W tym artykule dowiesz się o:
Dlaczego jest talizmanem? Jacek Frątczak, menedżer Get Well Toruń mówi, że "Apator (historyczna nazwa zespołu) wygrywa, jeśli Chris Holder robi punkty". Coś w tym jest, bo każdy słabszy okres Chrisa Holdera automatycznie przekładał się na gorsze występy drużyny. Jednak teraz starszy z braci jedzie, więc kibice mogą mieć nadzieję (pewnie ją mają), że ten sezon nie jest jeszcze stracony. A przecież początek był fatalny. Sam zawodnik mówił w zagranicznej prasie o swoich rodzinnych problemach (rozstanie z partnerką, z którą ma dziecko), a to przecież zawsze odciska na człowieku jakieś piętno i nie pozwala skupić się na jeździe. W Get Well przekonują nas jednak, że żużlowiec wszystko poukładał, znowu ma czystą głowę, dlatego jest dobry.
Jechał jak za dawnych lat
W meczu Get Well z forBET Włókniarzem Częstochowa (50:40) momentami widzieliśmy tego Chrisa z sezonu 2012 (wtedy zdobył złoto w Grand Prix). Żużlowiec wreszcie ma dobrze spasowany sprzęt i to przekłada się choćby na lepszy moment startowy. Do tego dochodzi agresywna i ofensywna jazda na dystansie. Trochę na tego starego, dobrego Holdera czekaliśmy, ale pamiętajmy, że w międzyczasie zmienił on tunera. Petera Johnsa zastąpił Jan Andersson. Każda przesiadka wymaga cierpliwości, bo cudów nie ma. Andersson potrzebował czasu, żeby zrozumieć, jakich silników (o jakiej charakterystyce) potrzebuje Holder, by na torze być skutecznym. W niedzielę, w 15. biegu, dwa razy mijał na trasie Fredrika Lindgrena. Wygrywając z nim walkę o trzecie miejsce zdobył punkt na wagę bonusa w dwumeczu.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po wrocławsku
Jeden silnik to za mało
A jeszcze na początku Chris miał tylko jeden dobry silnik na Motoarenę i nic więcej. Jednostka napędowa spisała się świetnie w pierwszym meczu, ale Holder nie zabrał jej na kolejny do Tarnowa. Nie chciał popsuć silnika, o którym wiedział, że idealnie pasuje na toruński tor. Wiadomo jednak, że na jednym silniku nie można budować wyniku. Zresztą wszystko się kiedyś kończy. Obecnie Chris dysponuje już urozmaiconym arsenałem w swoim parku maszyn.
Mówili Frątczakowi, żeby zostawił Miedzińskiego
Frątczak głośno tego nie powie, ale dobra jazda Holdera jest mu na rękę. W okresie transferowym wielu było podpowiadaczy sugerujących, że zostawić to trzeba Adriana Miedzińskiego, a pozbyć należy się właśnie starszego z braci Holderów. Menedżer postawił jednak sprawę jasno, że Chrisa chce mieć w drużynie i koniec kropka. Frątczak obstawał przy swoim pomyśle, bo wierzył w to, że zawodnik, który był kiedyś mistrzem świata, nie zapomniał jak się jeździ. Wiedział, że jeśli dostanie czas i zaufanie, to w końcu odpali.
Miał się zaopiekować młodszym bratem
Poza tym Chris był potrzebny do opieki nad młodszym bratem Jackiem. W Get Well stwierdzono, że nawet jeśli ten starszy nie wróci do dobrego ścigania, to chociaż będzie miał oko na młodego. Teraz okazuje się, że bracia nawzajem się nakręcają. Chris nie tylko podpowiada Jackowi, jak jeździć, ale i też pokazuje jak żyć, żeby stworzyć sobie szansę wejścia na sportowy szczyt. Z dawnego, szalonego poza torem Chrisa nie zostało już nic.
Przeciwwaga dla szalonego menedżera
Starszy Holder jest nie tylko talizmanem, ale i dobrym duchem drużyny. Do spółki z młodszym bratem robią atmosferę w parku maszyn. To z ich inicjatywy zespół zrobił "owację na stojąco" po pierwszej w tym sezonie trójce Nielsa Kristiana Iversena na toruńskim torze. Chris już tyle lat jest w Get Well, że czuje się tam jak w domu. Dobro drużyny leży mu na sercu i to widać między innymi w takich akcjach jak ta z Iversenem, choć nie tylko. W trakcie meczów starszy Holder żyje w parku maszyn, podpowiada nie tylko bratu, a przede wszystkim prezentuje olbrzymi spokój, który udziela się też innym zawodnikom. Można by zażartować, że wyważony Holder jest znakomitą przeciwwagą i uzupełnieniem dla szalejącego oraz impulsywnego menedżera.