jeździł i że tutaj zaczynał. Żałuje, że stąd odszedł i cieszy się, że teraz wraca - mówił na spotkaniu z kibicami po ogłoszeniu składu ROW-u na jazdę w PGE Ekstralidze trener Piotr Świderki. Czech spędził w Rybniku dwa lata i były one udane, bo zakończone triumfem w II Lidze w 2013 i następnie niezłą postawą już na wyższym szczeblu. Potem Milika skusiła jazda w elicie w Sparcie Wrocław i to tam zakotwiczył na dłuższy czas. Wyniki miał jednak coraz gorsze i zabrakło tam dla niego miejsca. Pardubiczanin chętnie więc odświeżył kontakty na Górnym Śląsku i tym samym powraca tam, gdzie czuł się bardzo dobrze.

9
/ 9

Nicki Pedersen (GKM Grudziądz) - poprzednio 2000

Gdy poprzednio ścigał się dla klubu z Hallera, był jeszcze XX wiek. Nie był nawet pełnoprawnym uczestnikiem cyklu Grand Prix (startował w nim w latach 2001-2018) i mało kto mógł wierzyć, że w ciągu niecałej dekady zdobędzie m.in. trzy złote medale Indywidualnych Mistrzostw Świata. GKM był właśnie po spadku z krajowej elity, do której nie mógł powrócić przez kolejne piętnaście lat. Sporo się zmieniło, ale Pedersen dalej się ściga i dalej chce potwierdzać, że stać go na wiele i że nie zamierza odcinać kuponów. Wraca do swojej drugiej drużyny w Polsce, w której wystąpił w 2000 roku w ośmiu meczach i ma dać jej upragniony awans do play-off.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (6)
avatar
Lukim81Pomorskie-Śląskie
24.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nicki zaczynał w Gnieźnie w 99r ale początki nie były zbyt udane Śr/B 1, 500 najlepszą uzyskał w barwach bodajże Częstochowy Śr/B 2,775. Najczęszej zmieniał kluby ale to już jeden z tych ostatn Czytaj całość
avatar
sympatyk żu-żla
24.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bober przechodząc do Lublina za pewno wiedział że nie będzie ciekawie w Pile. Dla tego podjął te krok choć patrząc nie jest korzystny dla zawodnika.Trudno będzie się przebić do składu wyjazdowe Czytaj całość
avatar
Angrift
24.11.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Rune Holta.To on wypasal dinozaury pod Czestochowa już w Jurze.Byl tez nadzieja p.Terminskiego na utrzymanie w ekstralidze.Dinozaury wymarly jak nadzieje p.Terminskiego.  
avatar
Angrift
24.11.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Co ty Norbert chciales w Toruniu pokazac?Kiepskie starty?Geometrie kwadratow na torze?Nic nie pokazales.No ale z Chrisem Holderem i Jackiem Falubazem byles bez szans.Dla Ciebie i dla Get Well e Czytaj całość